Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Komarnicki: - Za rok będzie medal

Robert Gorbat 0 95 722 69 37 [email protected]
Władysław Komarnicki. Ma 63 lata. Twórca gorzowskiej firmy budowlanej Interbud West, obecnie prezes jej Rady Nadzorczej. Prezes Stali od 2005 r. Żonaty z Renatą, ojciec 38-letniej Beaty i 35-letniego Sebastiana, dziadek czworga wnucząt.
Władysław Komarnicki. Ma 63 lata. Twórca gorzowskiej firmy budowlanej Interbud West, obecnie prezes jej Rady Nadzorczej. Prezes Stali od 2005 r. Żonaty z Renatą, ojciec 38-letniej Beaty i 35-letniego Sebastiana, dziadek czworga wnucząt. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Władysławem Komarnickim, prezesem Stali Gorzów Wlkp.

- Kibice są rozczarowani. Mówią, że kupili karnety na dziesięć ekstraligowych meczów w Gorzowie, a obejrzeli tylko osiem...- A ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Ceny były tak skalkulowane, że w rzeczywistości widzowie zapłacili tylko za osiem spotkań. Gdybyśmy awansowali do czołowej czwórki, to dwa ostatnie pojedynki obejrzeliby za darmo, w formie prezentu od klubu.

- Dlaczego żółto-niebiescy nie walczą o jeden z medali?- Bo zawalił się nam skład przed meczem we Wrocławiu. Holta niepotrzebnie uparł się na start w finale IMP i pogłębił tam kontuzję barku, a Jonasson miał jeździć w juniorskich mistrzostwach swego kraju. Z tymi zawodnikami na pewno nie przegralibyśmy na torze Atlasu, a w konsekwencji zameldowalibyśmy się w najlepszej czwórce.

- Wcześniej była jeszcze porażka w derbowym meczu z ZKŻ Kronopolem i konieczność wycofania się z przedsezonowych zapowiedzi, że ,,wpieprzymy dwa razy Zielonce''...- To był tylko żart, skierowany do kibiców. A przy okazji: Zielona Góra ma nam sporo do zawdzięczenia. Gdybyśmy nie odkryli ubiegłorocznej afery z Ostrowem, to nasi przyjaciele z południa województwa nie otrzymaliby prawa organizacji niedzielnej Grand Prix Challenge.

- Czy szóste miejsce jest rzeczywistym wykładnikiem potencjału beniaminka?- Przede wszystkim oznacza wypełnienie planu minimum. Zakładaliśmy utrzymanie się w elicie bez konieczności udziału w barażach i to się nam udało. Zakończenie ligowego sezonu już 31 sierpnia oznacza dla nas dodatkowo oszczędność pół miliona złotych. Byliśmy przygotowani na wydanie 7,1 mln, a wyszło o 500 tys. mniej.

- A może skład Caelum Stali nie był na tyle mocny, by w połowie sezonu mówić głośno o medalowych ambicjach?- Miał rację Tomek Gollob uprzedzając mnie, że pierwszoligowcy nigdy nie będą od razu pełnowartościowymi zawodnikami w ekstralidze. Między tymi klasami jest za duża różnica, taka na kilka pięter. Nie zawiódł tylko Karlsson. Rolę jokera miał spełniać Hlib, ale ten chłopak przegrał rywalizację z samym sobą. Jeśli szybko nie dojrzeje do partnerstwa, to zaprzepaści całą swoją karierę. O wiele więcej oczekiwaliśmy też od Monberga, lecz walka w elicie przerosła go psychicznie.

.

- Jak będzie wyglądał przyszłoroczny skład żółto-niebieskich?- Przyzwoicie, bo w tym roku dorobiliśmy się opinii porządnego klubu. Nikomu nie zalegaliśmy z płatnościami nawet minuty. Gollob powiedział nawet, że Stal przypomina mu Unię Tarnów z jej najlepszego okresu.

- Możemy pomówić o nazwiskach?- Jesteśmy już dogadani z Holtą, Karlssonem, Szewczykowskim i Jonassonem. Złożyliśmy też oczywiście ofertę Gollobowi, ale o niego stara się dziś cała ekstraliga i trzy czołowe kluby pierwszej ligi. Poważnym kandydatem do drugiej linii jest Ferjan.

- Wszyscy twierdzą, że Gollob wróci do Bydgoszczy...- A ja mam przeczucie, że jednak zostanie u nas. Szanse Gorzowa i Bydgoszczy oceniam jako 51:49. Oczywiście na naszą korzyść. Nie zdarzyło mi się, by porzucali mnie ludzie, którzy doświadczyli wiele życzliwości...

- A nowe twarze?- Marzy się nam ściągnięcie na Śląską jednego zawodnika krajowego i jednego zagranicznego, takich na dziesięć punktów w każdym meczu. Mamy swoich kandydatów, lecz ostateczne decyzje zapadną dopiero za miesiąc. Myślę, że kibice poznają te nazwiska pod koniec pierwszej dekady października.

- Czy to znaczy, że Caelum Stal będzie mierzyła w przyszłym roku w jeden z medali?- Zdecydowanie tak, to nasz główny sportowy cel. A organizacyjnie marzę z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem o zdobyciu dla Gorzowa na 2010 lub 2011 rok turnieju Grand Prix. Zaczniemy w przyszłym sezonie od finału DPŚJ, potem musi przyjść czas na poważniejsze wyzwanie. Nasze miasto na to zasługuje.

- Jak długo zamierza pan jeszcze kierować gorzowskim klubem?- Najdłużej do 2010 roku. Potem znikam. A jeśli ktoś ma lepszy pomysł na prezesurę w Stali, to jestem w stanie przekazać mu władzę w ciągu 12 godzin.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska