Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winobranie zrobi miasto

(bat, czyt)
Kilka nowinek winobraniowych po naszej redakcyjnej debacie już wcześniej zdradziliśmy. Teraz zapis debaty.

Debatowaliśmy w piątek w siedzibie "Gazety Lubuskiej". Na nasze zaproszenie na winobraniową debatę odpowiedzieli: prezydent Janusz Kubicki (z szefem gabinetu Tomaszem Nesterowiczem), radne: Jolanta Danielak (SLD) i Aleksandra Mrozek (PO), szef stowarzyszenia winiarskiego Roman Grad, zabiegający o organizację Winobrania Jarosław Owsianny oraz Jolanta Kostecka ze szkoły plastycznej. Radni PiS nie mogli przyjść, agencja Aspe odmówiła.

Oceniamy minione Winobranie. Co się udało, a co okazało się porażką?

Jolanta Danielak: - Co mi się nie podobało? Niedopracowany korowód. Był jedną wielką improwizacją. Natomiast podobało mi się, że zaangażowano bardzo dużo młodych ludzi. Gorzej było z bezpieczeństwem. Nie może być tak, że jeżdżą auta i motocykle, a dzieci biegają pomiędzy nimi po ulicy. Niektóre artystyczne występy były poniżej pasa.

Aleksandra Mrozek: - Cykliczne imprezy mają to do siebie, że ich charakter się powtarza. Winobranie trwa dziewięć dni, zmęczy nawet tych najbardziej ochoczych do zabawy. Jarosław Owsianny: - Najsłabszym punktem Winobrania jest forma wyłaniania organizatora. Tak naprawdę organizatorem jest miasto. Bo podaje specyfikację, bardzo szczegółową, którą organizator musi wykonać. Winobranie trwa długo, ale na krótszy okres kupcy nie przyjadą i nie zostawią pieniędzy.

Jolanta Kostecka: - Na Winobraniu za mało jest kultury. Brakuje nam oprawy plastycznej.
Roman Grad: - Za podstawowy grzech tegorocznego Winobrania uważam brak porozumienia organizatora z winiarzami. Korowód powinien być piękny ze wspaniałymi dekoracjami. To, że zabrakło winiarzy w Miasteczku Winiarskim, to również jest grzech zaniechania organizatorów.

Janusz Kubicki: - Jeśli chodzi o czas trwania... Na pewno niedziela, ale sobota powinna być dniem kończącym Winobranie.

Na korowód nie ma mądrych w Polsce. To do nas przyjeżdżają, zobaczyć, jak to się robi. Możemy się tutaj spytać pana Owsiannego, ile trzeba wydać na korowód, by porządnie wyglądał?

Owsianny: - Około pół miliona.
Kubicki: - Miasteczko winiarskie, to jest porażka, co tam się stało. Nie wyszło jak chcieliśmy. Dobrym elementem były otwarte dni winnic. I to trzeba kontynuować.
Grad: - Nie jest to zasługa organizatorów.

Jak wyłonić organizatora święta miasta?

Tomasz Czyżniewski: - Dawniej na korowód dekoracje i stroje zbierano latami. Organizator wyłaniany co roku nie jest w stanie tego robić.
Owsianny: - Nie wyłaniajmy organizatora. Powinna nim być jednostka miejska, która będzie dobierać takie grupy osób i firmy.

Kubicki: - Ile powinien wynosić budżet?
Owsianny: - Budżet na to, co zostało przygotowane np. przez nas, opiewał na ok. 2 mln zł. Moja firma nie chciała w tym roku nic zarobić. Zadecydowałem, że albo organizuję Winobranie, albo likwiduję firmę. Teraz jestem na etapie likwidacji firmy.

Kubicki: - Miejskie spółki nie są w tej chwili gotowe do organizowania Winobrania. Zginęła nam również koncepcja ciągłego działania. Co roku przeznaczmy np. 100 tys. zł na dekoracje do korowodu. Musimy zacząć inaczej myśleć. Że korowód musi stać się oddzielnym wydarzeniem.
Grad: - Za działania merytoryczne i charakter Winobrania muszą odpowiadać spółki miejskie.
Danielak: - Uważam, że winiarze jako gospodarze Winobrania powinni również współuczestniczyć w kosztach, np. korowodu. Bo to jest nie tylko promocja miasta, ale również winnic.
Grad: - Na razie to winiarze prowadzą promocję miasta i regionu za swoje własne pieniądze, ponieważ jeszcze nikt nie sprzedał wina.

Kubicki: - Miasto będzie robiło Winobranie. Będziemy rozdzielać pracę. Ktoś inny będzie za korowód odpowiedzialny, ktoś inny za miasteczko, ktoś inny za strong manów.
Alicja Bogiel: - Czy to nie jest tak, że pan w przyszłym roku zrobi Winobranie wielkie wspaniałe, bo są wybory?
Owsianny: - Kto konkretnie będzie organizatorem?
Kubicki: - Chciałbym, by w listopadzie powstał zespół trzech, czterech osób, pracowników urzędu, które będą za to odpowiedzialne.

Jak zrobić z Dni Zielonej Góry Winobranie?

Grad: - Pomysł, że prawdziwe winobranie odbywa się na winnicy, będzie kontynuowany. Wydaje mi się jednak, że nie wszyscy docierają na winnice. Być może powinny ich tam dowozić winobusy. Warto zrealizować scenariusz korowodu winobraniowego. Kilkanaście platform, na których pokazuje się elementy produkcji wina.
Danielak: - Jeśliby winiarze oprowadzanie po winnicach wzięli na siebie, miasto mogłoby zorganizować transport.

Nesterowicz: - By było więcej winobrania w Winobraniu, to jest potrzebna ustawa.
Bogiel: - A dlaczego w Jaśle sprzedają to wino, a my nie możemy?
Kubicki: - W Jaśle to robią w zamkniętym namiocie i to nie jest sprzedaż. Płaci się za wejście. To nie jest zgodnie z prawem. To jest obejście.
Grad: - Trzy tygodnie po Winobraniu były dożynki lubuskie i tam było legalne zielonogórskie wino. I taki pomysł był też na Winobraniu. Niestety, organizator, który miał to załatwić, nie stanął na wysokości zadania.

Żeby w święcie miasta było więcej Zielonej Góry

Czyżniewski: - Mieszkańcy mówią, że zwłaszcza w tym ostatnim święcie było za mało zielonogórskości.
Danielak: - Były nagrody kulturalne. Ale to wszystko ginęło...
Kubicki: - Imprez towarzyszących jest bardzo dużo. Ale to się nie przebije, jak się przebije koncert September.
Bogiel: - W tym roku był fajny pomysł zabawy historycznej, szukania zielonogórskiego skarbu.
Kostecka: - Zróbmy taką strefę artystyczną. Tak jak Gronoland. Miasteczko Winiarskie...
Kubicki: - Kupujemy to.
Bogiel: - Sporo osób dzwoniło, by powrócić do potańcówek.
Kostecka: - Nie ma prawdziwego balu winobraniowego.
Bogiel: - Jest też pomysł Danuty Filipowskiej pochodu orkiestr dętych, w tym zielonogórskich.
Danielak: - Jeśli to jest nasze święto, my powinniśmy w nim uczestniczyć. W każdym sklepie, w każdym miejscu, powinny być elementy winobraniowe. I nie muszą być one dotowane przez miasto.
Nesterowicz: - Moim zdaniem problemem Winobrania jest to, że z roku na rok jest ono coraz bardziej przeładowane. W tym roku około 700, 800 tysięcy ludzi przewaliło się przez Zieloną Gorę. Trzeba opracować wizerunek, z którym oni wyjadą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska