Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więźniowie pracują za Bóg zapłać

Dariusz Brożek
Marcin Sypniewski z zakładu karnego w Gorzowie obija materiałem bok sofy. - Sam się zgłosiłem do pracy - mówi.
Marcin Sypniewski z zakładu karnego w Gorzowie obija materiałem bok sofy. - Sam się zgłosiłem do pracy - mówi. fot. Kazimierz Ligocki
Grupa osadzonych z aresztu śledczego w Międzyrzeczu pracuje w parku otaczającym muzeum. Duże firmy też chętnie zatrudniają więźniów.

Międzyrzeccy aresztanci pielęgnują zieleń przy muzeum, pomagają przy drobnych remontach. Ostatnio wymurowali przyczółki przed mostem i go naprawili. Pracują za przysłowiowe Bóg zapłać, bo muzeum płaci za nich tylko składki na ZUS. - Lepiej pracować na świeżym powietrzu, niż kisić się w więźniu - mówi jeden z nich. Stefan Liberkowski, kierownik administracyjny muzeum zapewnia, że z pracowników jest bardzo zadowolony.

Pracodawcy czekają

- Jeszcze dwa lata temu chodziliśmy po firmach szukać pracy dla skazanych. Dziś musimy im odmawiać, bo nie mamy kogo skierować - mówi Wojciech Petrykowski, dyrektor zakładu karnego w Gorzowie. Codziennie do pracy wychodzi stąd 250 skazanych. - Więcej nie mamy, bo potrzebujemy też ludzi do obsługi więzienia, a niektórzy nie mają zgody lekarza na pracę - mówi dyrektor. Dziesięć firm czeka w kolejce na do skazanych.

- Jestem z nich bardzo zadowolony. Przyjmę każdego, który chciałby przyjść na stałe po odsiadce - mówi Tadeusz Skrzeczko, prezes gorzowskiej spółki Elektro-System. Blacharzy i mechaników samochodowych zatrudnia firma ACR. - Są dobrzy i nie ma z nimi żadnych kłopotów - zapewnia właściciel Krzysztof Rymsza.

Praca po wyroku

TALONY I WYPISKA

Za zatrudnianie skazanych firmy płacą zakładowi karnemu połowę najniższego krajowego wynagrodzenia, pokrywają koszty ubezpieczenia, dowożenia, odzieży roboczej, napojów.
Skazani nie dostają gotówki, tylko talony do więziennej kantyny. Z każdej wypłaty 100 zł trafia na ,,żelazne konto'', z którego, gdy wychodzą na wolność, dostają tzw. wypiskę.

Jedna z większych grup, 25 osób, pracuje przy produkcji mebli tapicerowanych w firmie AEK w podgorzowskim Wawrowie. - Chodzimy na piechotę, bo to blisko. Nie mogę powiedzieć ile zarabiamy, w każdym razie na własne wydatki wystarcza - mówi Marcin Sypniewski. Z zawodu jest tapicerem, nie chce powiedzieć, za co trafił za kraty i ile ma do odsiedzenia. Sławomir Kubzdyl, współwłaściciel firmy: - To wspaniali chłopcy, solidni pracownicy. Jesienią będziemy chcieli przyjąć jeszcze 16 skazanych. Każdemu po wyjściu na wolność gwarantujemy pracę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska