Zmieńcie prawo!
Zmieńcie prawo!
Sam się przekonałem, jak pożyteczne są zadania wspólne. Zaraz wam napiszę dlaczego. Mieszkam na os. KTBS przy Anny Jagiellonki. Modlić się chodzę do proboszcza Romaniuka, w pobliskiej parafii pw. św. Alberta Chmielowskiego. Jeszcze rok temu plac przy kościele przypominał poligon. Wiosną i latem kurz taki się unosił, że dziewczynki, które szły do komunii zamiast białych, suknie miały szare. Jesienią i zimą po deszczu bez gumiaków lepiej było na sumę z domu nie wychodzić. Ale od paru miesięcy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się zmieniło. Fachowcy wzięli się do roboty i zamiast klepiska pojawił się parking z prawdziwego zdarzenia. Miodzio i Europa - małe, a cieszy. A wiecie skąd się wzięły pieniądze? Właśnie z zadań wspólnych. I tak pewnie jak ja, cieszyli się i inni mieszkańcy z udanych inwestycji. Aż tu nagle się okazało, że... prawo na to nie zezwala. Zupełnie bez sensu. Starożytni rzymianie mieli maksymę: dura lex sed lex, czyli twarde prawo, ale prawo. W tym przypadku jednak przepisy okazały się tak twarde, że aż skostniałe i poniosły sromotną klęskę. A gdy trener przegrywa z kretesem, to się go zmienia.
Przypomnijmy, idea zadań wspólnych była prosta.
Do urzędu miasta zgłaszały się spółdzielnie, parafie, szkoły, policja, uniwersytet i inne instytucje, które miały problem do załatwienia. Najczęściej chodziło o brak parkingów, placów zabaw czy fatalne drogi.
Pisały wniosek do magistratu o dofinansowanie. Gdy ten przechodził formalną weryfikację, daną inwestycję miasto współfinansowało w 50 proc.
Zróbmy precedens
W ten sposób w ubiegłym roku w Zielonej Górze powstało mnóstwo inwestycji. Wszyscy byli zadowoleni, no bo jak tu się nie cieszyć z nowych chodników, parkingów, placów zabaw czy innych potrzebnych rzeczy. A jednak, Regionalna Izba Obrachunkowa stwierdziła, że współfinansowanie przez miasto inwestycji na nie swoim gruncie jest niezgodne z prawem. Wobec czego władze miasta zostały zmuszone do zaprzestania podobnych działań.
Zdaniem wiceprzewodniczącego miejskiej rady Jacka Budzińskiego trzeba zrobić wszystko, żeby zadania wspólne nie umarły śmiercią naturalną.
- Nie może być tak, żeby pomysł, który wypalił i cieszy wszystkich przepadł - podkreśla Budziński. I apeluje do władz miasta: - Zwołajmy posłów. Zbierzmy ich w jednym terminie, przecież oni mogą wyłożyć projekt ustawy, która zmieni prawo. W tym przypadku wydaje się ono nad wyraz kulawe.
Budziński dodaje, że podobny problem ma więcej miast w Polsce. - Nasz samorząd może doprowadzić do precedensu - podkreśla Budziński.
Poprosimy posłów o pomoc
Z radnym PiS-u trudno się nie zgodzić. Wszak przy okazji zadań wspólnych nie było chyba ani jednej osoby, która byłaby z realizacji niezadowolona. Co na to władze miasta?
- O pomyśle proponowanym przez radnego Budzińskiego mówiliśmy z prezydentem Kubickim już wcześniej - zdradza wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. - Po analizie materiałów pokontrolnych RIO nasi prawnicy przygotują informację, w których ustawach powinno być zmienione prawo.
Gdy to się stanie, wówczas, podobnie jak w przypadku ustawy winiarskiej, poprosimy parlamentarzystów o pomoc.
Zmiany mają doprowadzić do tego, żeby samorząd mógł współfinansować inwestycje ważne dla lokalnej społeczności, ale niekoniecznie położone na terenie miasta. Jak się dowiedzieliśmy, w poniedziałek Janusz Kubicki spotyka się w spawie zadań wspólnych z posłanką Bożenną Bukiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?