Pierwsi lokatorzy wprowadzili się do wieżowców przy ul. Władysława IV (wtedy Dzierżyńskiego) pod koniec lat 60. ubiegłego wieku. - W owych latach dla mieszkańców były to jak, nie przymierzając, dzisiejsze apartamentowce: centralne ogrzewanie, ciepła woda, windy - takie udogodnienia czekały tam na nich. Zdarzało się, że zostawiali swoje piękne mieszkania w kamienicach w centrum miasta, by zamieszkać przy Dzierżyńskiego - mówi Joanna Polowczyk z Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która wciąż zarządza trzema z pięciu bloków.
Bloki powstały m.in. w technologii z użyciem tzw. płyty żerańskiej. Umożliwiała ona szybkie wykonywanie budowli. Po oddaniu do użytku, mieszkańcy zasiedlili lokale o wielkości kawalerki, dwu i trzypokojowe, niezbyt duże i wygodne w porównaniu do dzisiejszych standardów, w większości z z tzw. ciemną kuchnią, czyli bez okna.
- To była jeszcze epoka gomółkowska, w której był pomysł, by na piętrze była jedna toaleta. Na szczęście komunistom nie udało się tego przeforsować - wspomina jeden z lokatorów, który w czternastce mieszka już 50 lat. Za to na na każdym piętrze do dziś funkcjonuje zsyp na śmieci. - Był pomysł, by je zlikwidować, z powodów higienicznych, ale mieszkańcy wybrali jednak wygodę - mówi dozorczyni bloku nr 14. Właśnie wysypuje karmę dla kotki, która pracuje tu na etacie. - Jest wysterylizowana, więc nie sika gdzie popadnie, przynosi mi tu myszy i miauczy - śmieje się.
W jednym lokalu żyli dyrektor z rodziną, obok w drugim pracownicy - jak to za komuny. Obecnie to nie do pomyślenia
W wieżowców jest aż 121 mieszkań, dlatego liczba lokatorów jest tam bardzo duża. - Kiedyś mieszkali tu pracownicy Polskiej Wełny, Falubazu, Zastalu. W jednym lokalu żyli dyrektor z rodziną, obok w drugim pracownicy - jak to za komuny. Obecnie to nie do pomyślenia. Blok zamieszkiwały głównie młode małżeństwa, stąd po podwórkach biegały całe chmary dzieciaków. Tętniło tu życie. Teraz jest o wiele spokojniej. Kawalerki wynajmują często studenci pobliskiego uniwersytetu. - Zostało nas tu kilka osób z tamtych czasów, ale większość już umarła, inni się wyprowadzili - mówi jeden z lokatorów.
Bloki są w różnym stanie, klatki schodowe pamiętają odległe czasy, tak samo elewacje niektórych bloków. W korytarzach gdzieniegdzie wiszą jakieś obrazki, by było przytulniej, niektóre ściany są porysowane hasłami, że ktoś kogoś kocha, lub nienawidzi. - Może to i trochę dla odwiedzających przygnębiające widoki, ale my tutaj czujemy się dobrze i bezpiecznie - słyszę od pani z czwartego piętra.
Zielonogórska Spółdzielnia Mieszkaniowa przez lata wykonywała szereg prac, aby te budynki utrzymywać w dobrym stanie technicznym. - W 2006 r. wymieniono na przykład gazowe podgrzewacze wody i doprowadzono ciepłą wodę z sieci miejskiej. W ubiegłym roku wymieniono część wind, w tym roku wymienimy kolejne. Niedługo będziemy rozmawiać z mieszkańcami na temat ocieplenia budynków - mówi Joanna Polowczyk. Mieszkańcy chcieliby, by bloki wkroczyły już w XXI wiek. - Przecież ich nie zburzą, trzeba by je porządnie wyremontować - postulują mieszkańcy.
Zielona Góra. Kiedy będzie czynne przejście na Batorego? WIDEO:
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?