Kilka pasiastych namiotów, stoły z klapkami, tanimi skarpetkami i bielizną. - To naprawdę wygląda ohydnie - mówi plastyk miejski Andrzej Wieczorek. Jednocześnie przyznaje, że nie znalazł sposobu na usunięcie bazaru z centrum miasta.
Z plastykiem zgadza się Jadwiga Ilnicka, mieszkanka ul. Sikorskiego: - Stragany obstawiają już wszystkie ulice, nawet centrum. To naprawdę szpeci. W innych miastach są wyznaczone miejsca targowe, a przy deptakach są herbaciarnie i kawiarnie, nie zaś szmaty i ciuchy.
Właściciel się dziwi
Problem polega na tym, że teren na którym poustawiane są stragany, należy do prywatnej osoby. I to ona podnajmuje plac handlarzom. Właściciel Jan Turek nie widzi nic złego w tym, że obok obronnego muru stoją pasiaste namioty. - To przecież dobrze, że biedni ludzie mogą sobie kupić coś taniej - mówi. Dodaje jednak, że ten bazar jest czasowy. - Dogaduję się z inwestorem. Teren zostanie zabudowany i będzie wyglądał estetycznie - zaznacza J. Turek. Nie chce powiedzieć, co tam będzie i kiedy.
Problem ze szpecącym bazarkiem mógłby rozwiązać zapis o zakazie handlu w tej formie w miejscowym planie zagospodarowania. Ale dla centrum nie ma jeszcze takiego planu. - Przymierzamy się, żeby go zrobić. Ale to potrwa przynajmniej rok - mówi Małgorzata Stróżewska z wydziału urbanistyki w Urzędzie Miasta w Gorzowie.
Na handel w tym miejscu pozwala uchwała Rady Miasta. Zgodnie z nią targowiskami są wszystkie miejsca, gdzie prowadzony jest handel. Pozwolenie trzeba mieć jedynie na prowadzenie takiej działalności w pasie drogowym. W innych można handlować bez ograniczeń. - Fizycznie więc ich nie wyrzucę, bo to teren prywatny. Ale próbuję się ich pozbyć, oczywiście zgodnie z przepisami - tłumaczy komendant straży miejskiej Czesław Matuszak.
Zaczął od sprawdzania potrzebnych dokumentów. - Nie mieli podpisanych umów z firmą wywożącą śmieci. Walało się tam mnóstwo papierów. Kiedy interweniowaliśmy, natychmiast je podpisali - mówi komendant. I choć w ten sposób nie pozbył się handlarzy, udało się uporządkować teren.
Pomogą wyższe opłaty?
- Szukałem innego haka - mówi komendant. W miniony czwartek podniósł opłatę targową. Na targowiskach i w pasie drogowym (jeśli ma się zezwolenie urzędu) wynosi ona 4 zł za mkw. I tyle płacili handlujący przy ul. Hawelańskiej. - Tymczasem w przepisach jest, że w innych miejscach opłata powinna wynosić 50 i 100 zł - twierdzi komendant.
Tak wysokie stawki mogą sprawić, że handlujący sami zrezygnują z tego miejsca. - Choć tu rzeczywiście sprzedaje się więcej niż w innych punktach w mieście, to nie wiem, czy szefa będzie stać na takie opłaty. Przecież już płaci spore pieniądze właścicielowi za miejsce - powiedziała nam w środę jedna z sprzedawczyń przy ul. Hawelańskiej. Do tej pory opłata za to miejsce wynosiła 12 zł, od czwartku aż 50 zł.
Próbują polubownie
Miasto ma nadzieję, że opłaty odstraszą handlujących, ciągle też próbuje dogadać się z właścicielem terenu. - Chcę go przekonać do zlikwidowania bazaru - mówi komendant. Jeśli właściciel się nie zgodzi, miasto skieruje sprawę do sądu. Komendant Matuszak znalazł już przepis w kodeksie wykroczeń, którego - jego zdaniem - nie przestrzega właściciel terenu. Chodzi o zachowanie się w miejscu publicznym. - Nie wypada, żeby w centrum miasta był widok na powiewające kalesony - argumentuje swój pomysł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?