– Mam nadzieję, że samochód zostanie przekazany na Ukrainę – mówi niezależna radna powiatu Krystyna Skubisz. Kiedy sprawa stała się głośna, samochód zniknął z parkingu przed starostwem. – Wstydzą się go teraz – mówi GL urzędnik.
Już cztery dni po napaści Rosji na Ukrainę, Lubuska Rada Samorządowa przeznaczyła znajdujący się w jej dyspozycji budżet 6 milionów złotych na organizację pomocy Ukraińcom. Pieniądze w równej części tj. po pół miliona złotych, zostały przekazane 12 powiatom Lubuskiego.
– Wielki ukłon dla samorządowców za tę decyzję i za wszystkie wasze działania w tym zakresie – mówiła wtedy marszałek województwa Elżbieta Polak z Platformy Obywatelskiej.
CZYTAJ TEŻ
Radości nie kryli samorządowcy, szczególnie jeden, który zarządza powiatem na granicy bankructwa. - Mamy pół miliona na pomoc dla Ukraińców! Jak przekazał Marcin Jabłoński, powiat słubicki dostał na na to dodatkowe środki – ogłosił 3 marca ub.r. na swoich stronach internetowych powiat słubicki. Troski o obywateli ze Wschodu nie ukrywał sam starosta Leszek Bajon, również z PO. - Pomoc obywatelom Ukrainy to dziś priorytet – podkreślił w publikacji.
Rzecz w tym, że tylko niewielka część przekazanych środków została skierowana na pomoc Ukraińcom. Władze powiatu postanowiły zakupić z marszałkowskiej dotacji samochód marki Toyota SUV RAV4, z napędem 4x4. Wydano na to 156 tysięcy zł.
– Pojazd ten jest absolutnie niezbędny. Potrzebny jest też w ramach wykonywania zadań obronnych powiatu oraz podczas wojny – tłumaczy rzecznik prasowy powiatu Wojciech Obremski. - Przez zakupem pojazdu, starosta Leszek Bajon korzystał ze swojego samochodu prywatnego, by przemieszczać się do punktu przyjmowania uchodźców w Rzepinie – dodaje rzecznik.
– Był tu raz, albo dwa, aby zrobić sobie kilka zdjęć – mówi Sławomir Dudzis, burmistrz Rzepina. W pierwszych dniach od wybuchu wojny, to właśnie dworzec PKP w Rzepinie, ostatnia stacja przed granicą z Niemcami, był miejscem szczególnym. To tam tysiące matek z dziećmi kończyły podróż z zaatakowanej Ukrainy, albo udawały się dalej na Zachód Europy. Rzepiński dworzec stał się centralnym punktem pomocy w powiecie słubickim i w Lubuskiem. Zaangażowali się dosłownie wszyscy: władze miasta, parafia, mieszkańcy Rzepina i okolicznych miejscowości, strażacy, straż graniczna oraz stowarzyszenia.
Jaką pomoc otrzymała gmina od powiatu? – Nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia, choć potrzeby w tamtym momencie były ogromne – mówi Sburmistrz Dudzis. Wspomina przy tym, że starosta złożył deklarację, że marszałkowska dotacja zostanie rozdzielona pomiędzy pięć gmin powiatu.
– Miało być po 100 tysięcy, chociaż później się poprawił i powiedział, że Rzepin otrzyma 200 tysięcy złotych – dodaje burmistrz.
Świadkiem deklaracji starosty Bajona miał być Waldemar Gredka, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Lubuskim Urzedzie Wojewódzkim.
Po zakupie luksusowego SUV-a pieniędzy zabrakło i żadne wsparcie do Rzepina nie trafiło, podobnie zresztą, jak do innych gmin. - Pan starosta jedno mówi, ale robi coś całkiem innego i my jesteśmy już do tego przyzwyczajeni – mówi Mariusz Olejniczak, burmistrz Słubic. Żadnych pieniędzy na pomoc Ukraińcom ze starostwa nie otrzymał, choć potrzeb w tym zakresie jest dużo.
– Mamy coś około 2 tysięcy Ukraińców i jak na nasze miasto, nie jest to mało – dodaje. Potwierdza, że od starostwa otrzymał syrenę alarmową, która została zamontowana na remizie w Kunowicach. – Liczyliśmy chociaz na agregat, który byłby w naszym przypadku bardzo przydatny – wyjaśnia.
Pieniądze z marszałkowskiej dotacji na wsparcie pomocy Ukraińcom nie trafiły również do Górzycy. - Wiem, że były takie środki z urzędu marszałkowskiego i miały być rozdysponowane pomiędzy gminy, ale nic nie otrzymaliśmy od starosty – mówi wójt gminy Górzyca, Robert Stolarski. W kluczowym momencie gmina radziła sobie z pomocą Ukraińcom sama, ale więszkość spośród 200 uchodźców znalazła miejsce wśród górzyckich rodzin. Również tutaj hojność starosty Bajona ograniczyła się do syreny alarmowej. – Tak, dostaliśmy taką syrenę – dodaje.
Jak potwierdza rzecznik starostwa, po zakupie SUV-a i namiotu pneumatycznego, 60 tapczanów wraz z pościelą i poduszkami, a także kilku innych rzeczy, kwota 500 tys. zł została wydana w całości. Nie było już środków na to, aby przekazać je gminom, a szczególnie Rzepinowi, przez który przewinęło się około stu tysięcy Ukraińców. - Każdy z zakupów został uzgodniony i zaakceptowany przez Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze – podkreśla. Inna sprawa, że żaden z nich nie posłużył wsparciu Ukraińców w kluczowym momencie pierwszych tygodni od wybuchu wojny.
– Kupno tego samochodu to hipokryzja i skandal. Mieszkańcy otwierali swoje serca, portfele i domy, a starosta kolejny raz postąpił nieetycznie – podsumowuje radna Krystyna Skubisz.
Nie zgadza się z nią rzecznik Obremski, twierdząc, że starosta Bajon był bardzo aktywny. - Swoim autem przywoził ukraińskie rodziny we wskazane miejsca, zaopatrując je z własnych środków w wyżywienie czy środki higieniczne. Załączam zdjęcie: w lipcu starosta zaopiekował się pochodzącą z Ukrainy matką z ośmiorgiem dzieci – napisał.
Zapytaliśmy o opinię wolontariuszy. – Nie chce mi się wierzyć, bo potrzeby były w tamtym czasie tak duże, że my prawie żebrałyśmy po mieście, żeby móc wydawać ciepłe posiłki i środki higieniczne tym tysiącom Ukraińców na dworcu w Rzepinie – mówi aktywistka jednego z parafialnych zespołów Caritas w powiecie słubickim. – Niech przekażą ten samochód na Ukrainę, bo tam się przyda służbom – dodaje radna Skubisz.
Przeczytaj też:
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?