Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Komarnicki: - Marzy się mi taka Stal, w której kapitanem będzie Gollob, a pozostałe miejsca zajmie młodzież

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Prezes Władysław Komarnicki chce walczyć o mistrzostwo Polski. Ciekawe co przyniesie mu Mikołaj?
Prezes Władysław Komarnicki chce walczyć o mistrzostwo Polski. Ciekawe co przyniesie mu Mikołaj? fot. Kazimierz Ligocki
- Kibice liczą, że 6 grudnia ogłoszę radosną nowinę. Ale może zdarzyć się, że będziemy mieć smutne miny, bo wszystko w gestii zawodników - mówi prezes Caelum Stali Gorzów Władysław Komarnicki, pytany o skład naszego zespołu.

Przeczytaj też: Zmiany w Speedway Ekstralidze. Każdy robi pod siebie

- W środę zostało otwarte okienko transferowe, więc może już pan zdradzić, jak będzie wyglądał przyszłoroczny skład Caelum Stali. Tomasz Gollob, Nicki Pedersen, Matej Zagar, wychowankowie. Kto jeszcze?
- Jesteśmy po słowie z Hansem Andersenem. Nigdy nie rozpoczynam rozmów od aspektu finansowego. Od razu poinformowałem go, że jeśli chce jeździć u nas, to musi zgodzić się na walkę z drużyną o wysokie cele. Po to, by później nie tłumaczył się, że nie może sobie poradzić z presją, tak jak miał w zwyczaju David Ruud. Zakomunikowałem mu, że interesuje nas walka o mistrzostwo Polski i jeżeli mu to odpowiada, to drzwi do składu są otwarte.

- Skąd pomysł, by zatrudnić właśnie jego?
- Powiedzmy sobie wprost: Zagar i Tomek Gapiński zawiedli w najważniejszym momencie, czyli w play offie. Już wcześniej wiedziałem, że jeśli celujemy w medal, to muszę mieć trzeciego mocnego prowadzącego parę. Liczyłem, że tę rolę spełni któryś z nich. Ten plan się jednak nie powiódł, więc przed kolejnym sezonem rozpoczęliśmy szukanie odpowiedniego zawodnika. Umówmy się, rynek jest bardzo szczupły. Może za kilka lat, jak rozwiną się rodzime i zagraniczne talenty, będzie z czego wybierać. Dziś takiej możliwości po prostu nie ma. Ostatecznie wybór padł na Andersena.

- Długo pan robił podchody pod Duńczyka?
- Negocjacje z nim były delikatne, bo miał różne pomysły, co do dalszych startów w Polsce. Odpadnięcie z Grand Prix i niski KSM sprawiły, że Andersen otrzymał sporo ofert i miał w czym wybierać. Nikt go z Torunia nie wyganiał, ale działacze Unibaksu zamierzali zatrudnić Rune Holtę, a w zespole zostali Ryan Sullivan, Chris Holder i Adrian Miedziński. W tej sytuacji Duńczyk nie był już dla nich tak cenny. To ułatwiło nasze rozmowy. Powiedziałem mu otwarcie, że interesuje mnie zawodnik, który poprowadzi parę. Że jeśli mu ta rola odpowiada, to możemy usiąść do stołu.

Przeczytaj też: Gollob podpisywał książkę o sobie. - Jeszcze jej nie czytałem - przyznał mistrz świata

- W Unibaksie Andersen nie spełnił oczekiwań, niewiele lepiej było rok wcześniej w Lotosie Wybrzeżu Gdańsk. Wierzy pan, że w Gorzowie się przełamie?
- To żużlowiec, który ma potencjał i liczę, że się odbuduje. Proszę spojrzeć na Tomka Golloba. Odkąd jeździ w Stali, co roku jego forma rośnie. Wierzę, że Duńczyk ma ambicje, żeby wrócić do Grand Prix, a nasz trudny techniczny tor i jazda w jednym zespole z takimi asami, jak Tomek i Nicki, pozytywnie na niego wpłynie. Tę kandydaturę konsultowaliśmy z trenerem Czesławem Czernickim. To on odpowiada za wynik, więc musi mieć wpływ na kształt ekipy, z którą będzie walczył o konkretny cel. Z kolei Gollob stwierdził, że domyśla się przyczyn zniżki formy Andersena i postara się mu pomóc w powrocie do wysokiej dyspozycji.

- Nie ma pan obaw, że w zespole będą "zgrzyty"? Przecież Nicki i Hans za sobą nie przepadają.
- Lubię takich niesfornych ludzi, bo wiem, jak z nimi rozmawiać. Proszę zerknąć w przeszłość, co mówiono o Gollobie i Pedersenie. Też nie darzyli się sympatią, a w tym roku ich relacje ociepliły się na tyle, że w Cardiff Nicki podszedł do naszego kapitana i spytał się, jak ma mu pomóc, by ten został mistrzem świata! Szczerze? Obaj Duńczycy są po rozmowie i przyznali, że jeśli będą razem w Stali, to będą sobie pomagali.

- Kto zatem będzie w drugiej linii? Mówi się o Nielsie Kristianie Iversenie i "Gapie". To prawda?
- W zeszłym tygodniu stanęliśmy pod murem. Choć niemal pewne było, że drugi rok z rzędu w Gorzowie będzie startował Przemek Pawlicki, to doskonale wiemy, że sprawa utknęła w martwym punkcie. To węzeł gordyjski, który muszą rozwiązać działacze Unii Leszno i rodzina Pawlickich. Nie mogę czekać z założonymi rękoma i dlatego prawdopodobnie obaj będą w Caelum Stali. Zastrzegam jednak, że dopóki nie ma podpisów na kontraktach, żaden z nich, łącznie z Andersenem, nie jest zawodnikiem naszego klubu.
- Przyznał pan, że Gapiński już raz zawiódł, "PUK" też nie ma dobrej passy. To dobre ruchy?
- Iversen już wie, że u mnie nie może liczyć na "przewaletowanie", bo bardzo szybko się z nim pożegnamy. Podobnie, jak Andersen, został poinformowany, że pieniądze leżą na torze. Minimalizm sportowy po prostu zje ich finansowo. Jeśli chodzi o "Gapę", to najważniejszy jest jego powrót do zdrowia. Tomka nie skreślam, a on sam wie, ile pracy go jeszcze czeka, nim wróci do pełnej sprawności. Zgodził się walczyć o miejsce w zespole i znając jego upór, jest w stanie tego dokonać. Przyznał, że ma coś do udowodnienia.

- Wszystko wskazuje, że pozostałe dwa miejsce rezerwuje pan dla wychowanków.
- Czas na naszych juniorów. Brak Pawlickiego sprawił, że stoją przed wielką szansą. Największe oczekiwania są wobec Bartka Zmarzlika, który już jako piętnastolatek wygrywał z czołowymi juniorami w kraju. Wierzę również w powracającego do zdrowia jego brata Pawła i Łukasza Cyrana. Jestem po poważnej rozmowie z tym ostatnim i Łukasz już wie, że nie może dłużej "jechać" na sławie legendarnego dziadka, Edmunda Migosia. Musi zacząć pracować na swoje nazwisko. Ma do wyboru dwie drogi: albo będzie wybitnym zawodnikiem, bo ma ku temu możliwości, albo słuch o nim zaginie. Byłbym rozczarowany, gdyby wybrał to drugie rozwiązanie.

- Kiedy zatem kibice mogą spodziewać się ogłoszenia przyszłorocznego składu Staleczki?
- Kibice liczą, że 6 grudnia, w Mikołajki, ogłoszę radosną nowinę. Ale może zdarzyć się też tak, że będziemy mieć smutne miny, bo wszystko w gestii zawodników. Skłaniam się jednak ku tej pierwszej wersji. Może ten starszy pan z brodą, jadąc z dalekiej Laponii, zahaczy po drodze o Danię i przywiezie nam dwa prezenty?

- "Odchorował" już pan to, że Przemek Pawlicki nie przedłuży umowy ze Stalą?
- Byłem zaskoczony oświadczeniem klubu z Leszna, tym bardziej, że szczegóły były już dograne. Nie mam jednak sobie nic do zarzucenia. Rozmowy z zarządem Unii szły w bardzo dobrym kierunku i tak do końca nie wiem, co się stało. Nie chcę rozsądzać, czy zawinił prezes Dworakowski, czy ojciec Przemka, że obie strony się nie dogadały. Musieliśmy szybko zareagować i stąd inna koncepcja zespołu niż jeszcze dwa tygodnie temu.

- Wróci pan jeszcze w przyszłości do tematu "Pawlicki w Gorzowie"?
- Największe sukcesy Stal osiągała w latach 70., gdy bazowała na młodych zawodnikach. Marzy się mi taka drużyna, w której kapitanem będzie Gollob, a pozostałe miejsca zajmą młodzi chłopcy. Bracia Zmarzlikowie, Cyran, Oskar Gollob, bratanek Tomka, który wkrótce będzie zdawał licencję oraz bracia Pawliccy. Są ku temu przesłanki, by leszczynianie u nas jeździli, gdyż sami deklarują, że chcą szkolić się przy mistrzu świata. Taki jest plan. Na razie jest on odłożony w czasie, ale będę dążył do jego realizacji.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska