Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktoria w urzędzie

Danuta Kuleszyńska
Wiktoria przyszła na świat w miniony wtorek o 8.36 przez cesarskie cięcie. Ważyła ponad 3 kg, miała 54 cm wzrostu. Rodzice: Anna i Robert Haegenbarth są bardzo szczęśliwi. - Najważniejsze, żeby córunia była zdrowa - mówią zgodnie.
Wiktoria przyszła na świat w miniony wtorek o 8.36 przez cesarskie cięcie. Ważyła ponad 3 kg, miała 54 cm wzrostu. Rodzice: Anna i Robert Haegenbarth są bardzo szczęśliwi. - Najważniejsze, żeby córunia była zdrowa - mówią zgodnie. fot. Mariusz Kapała
- Takiego ruchu dawno u nas nie było - mówi szefowa Urzędu Stanu Cywilnego Bernadeta Zamelczyk.

To tutaj świeżo upieczeni rodzice zarejestrować muszą swoje nowo narodzone pociechy, wybrać im imiona. Tutaj przychodzą zakochani, którzy zamierzają stanąć na ślubnym kobiercu. I osoby, które straciły swoich bliskich. B. Zamelczyk przyznaje, że czasami czuje się jak świecki ksiądz.

- Bardzo często ludzie opowiadają mi o swoich życiowych dramatach, szczęściu czy planach na przyszłość - opowiada. - Mieszkańcy żalą się dziś, żalili i kiedyś. Tyle że kiedyś do USC przychodzili bardziej zestresowani. Dziś potrafią na urzędnika nawet nakrzyczeć. Ale w takich sytuacjach zachować trzeba pogodę ducha.

Zwykle młodsza panna

Na miłość nigdy nie jest za późno. Świadczą o tym statystyki. Coraz więcej par na wspólne życie decyduje się grubo po 70. Takich ślubów B. Zemalczyk udzieliła w zeszłym roku pięć.

Coraz częściej zakochani zamiast ślubu konkordatowego decydują się wyłącznie na cywilny. Jeszcze trzy lata temu przed urzędniczką USC przysięgę wierności składało 40 par, a przed księdzem - 211. W zeszłym roku w USC zawarto 60 małżeństw, w kościele - 160.

Zgodnie z tradycją panny młode są zwykle o kilka lat młodsze od swych wybranków (tak było u 35 par w ub. roku). Ale zdarza się i sytuacja odwrotna. Rekordzistką była pewna pani, która poślubiła kawalera młodszego o 19 lat. A wśród panów - mężczyzna, który za żonę pojął kobietę młodszą o 26 lat. Śluby w urzędzie zwykle bywają skromne. Ale nie zawsze. - W tym roku mieliśmy romantyczny ślub cygański - opowiada B. Zamelczyk. - Już od wejścia aż po salę korytarz tonął w kwiatach.

Kierowniczka pamięta też uroczystość, gdy 50-letnia wolsztynianka poślubiła przystojnego Norwega. On wystąpił w mundurze kapitana żeglugi, ona w przepięknej białej sukni.

Jakub przed Kacprem

Pod względem ilości urodzeń Wolsztyn należy do czołówki krajowej. Do tutejszego szpitala zjeżdżają kobiety z różnych regionów, nie tylko Wielkopolski. A to za sprawą dobrej sławy, jaką cieszy się ginekologia i położnictwo. Anna Haegenbarth mogła rodzić w Grodzisku lub Nowym Tomyślu. - Wybrałam Wolsztyn, bo tu jest dobra opieka - mówi.

W 2005 roku na świat przyszło 887 maluchów, rok temu - 984. A w ciągu półtora miesiąca tego roku - 150. Jeśli chodzi o płeć - różnice są nieduże. Niewiele ponad 50 procent stanowią dziewczynki. Najbardziej popularne imiona to: Wiktoria, Julia, Oliwia, Maja i Natalia. Popularnością nie cieszą się Jowity, Ingi, Jagny, Izabele. Wśród imion oryginalnych znalazły się: Antonina, Mariena, Wanessa. Wśród chłopców prym wiodą Jakub i Kacper. Najrzadziej rodzice decydowali się na Kazimierza, Juliusza, Klaudiusza. Ale wybierano też Joaha, Brajana, Ksawiera, Euzebiusza.

- Wielkiej rewolucji tutaj nie ma - przyznaje B. Zamelczyk. - Poza jednym: rodzice coraz rzadziej decydują się na imiona ekstrawaganckie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska