INVESTINTHEWEST ENEA GORZÓW WLKP. – LOINTEK GERNIKA BIZKAIA 68:57
- Kwarty: 17:15, 17:11, 18:15, 16:16.
- InvestInTheWest Enea: Smith 16, Wadoux 14 (4x3), Allen 11(1x3), Senyurek 9 )1x3), Keller 6 oraz Horvat 10, Matkowska 2 i Bazan 0.
- Lointek: Spreafico 11 (2x3), Ygueravide 8 (2x3), Meskonyte 5, Cvitković 4, Silva 3 oraz Williams 12, Bura 6, Buch 6 (1x3) i Ariztimuno 2.
- Sędziowali: Can Mavisu (Turcja), Martin Kucirek (Czechy) i Nemin Hodzić (Bośnia i Hercegowina).
- Widzów: 800.
Liczyli punkty
- Czy po jednopunktowej porażce w Gernice rewanż będzie dla nas formalnością? Absolutnie nie! - przekonywał przed wczorajszym spotkaniem trener gorzowianek Dariusz Maciejewski. - Rywalki doskonale rzucają z dystansu i niezwykle twardo bronią, często na granicy faulu. W polskiej lidze nie mamy szans doświadczyć takiego stylu gry.
Obliczenia były proste: akademiczki musiały wygrać co najmniej dwoma punktami, by odrobić minimalną stratę sprzed tygodnia (78:79) i awansować do 1/8 finału Eurocup Women. – Dziś nie liczymy na wspaniały styl. Ważny jest tylko wynik – mówili wchodzący do hali przy ul. Chopina fani AZS AJP. Na trybunach był nadkomplet widzów, bo wszystkie wejściówki błyskawicznie rozeszły się już w przedsprzedaży.
Kłopoty tylko na początku
W pierwszej kwarcie kibicom gospodyń dwa razy zadrżały serca: najpierw w 5 min, gdy po walce pod swoją tablicą Alanna Smith zgłosiła lekkie skręcenie stawu skokowego oraz minutę później, kiedy na świetlnej tablicy pojawił się wynik 11:5 dla Lointeku. Obydwu problemom udało się jednak szybko zaradzić. Australijka po krótkiej konsultacji medycznej wróciła na boisko, zaś jej koleżanki tak się rozstrzelały z dystansu i kontr, że zeszły na pierwszą przerwę z dwupunktowym prowadzeniem (17:15).
Od drugiej kwarty poważne problemy zaczęła mieć trener przyjezdnych Anna Montanana. Najpierw Smith zdobyła 5 „oczek” z rzędu i wyprowadziła gorzowianki na prowadzenie 22:15, po drugiej stronie boiska przestała trafiać „za trzy” Sandra Ygueravide, zaś na ławce rezerwowych musiała zostać jedna z najwyższych w Lointeku Gabija Meskonyte. Litwinka boleśnie stłukła sobie mięsień uda i musiała dołączyć do znakomitej Amerykanki Julie Wojty, który już od kilku tygodni tylko markuje rozgrzewkę do meczu. Efekt? Prowadzenie do przerwy coraz pewniej czujących się na swoim parkiecie akademiczek 34:26.
Postawiły kropkę nad "i"
To, co się wydarzyło w drugiej części meczu, można określić tylko jednym zwrotem: gorzowskie tsunami! Zaraz po wznowieniu gry trafiające z każdej pozycji gospodynie zdobyły bez żadnej odpowiedzi przeciwniczek aż 7 punktów i objęły prowadzenie 41:26. To była kapitalna zaliczka, której w kolejnych minutach skwapliwie pilnowały. Gdy tylko Hiszpankom udało się zakończyć skutecznie dwie lub trzy akcje z rzędu, wtedy sprawy brały w swoje ręce Tilbe Senyurek lub Zoe Wadoux. Rzadko myliły się zza linii 6,75 m i z półdystansu, więc przed ostatnią częścią gry miejscowe wygrywały 52:41.
Czwarta kwarta była bardzo nerwowa. Zaraz na jej początku Hiszpanki zdobyły 7 punktów z rzędu i poprawiły wynik na 52:48. Nasze pierwsze „oczka” zdobyło dopiero po upływie 2,5 minuty, ale i tak chwilę później było tylko 53:50. W kryzysowej sytuacji fantastycznego wsparcia udzieli swoim zawodniczkom kibice. Z trybun popłynęło ogłuszające: „AZS! AZS!”, zaś dziewczyny w białych strojach zaczęły grać, jak natchnione. Gdy po kilku fantastycznych obronach i kontrach objęły w 37 min prowadzenie 62:50, losy pojedynku zostały praktycznie rozstrzygnięte. Ostatni zryw Lointeku pozwolił mu jedynie na zniwelowanie strat do 11 „oczek”.
Czytaj również:
Formalność dopełniona przez AZS AJP Gorzów. Jest awans z pierwszego miejsca w EuroCup WomenPowrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?