To tutaj świeżo upieczeni rodzice zarejestrować muszą swoje nowo narodzone pociechy, wybrać im imiona. Tutaj przychodzą zakochani, którzy zamierzają stanąć na ślubnym kobiercu. I osoby, które straciły swoich bliskich. B. Zamelczyk przyznaje, że czasami czuje się jak świecki ksiądz.
- Bardzo często ludzie opowiadają mi o swoich życiowych dramatach, szczęściu czy planach na przyszłość - opowiada. - Mieszkańcy żalą się dziś, żalili i kiedyś. Tyle że kiedyś do USC przychodzili bardziej zestresowani. Dziś potrafią na urzędnika nawet nakrzyczeć. Ale w takich sytuacjach zachować trzeba pogodę ducha.
Zwykle młodsza panna
Na miłość nigdy nie jest za późno. Świadczą o tym statystyki. Coraz więcej par na wspólne życie decyduje się grubo po 70. Takich ślubów B. Zemalczyk udzieliła w zeszłym roku pięć.
Coraz częściej zakochani zamiast ślubu konkordatowego decydują się wyłącznie na cywilny. Jeszcze trzy lata temu przed urzędniczką USC przysięgę wierności składało 40 par, a przed księdzem - 211. W zeszłym roku w USC zawarto 60 małżeństw, w kościele - 160.
Zgodnie z tradycją panny młode są zwykle o kilka lat młodsze od swych wybranków (tak było u 35 par w ub. roku). Ale zdarza się i sytuacja odwrotna. Rekordzistką była pewna pani, która poślubiła kawalera młodszego o 19 lat. A wśród panów - mężczyzna, który za żonę pojął kobietę młodszą o 26 lat. Śluby w urzędzie zwykle bywają skromne. Ale nie zawsze. - W tym roku mieliśmy romantyczny ślub cygański - opowiada B. Zamelczyk. - Już od wejścia aż po salę korytarz tonął w kwiatach.
Kierowniczka pamięta też uroczystość, gdy 50-letnia wolsztynianka poślubiła przystojnego Norwega. On wystąpił w mundurze kapitana żeglugi, ona w przepięknej białej sukni.
Jakub przed Kacprem
Pod względem ilości urodzeń Wolsztyn należy do czołówki krajowej. Do tutejszego szpitala zjeżdżają kobiety z różnych regionów, nie tylko Wielkopolski. A to za sprawą dobrej sławy, jaką cieszy się ginekologia i położnictwo. Anna Haegenbarth mogła rodzić w Grodzisku lub Nowym Tomyślu. - Wybrałam Wolsztyn, bo tu jest dobra opieka - mówi.
W 2005 roku na świat przyszło 887 maluchów, rok temu - 984. A w ciągu półtora miesiąca tego roku - 150. Jeśli chodzi o płeć - różnice są nieduże. Niewiele ponad 50 procent stanowią dziewczynki. Najbardziej popularne imiona to: Wiktoria, Julia, Oliwia, Maja i Natalia. Popularnością nie cieszą się Jowity, Ingi, Jagny, Izabele. Wśród imion oryginalnych znalazły się: Antonina, Mariena, Wanessa. Wśród chłopców prym wiodą Jakub i Kacper. Najrzadziej rodzice decydowali się na Kazimierza, Juliusza, Klaudiusza. Ale wybierano też Joaha, Brajana, Ksawiera, Euzebiusza.
- Wielkiej rewolucji tutaj nie ma - przyznaje B. Zamelczyk. - Poza jednym: rodzice coraz rzadziej decydują się na imiona ekstrawaganckie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?