- A jak miło patrzeć, gdy potem to wszystko znika ze stołu! - opowiada Barbara Enkot.
Ostatnie dni przed Wigilią to czas wytężonych przygotowań. Ostatniego gotowania, mieszania, mielenia, porządków... Panie domu zachowują się, jakby startowały w konkursie na Miss Złotej Patelni, w którym główną nagrodą jest... zmęczenie.
- Ja nawet to zmęczenie lubię - śmieje się p. Barbara Enkot, którą odwiedziliśmy w tygodniu, by zobaczyć jak idą świąteczne przygotowania. W domu było już wysprzątane na błysk. Okna umyte, firanki uprane, podłogi wypastowane.
Święta z bakaliami
- Od tygodnia działam. Ale reszta jeszcze daleko w polu... - machała ręka gospodyni. W tę sobotę musi upiec makowca. A właściwie cztery. Bo po jednym dla synów, dla siebie i do rodzinnego domu, do którego pojedzie w święta z wizytą. Zresztą to stamtąd wyniosła przepis, że w makowcu musi być dużo, dużo bakalii.
Sernik też upiecze, ale już malutki. Bo musi być jeszcze czas na zrobienie ryby w galarecie. Potem trzeba będzie jeszcze ostatni raz mieszkanie posprzątać i kuchnię ogarnąć. Bo wiadomo jak się gotuje, to się brudzi. Choinkę ubiorą wnuczęta.
Niedziela zejdzie na dekorowaniu i zastawianiu stołu. Na 10 osób. W poprzednich latach nawet więcej przy nim siadało, np. kolega syna. Stracił rodzinę i nie można było pozwolić, żeby sam w Wigilię siedział. W tym roku dodatkowych gości raczej nie będzie, ale puste nakrycie będzie czekać.
Babcia wszystko umie
- A wiecie, słyszałam, że wasza babcia piecze najlepsze ciasta w Zielonej Górze! - zagadałam wnuczęta p. Enkot. Maciek (9 lat), Zuzanka (6 l.), Magda (9 l.) i Natalka (3 l.) popatrzyli, jakbym Amerykę odkryła. Po co się rozdrabniać, że tylko ciasto?
- Nasza babcia we wszystkim jest najlepsza! - oznajmili chórem. - Trochę jej tylko pomagamy. Ciasteczka piekliśmy.
- Od 16.00. Do nocy... - zdradziła Zuzanka. Wspólne pieczenie pod okiem babci to już tradycja.
- Pół blachy wyjadamy z miejsca - śmiał się Maciek. - A kuchnia jak po tym wygląda!
Ustaliliśmy, że po całej "akcji" nadaje się tylko do malowania. Ale co robić? Dla pani Basi wnuczęta są najważniejsze: - Całe moje życie to te dzieciaczki. Jak powiedzą babcia i się uśmiechną, to uciekają wszystkie moje zmartwienia.
Jak poproszą "upicesz naleśniki", to jak nie wyciągnąć patelni? Dla własnych dzieci człowiek tyle czasu i cierpliwości nie miał.
Tradycja na stole
Te własne dzieci to synowie Bartłomiej i Arkadiusz. Z żonami Patrycją i Agnieszką.
- Synowe mam wspaniałe - mówi pani Basia. - Przy świętach też mi pomogą, bo sama bym się nie wyrobiła. Agnieszka przyniesie barszcz według przepisu swojej mamy, kutię i ciasto. Patrycja już dała krokiety i uszka.
Pytam, ile godzin trwa przygotowanie świąt? Tyle że żadna pani domu tego tak nie liczy.
- Między wierszami się wszystko robi, bo przecież toczy się też normalne życie. I do sklepu iść, i po wnuczęta do przedszkola, i codzienne sprawy załatwić - tłumaczy pani Basia. Ale jakby nie była zajęta, na wigilijnym stole 12 potraw musi stać. Tradycyjnie z tego, co urodziła ziemia - groch, kapusta, grzyby, owoce. Zawsze też, niezależnie od godzin spędzonych przy kuchence i piecyku, pani Basia nie zapomina, co najważniejsze. Uczty duchowej, którą poprzedza wyciszenie się i oczyszczenie w adwencie.
Syn kocha makiełki
W dzień Wigilii pani Basia zrobi ulubione danie syna Arkadiusza - makiełki. Makaron musi być swojskiej roboty, taki grubiej krojony. Mak trzy razy zmielony. Mnóstwo bakalii.
Ale na stole pewnie ciasteczek zabraknie. Bo wnuczęta wykorzystując, że babcia zajęta rozmową z "Gazetą Lubuską" wyjadły drugie pół blachy.
- A niech jedzą, dorobię - cieszy się gospodyni. - Dobrze, że im smakuje, bo to takie niejadki były. O każdą łyżeczkę trzeba było się prosić, a tu proszę!
Jak wolno, to my też próbujemy. Ciasteczka są mięciutkie. Słyszymy, że według starego przepisu robione. Na jedną porcję trzeba wziąć trzy szklanki mąki.
- Ale dobrej, najlepiej tortowej - przestrzega Maciek. Do tego masło, pół śmietany (18 proc.), zapach, żółtko i jedno całe jajko. Ciasto posiekać, leciutko zagnieść. I do lodówki wsadzić na 5,6 godzin. Potem na stolnicę, rozwałkować i wycinać.
- Od foremek, mam 25 przeróżnych - pochwaliła się Zuzanka. Są więc takie w kształcie gwiazdki, serduszka, cytrynki. I koniecznie ptaszka. Bo stasek, jak powiedziała Natalka, musi być.
Potem każdy z Enkotów znajdzie w Wigilię przy swoim nakryciu takie ciasteczko. Na którym pani Basia własnoręcznie napisała lukrem: Wesołych Świąt!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?