Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wigilia jest... pyszna

Katarzyna Borek
Barbara Enkot uwielbia przygotowania do Wigilii. Bo w kuchni spotykają się wszystkie pokolenia. Nie tylko dlatego, ze przychodzą wnuczęta pomóc przy ciasteczkach. Wówczas przypomina sobie kulinarne przepisy babci, mamy, cioci...
Barbara Enkot uwielbia przygotowania do Wigilii. Bo w kuchni spotykają się wszystkie pokolenia. Nie tylko dlatego, ze przychodzą wnuczęta pomóc przy ciasteczkach. Wówczas przypomina sobie kulinarne przepisy babci, mamy, cioci... fot. Paweł Janczaruk
- Lubię się napracować przed świętami, naszykować. Ten cały rytuał też tworzy magię.

- A jak miło patrzeć, gdy potem to wszystko znika ze stołu! - opowiada Barbara Enkot.

Ostatnie dni przed Wigilią to czas wytężonych przygotowań. Ostatniego gotowania, mieszania, mielenia, porządków... Panie domu zachowują się, jakby startowały w konkursie na Miss Złotej Patelni, w którym główną nagrodą jest... zmęczenie.

- Ja nawet to zmęczenie lubię - śmieje się p. Barbara Enkot, którą odwiedziliśmy w tygodniu, by zobaczyć jak idą świąteczne przygotowania. W domu było już wysprzątane na błysk. Okna umyte, firanki uprane, podłogi wypastowane.
Święta z bakaliami

- Od tygodnia działam. Ale reszta jeszcze daleko w polu... - machała ręka gospodyni. W tę sobotę musi upiec makowca. A właściwie cztery. Bo po jednym dla synów, dla siebie i do rodzinnego domu, do którego pojedzie w święta z wizytą. Zresztą to stamtąd wyniosła przepis, że w makowcu musi być dużo, dużo bakalii.

Sernik też upiecze, ale już malutki. Bo musi być jeszcze czas na zrobienie ryby w galarecie. Potem trzeba będzie jeszcze ostatni raz mieszkanie posprzątać i kuchnię ogarnąć. Bo wiadomo jak się gotuje, to się brudzi. Choinkę ubiorą wnuczęta.
Niedziela zejdzie na dekorowaniu i zastawianiu stołu. Na 10 osób. W poprzednich latach nawet więcej przy nim siadało, np. kolega syna. Stracił rodzinę i nie można było pozwolić, żeby sam w Wigilię siedział. W tym roku dodatkowych gości raczej nie będzie, ale puste nakrycie będzie czekać.

Babcia wszystko umie

- A wiecie, słyszałam, że wasza babcia piecze najlepsze ciasta w Zielonej Górze! - zagadałam wnuczęta p. Enkot. Maciek (9 lat), Zuzanka (6 l.), Magda (9 l.) i Natalka (3 l.) popatrzyli, jakbym Amerykę odkryła. Po co się rozdrabniać, że tylko ciasto?
- Nasza babcia we wszystkim jest najlepsza! - oznajmili chórem. - Trochę jej tylko pomagamy. Ciasteczka piekliśmy.

- Od 16.00. Do nocy... - zdradziła Zuzanka. Wspólne pieczenie pod okiem babci to już tradycja.

- Pół blachy wyjadamy z miejsca - śmiał się Maciek. - A kuchnia jak po tym wygląda!
Ustaliliśmy, że po całej "akcji" nadaje się tylko do malowania. Ale co robić? Dla pani Basi wnuczęta są najważniejsze: - Całe moje życie to te dzieciaczki. Jak powiedzą babcia i się uśmiechną, to uciekają wszystkie moje zmartwienia.

Jak poproszą "upicesz naleśniki", to jak nie wyciągnąć patelni? Dla własnych dzieci człowiek tyle czasu i cierpliwości nie miał.

Tradycja na stole

Te własne dzieci to synowie Bartłomiej i Arkadiusz. Z żonami Patrycją i Agnieszką.
- Synowe mam wspaniałe - mówi pani Basia. - Przy świętach też mi pomogą, bo sama bym się nie wyrobiła. Agnieszka przyniesie barszcz według przepisu swojej mamy, kutię i ciasto. Patrycja już dała krokiety i uszka.

Pytam, ile godzin trwa przygotowanie świąt? Tyle że żadna pani domu tego tak nie liczy.

- Między wierszami się wszystko robi, bo przecież toczy się też normalne życie. I do sklepu iść, i po wnuczęta do przedszkola, i codzienne sprawy załatwić - tłumaczy pani Basia. Ale jakby nie była zajęta, na wigilijnym stole 12 potraw musi stać. Tradycyjnie z tego, co urodziła ziemia - groch, kapusta, grzyby, owoce. Zawsze też, niezależnie od godzin spędzonych przy kuchence i piecyku, pani Basia nie zapomina, co najważniejsze. Uczty duchowej, którą poprzedza wyciszenie się i oczyszczenie w adwencie.

Syn kocha makiełki

W dzień Wigilii pani Basia zrobi ulubione danie syna Arkadiusza - makiełki. Makaron musi być swojskiej roboty, taki grubiej krojony. Mak trzy razy zmielony. Mnóstwo bakalii.

Ale na stole pewnie ciasteczek zabraknie. Bo wnuczęta wykorzystując, że babcia zajęta rozmową z "Gazetą Lubuską" wyjadły drugie pół blachy.
- A niech jedzą, dorobię - cieszy się gospodyni. - Dobrze, że im smakuje, bo to takie niejadki były. O każdą łyżeczkę trzeba było się prosić, a tu proszę!

Jak wolno, to my też próbujemy. Ciasteczka są mięciutkie. Słyszymy, że według starego przepisu robione. Na jedną porcję trzeba wziąć trzy szklanki mąki.
- Ale dobrej, najlepiej tortowej - przestrzega Maciek. Do tego masło, pół śmietany (18 proc.), zapach, żółtko i jedno całe jajko. Ciasto posiekać, leciutko zagnieść. I do lodówki wsadzić na 5,6 godzin. Potem na stolnicę, rozwałkować i wycinać.
- Od foremek, mam 25 przeróżnych - pochwaliła się Zuzanka. Są więc takie w kształcie gwiazdki, serduszka, cytrynki. I koniecznie ptaszka. Bo stasek, jak powiedziała Natalka, musi być.

Potem każdy z Enkotów znajdzie w Wigilię przy swoim nakryciu takie ciasteczko. Na którym pani Basia własnoręcznie napisała lukrem: Wesołych Świąt!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska