- Próbując wejść środkiem mogliśmy trafić na trochę większego psa. Ani jeden z tych czworonogów nie posiadał kagańca. Kto jest odpowiedzialny za to, że nie mogłem wejść do sklepu? Oczywiście mogłem wejść przez aptekę, która jest kilka metrów dalej i jest połączona w środku przejściem na sklep, ale czy ktoś normalny będzie jechał z Poznania do Warszawy przez Kraków? Zakaz pozostawiania psów przed sklepem? Osobne miejsca dla nich? - pyta nasz Czytelnik.
A wy co o tym sądzicie? Czy nasze chodniki padają plagą "pupilodrani"?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?