Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władze pomogą okradzionym strażakom

Małgorzata Ziętek
- Tylko rozdzielacz do węży złodzieje nam zostawili. I nawet benzynę z baku ściągnęli - denerwowali się sołtys Ryszard Wiśniewski i szef straży Wojciech Maj.
- Tylko rozdzielacz do węży złodzieje nam zostawili. I nawet benzynę z baku ściągnęli - denerwowali się sołtys Ryszard Wiśniewski i szef straży Wojciech Maj. Małgorzata Ziętek
- Latami kompletowaliśmy sprzęt, a teraz nie ma jak do pożaru dojechać. Bo złodzieje nawet paliwo z wozu nam ściągnęli - rozpaczali wczoraj strażacy OSP w Ulimiu.

W nocy z 8 na 9 maja ktoś włamał się im do remizy i kompletnie ogołocił ze sprzętu. Nikt z mieszkańców niczego podejrzanego nie widział, bo remiza stoi na wylocie z wioski. Naczelnik OSP Wojciech Maj o włamaniu dowiedział się parę minut po szóstej, z telefonu od jednego ze strażaków. - Kolega śmiejąc się żartował, że pewnie nie zamknęliśmy drzwi po wieczornych ćwiczeniach. Ale jak zauważył brutalnie wyłamane zamki i brak sprzętu, to już zaczął krzyczeć. Mnie też aż mowę odjęło, że coś takiego zrobili - denerwował się wczoraj pan Wojciech, wprowadzając nas do ograbionej przez złodziei wiejskiej remizy.

Jeszcze we wtorek stała tam prawie nowa pompa, agregat prądotwórczy, piła łańcuchowa i dwie radiostacje. Teraz jest pusto. A złodzieje skradli też 40 litrów benzyny i dwa razy tyle ropy. - Nawet z wozu bojowego paliwo ściągnęli, więc ani chybi do akcji byli przygotowani - wkurzał się pracujący społecznie w straży od 14 lat Bartłomiej Bruszko. Martwił się, że teraz nie będzie na czym nowych strażaków szkolić, bo sprzęt na którym jeszcze dzień wcześniej trenowali wyparował.

Poruszony kradzieżą sołtys Ryszard Wiśniewski mówił, że jest gospodarzem wioski od 20 lat i tak niecnego zdarzenia jak to nie pamięta. - Tragedia straszna to przecież dla chłopaków. Tak się starali, żeby jednostka jakoś wyglądała. A teraz szkoda gadać - kręcił głową gospodarz wioski. Na temat nocnej kradzieży miał swoje własne zdanie. - Jak nic to włamanie na czyjeś zlecenie było. Bo dla zwykłych ludzi taka jednostka jak straż to świętość. Przecież ochotnicy społecznie w obronie mieszkańców życie narażali. Trzeba mieć tylko nadzieję, że dzisiaj pożaru nie będzie. Bo bez paliwa w baku nawet tam nie dojadą - martwił się sołtys.

Strażacy liczą jednak na pomoc wójta Jacka Wójcickiego. Bo nie tylko obiecał wsparcie, a także wyznaczył 3 tys. zł nagrody za skuteczną pomoc w złapaniu sprawców. - Bo sam też przecież jestem strażakiem, więc uznałem, że tak właśnie trzeba. Jest szansa przecież, że nagroda przyspieszy znalezienie tych co się włamali. Na informację w sprawie nocnej kradzieży czekamy w Urzędzie Gminy. Można też dzwonić na policję - instruował wczoraj wójt.

Wójcicki jest jednak przekonany, że remizy nie okradli mieszkańcy gminy. Bo wielokrotnie, zwłaszcza podczas powodzi, mogli liczyć na pomoc ulimskich strażaków. - A teraz jednostka została bez sprzętu, który wielokrotnie ratował ludzkie życie. To zwykła bezczelność. To tak, jakby ktoś odłączył choremu respirator - denerwował się Wójcicki. Zaznaczył, że remiza jest ubezpieczona, ale zanim gmina odzyska pieniądze z ubezpieczenia w budżecie gminy na pewno znajdą się pieniądze na najpilniejsze sprawy. Na początek na zatankowanie wozu.

Wartość skradzionego sprzętu strażacy szacują na 30 tys. zł. Marcin Maludy z Zespołu Prasowego KWP zapewnił, że technicy policyjnej kryminalistyki oraz grupa dochodzeniowo-śledcza zabezpieczyli wszystkie ślady oraz dowody pozostawione przez sprawców na miejscu zdarzenia. A teraz trwają czynności zmierzające do ich wykrycia. Strażacy z Ulimia podejrzewają, że włamania do ich remizy mogła dokonać ta sama grupa przestępcza, która w nocy z 5 na 6 kwietnia w podobny sposób okradła remizę w Lubczynie. Informację, że takie zdarzenie miało miejsce potwierdził naczelnik OSP w Bogdańcu Krzysztof Nowak. Policja na obecnym etapie śledztwa odmówiła nam jednak komentarza w tej sprawie związku między tymi dwoma włamaniami.

Pomóc strażakom w odkupieniu skradzionego sprzętu obiecał wojewoda Marcin Jabłoński. Na jego polecenie tematem zajął się już dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Jarosław Śliwiński. - W imieniu wojewody poprosił wójta Deszcza Jacka Wójcickiego o pełną listę skradzionego sprzętu. I część urządzeń na pewno odkupimy - poinformował rzecznik prasowy wojewody Paweł Siminiak.

Radości z powodu takiego obrotu sprawy nie potrafił ukryć Wójcicki. - Jestem w wielkim szoku i bardzo dziękuję wojewodzie. To naprawdę wielki gest i o to w zarządzaniu kryzysowym chodzi. W tej chwili kompletujemy ostatnie dokumenty do firmy ubezpieczeniowej. I za chwilę złożymy zamówienie na zakup części strażackiego sprzętu. Niestety czas oczekiwania na realizację może potrwać nawet miesiąc. Strażacy dostali już od nas dyspozycję, by zatankowali wóz, z którego złodzieje również skradli benzynę - poinformował wójt.

Dopiero od nas o propozycji wojewody dowiedział się naczelnik OSP Wojciech Maj. Tak się wzruszył, że nie wiedział co powiedzieć: - No nie spodziewałem się takiej reakcji. Strasznie się cieszę, naprawdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska