Gdy kilkanaście miesięcy temu w okolicy podwilkanowskiej stacji benzynowej nagle tąpnęło, przypomnieliśmy sobie o tym, że Zielona Góra była miastem górniczym. Niestety z wszelkimi tego konsekwencjami - szkodami typowymi dla Śląska. W tym miejscu, podobnie jak w innych rejonach dzisiejszego miasta, eksploatowano węgiel brunatny. Z tym, że wydobycie nie było prowadzone metodą odkrywkową, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, ale przy wykorzystaniu szybów, tak jak dziś wydobywa się na przykład miedź lub węgiel kamienny. Szyby drążono na kilkadziesiąt, do stu metrów, aby eksploatować pokłady o grubości kilku metrów.
- No nie powiem, pewnie się nie czuję - przyznaje mieszkaniec wieżowca przy Francuskiej. - Pamiętam, jak już podczas budowy wylewano tutaj mnóstwo betonu, aby grunt był stabilny. Budowlańcy wiedzieli, że tutaj średnio można budować. Wszyscy zapewniali nas, że temat jest z głowy, ale czasem o tym myślę...
Magistrat także zapewnia, że o tym myśli. Efektem jest ekspertyza, którą przygotowała trójka ekspertów z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Andrzej Kraiński, Agnieszka Gontaszewska i Iwona Prociewicz zbadała przedwojenne mapy górnicze.
Więcej przeczytasz w czwartek (21 marca) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z Zielonej Góry i okolic
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?