Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkrótce wróci gaz na osiedla Pomorskie i Śląskie w Zielonej Górze

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Mieszkańcy os. Pomorskiego i Śląskiego radzą sobie, jak potrafią. - Zakup kuchenki na prąd to była konieczność - przyznaje Janusz Klikowicz.
Mieszkańcy os. Pomorskiego i Śląskiego radzą sobie, jak potrafią. - Zakup kuchenki na prąd to była konieczność - przyznaje Janusz Klikowicz. fot. Mariusz Kapała
- W ciągu trzech dni podłączymy ponad 750 lokatorów - zapowiadają gazownicy. Dość oglądania się na prezesa spółdzielni Kisielin. Dziś monterzy ponownie wkroczą do mieszkań na os. Pomorskim i Śląskim.

Przeczytaj też: Pan Andrzej, bohater z Pomorskiego, budował ten blok i był jego pierwszym mieszkańcem

W wtorek miną dwa tygodnie od tragicznego wybuchu gazu w wieżowcu na os. Pomorskim. Jedna osoba zginęła, kilka zostało rannych. Wieczorem 30 listopada awarii uległa osiedlowa stacja redukcyjna. Gwałtownie skoczyło ciśnienie gazu w Raculce i na os. Pomorskim i Śląskim. Zapaliło się 40 kuchenek. Ewakuowano ok. 6.500 ludzi. Większość z nich nadal czeka na gaz.
Tymczasem na osiedlu trwał swoisty pojedynek prezesa spółdzielni Jerzego Biczyka z resztą świata. Choć wszyscy święci - prezydent, gazownicy, wicewojewoda, nadzór budowlany i strażacy - tłumaczyli mu, że nie ma racji, on zaparł się, by gazownicy spełnili jego żądania, co w praktyce oznaczało przerwanie prac.

- To najgorszy dzień od chwili wybuchu - mówił w środę dyrektor Piotr Chorbotowicz z Zakładu Gazowniczego w Zgorzelcu po spotkaniu z Biczykiem, zwołanym przez prezydenta. - Pan prezes nie ma zastrzeżeń do naszej pracy. Ale żąda natychmiastowego dostarczania mu dokumentów, które zostawiamy lokatorom. Nie ma to wpływu na bezpieczeństwo lokatorów, ale znacznie wydłuża dokonywanie napraw. Cierpią na tym ludzie.
O co chodzi w tym sporze? Fachowa ekipa z pogotowia gazowego (wszyscy mają odpowiednie uprawnienia), wkraczając do mieszkań, sprawdza szczelność sieci. Jeżeli wszystko jest w porządku, sporządza protokół i uruchamia instalację.

Przeczytaj też: Poszkodowani po wybuchu gazu z osiedla Pomorskiego nie mają do czego wracać. Mieszkanie wygląda jak po wojnie

Według Biczyka, monterzy najpierw powinni dostarczyć mu protokół, spółdzielnia (nic nie sprawdzając) na podstawie dokumentu wyraża zgodę na puszczenie gazu. Dopiero wtedy ekipa wraca do mieszkania i go podłącza. Tak robi się, gdy instalację montują firmy zewnętrzne. Ale na os. Pomorskim pracują sami specjaliści z gazowni. Prezes nie godził się, by dokumenty otrzymać zbiorczo, po zakończeniu akcji. A to oznacza, że do samego przekładania papierów, czynności czysto formalnej, dodatkowo trzeba by było zatrudnić kilkadziesiąt osób.
- Ja dbam o życie mieszkańców i nie zgadzam się na puszczenie gazu bez protokołów - grzmiał Biczyk. - Jeżeli jesteście pewni, że nie mam racji, to róbcie to na swoją odpowiedzialność. Tylko dajcie mi to na piśmie.
- Moim zdaniem, nie ma pan prawa stawiać nam takich warunków - mówił Chorbotowicz. - Nasi prawnicy to sprawdzą.
Prawnicy wzięli się do roboty, a ekipa przestała podłączać gaz do mieszkań, choć była na to przygotowana. Puściła go jedynie w dwóch budynkach komunalnych na os. Pomorskim 18 i 19. Ale większość monterów wyjechała do domu. A tysiące ludzi czekają na gaz. Doczekają się do świąt? Może tak, a może nie.
Szanse rosną, bo prawnicy Dolnośląskiej Spółki Gazowniczej uznali, że na podstawie prawa energetycznego, gazownicy mogą pracować bez zgody spółdzielni. I nie muszą z każdym dokumentem biegać do prezesa.
"Ze względu na konieczność działania bez zbędnej zwłoki nasze przedstawione powyżej stanowisko jest ostateczne" - napisał Chorbotowicz do Biczyka.

Przeczytaj też: Kolejna awantura na osiedlu Pomorskim w Zielonej Górze. Tym razem o remont wieżowca
Co to oznacza w praktyce? - Wracamy do mieszkań - tłumaczy Henryk Huńka, zastępca dyrektora ds. technicznych. - Dziś ściągamy ekipy nie tylko ze Zgorzelca, ale również z Wrocławia i Wałbrzycha. W sumie 60 pracowników pogotowia gazowego. Wszyscy mają odpowiednie uprawnienia. Prace cały czas prowadzone są bezpiecznie. Zależy nam, żeby do świąt podłączyć wszystkich mieszkańców. Mamy już szczelne wszystkie piony na osiedlu.
Huńka w sobotę opracował harmonogram prac na trzy najbliższe dni. Poniedziałek: os. Śląskie 2, 8, 10 i 11, os. Pomorskie 22 i 25. Wtorek: os. Śląskie 1 i 5, os. Pomorskie 15, 17, 27. Środa: os. Śląskie 7a-d i 7e-g, os. Pomorskie 3-11.
Prace mają objąć ok. 750 lokali. - Problemem jest około 40 mieszkań, do których nie udało się nam dostać - przyznaje Huńka. - A żeby uruchomić instalację, musimy wejść do środka. Mam nadzieję, że prezes Biczyk pomoże nam skontaktować się z nimi. Będziemy też prosili o pomoc policję i pana prezydenta.
Od wtorku na osiedle mają wkroczyć kolejne ekipy, które będą naprawiały uszkodzone instalacje i kuchenki w mieszkaniach.

W niedzielę nie udało się nam skontaktować z Biczykiem. W piątek po 8.00 prezes wysłał do magistratu faks, by na 8.45 dostarczyć mu klucze do kraty w wieżowcu nr 1 na os. Pomorskim. Bez nich nie można wejść do budynku. Dzień wcześniej nie odebrał ich od Pawła Urbańskiego, naczelnika wydziału inwestycji. - Wsiadłem do samochodu i pojechałem na Pomorskie. Żeby nie było, że to przez nas nie można prowadzić prac remontowych - mówi prezydent Janusz Kubicki. - Pod wieżowcem stali pracownicy spółdzielni, to przekazałem im klucze. Za pokwitowaniem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska