Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieś, której nie ma, ale nadal figuruje na mapach

DARIUSZ CHAJEWSKI 324 88 36 [email protected]
Czeklin to całkiem spora miejscowość. Przynajmniej na mapie. W rzeczywistości to tylko krzyż na rozstajach polnych dróg.

Z mapą w dłoni jedziemy do wsi Czeklin leżącej wśród lasów na granicy gmin Bobrowice i Gubin.
- To tutaj - pokazuje Władysław Przewłocki, niegdyś kierownik miejscowego zakładu rolnego.
"Tutaj" to rozstaje polnych dróg. I krzyż. I fundamenty kilkunastu zabudowań. Tymczasem ostatniego mieszkańca wymeldowano stąd jakieś dwa lata temu...

Dworek dla myśliwych

Przed wojną był tu dworek myśliwski pruskiego arystokraty. Obok mieszkali łowczy, gajowy, ludzie dbający o wygody pana, a także kilku rolników. Po 1945 roku zjechali ludzie z kresów II Rzeczypospolitej, kilka osób z Wielkopolski. Zajęli ziemię i gospodarstwa. I tak miało być zawsze. Jednak w 1952 r. okazało się, że będziemy budowali rolnictwo kolektywne. Gospodarstwa scalono i utworzono zakład rolny należący do PGR Wełmice. W przyzakładowej wsi mieszkało jakieś 25 rodzin, a czekliński folwark gospodarował na 380 ha łąk i pól. Specjalnością były owce, które wędrowały na eksport. Stąd Czeklin uchodził za miejscowość zasobną.

Przedszkole z rozdzielnika

- Tutaj ludziom żyło się dobrze i bardzo pilnowali tej swojej wolności i niezależności - dodaje W. Przewłocki. - Gdy postanowiono, że będzie u nas przedszkole, a były na to pieniądze, przedszkolanka i kucharka opiekowały się jednym dzieckiem. Dzieckiem przedszkolanki. Inni mieszkańcy swoich dzieci do przedszkola oddać nie chcieli.
Dawni mieszkańcy opowiadają o wiejskiej świetlicy, która wyglądała jak sala balowa, gdzie spotykał się cały PGR. Gdy raz dożynki zakładowe zrobiono w Wełmicach zamiast w Czeklinie, wybuchła niemal lokalna wojna.
U progu lat 70. powstał sklep, pojawiły się latarnie na ulicach. Na krótko. Problemy się rozpoczęły na przełomie lat 80 i 90. Najpierw wybudowano bloki mieszkalne w Wełmicach i mieszkańcom Czeklina polecono się przeprowadzić. Wielu pozostało. Jednak nieco później Czeklin - praktycznie całą wieś - sprzedano prywatnej spółce.

Coraz mniej

Rok po roku z Czeklina zostawało coraz mniej. Przyjeżdżali ludzie z sąsiednich miejscowości po dachówki, cegłę, później już tylko po gruz. Zostały fundamenty, szczyt jakiegoś domu i resztki owczarni.
- Niedawno zamówiliśmy atlas z katowickiej firmy - opowiada jeden z mieszkańców Bronkowa. - Jakie było nasze zdziwienie i wściekłość, gdy okazało się, że w atlasie jest Czeklin, a nie ma Bronkowa. Widocznie wydawca opierał się na niemieckich mapach, gdzie Czeklin był znaczenie większy od Bronkowa.
Jak opowiada sekretarz bobrowickiej gminy Janina Sobska, ostatniego mieszkańca Czeklina wymeldowano jakieś dwa lata temu. Podczas ostatniego spisu powszechnego wyszło, że w dokumentach Czeklin figuruje jako wieś zamieszkała. Figuruje i figurować będzie.

Okręg geodezyjny

- Wszystko dlatego, że Czeklin ma swój okręg geodezyjny i jest istotnym elementem map geodezyjnych - tłumaczy J. Sobska. - Zresztą nie widzimy potrzeby, aby likwidować tę miejscowość. Ciągle ktoś o to pyta.
Gmina przekazała sołtysowanie Czeklinem sołtysowi Bronkowa. A kto pyta o Czeklin? Okazuje się, że nowy właściciel, mieszkający w Bydgoszczy, co i rusz prezentuje nowe wizje zagospodarowania wsi. Raz miało to być pole golfowe, drugim razem ogromna mapa Polski. Pomysłów są setki.
- Jednak czasem, gdy popatrzę na mapę jakoś tak dziwnie się robi - kiwa głową W. Przewłocki. - Tutaj ludzie byli szczęśliwi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska