Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winiarze ze Starej Wsi chcą walczyć o możliwość sprzedaży wina

Marek Białowąs
- Postanowiliśmy założyć nowe stowarzyszenie, aby walczyć o zmianę przepisów - mówi K. Koziarska
- Postanowiliśmy założyć nowe stowarzyszenie, aby walczyć o zmianę przepisów - mówi K. Koziarska Fot. Mariusz Kapała
Na dniach trafią do sądu dokumenty w sprawie rejestracji drugiego już w woj. lubuskim stowarzyszenia winiarzy. - Nie ma ono jednak dzielić naszego środowiska, a łączyć - mówi Kinga Koziarska z winnicy w Starej Wsi.

Stowarzyszenie Wspólnota Kulturowa ,,Winnice Lubuskie'', bo tak ma się ono nazywać, ma reprezentować głównie tych ludzi, którzy widzą swoją przyszłość zawodową właśnie w winiarstwie. A dziś jest ona nie najlepsza. Możliwość profesjonalnej uprawy winnicy i sprzedaży wyprodukowanego własnym sumptem wina ugrzęzła w gąszczu przepisów.

Wprawdzie od sierpnia ubiegłego roku jest ustawa, która miała umożliwić polskim rolnikom produkcję i sprzedaż wina. Pozwala ona wyprodukować wino pod warunkiem, że rolnik wytwarza je z winogron pochodzących z własnej uprawy. To samo prawo pozwala też zarejestrować się w urzędzie celnym i nałożyć na flaszki znaki akcyzy. Jednak - jak się okazało - polski rolnik nie może już sprzedać swojego wyrobu. Chyba, że... przestanie być rolnikiem, zarejestruje działalność gospodarczą, wykupi odpowiednie koncesje i zaopatrzy się w kasę fiskalną.

A na takie niespodzianki polscy winiarze nie byli przygotowani. Jak mówią - koszty związane z rejestracją i utrzymaniem firmy są tak duże, że produkcja okazuje się nieopłacalna. - Dlatego postanowiliśmy założyć nowe stowarzyszenie, aby walczyć o zmianę przepisów, m.in. o możliwość tworzenia grup producentów. Teraz nie można powołać takiej grupy, bo ustawa winiarska nie działa - mówi K. Koziarska. - W zeszłym roku były już gotowe dla mnie banderole, abym mogła sprzedawać wyprodukowane wino. Okazało się to jednak niemożliwe.

Najwięcej - bo dziewięć - winnic zarejestrowało się w Lubuskiem, w Małopolsce osiem a na Dolnym Śląsku pięć. Z jednego hektara winnicy można wyprodukować 9 tys. litrów wina, jednak lubuskie winnice są młode i do takiej wydajności im jeszcze daleko. Stowarzyszenie, które powołują m.in. właściciele winnic z Łazu, Zaboru, Mierzęcina nie mają troszczyć się wyłącznie o winiarzy z naszego regionu, ale z całej Polski.

Dlaczego winiarze nie chcą w takim razie rejestrować firm? - Mamy np. zobowiązania wobec agencji restrukturyzacji i modernizacji rolnictwa - wyjaśnia Kinga Koziarska. - Nakazują nam przez co najmniej pięć lat utrzymać działalność rolniczą. Poza tym przechodząc na firmę odetniemy się od programów unijnych przeznaczonych dla rolnictwa. Niedorzeczne jest i to, że prowadzimy plantację jako rolnicy, jako rolnicy produkujemy wino, natomiast żeby sprzedać wino musimy zarejestrować firmę.

Nowe stowarzyszenie ma też bardziej przyziemny plan. Jego członkowie chcieliby, aby właśnie w woj. lubuskim powstała największa winnica w kraju. Na oku mają już 37 ha ziemi w Zaborze. Ma to być wspólna inicjatywa wielu rolników.

- W podobny sposób funkcjonują winiarze na całym świecie. Wtedy mielibyśmy mniejsze koszty uprawy, np. łatwiej byłoby kupić niezbędny sprzęt - powiedziała właścicielka winnicy ze Starej Wsi.
A południowy stok w Zaborze jest do uprawy winogron stworzony. Pochylony pod odpowiednim kątem, z ziemią którą uwielbiają te owoce. W tym miejscu uprawiano winogrona przed wojną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska