Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wnuki to nasze szczęście

Karol Bronk 724 509 669 [email protected]
Elżbieta i Stanisław Wróblewscy z Przewozu z dumą pokazują zdjęcia wnuków. Kochają je. Z wzajemnością.
Elżbieta i Stanisław Wróblewscy z Przewozu z dumą pokazują zdjęcia wnuków. Kochają je. Z wzajemnością. Karol Bronk
Elżbieta i Stanisław Wróblewscy doczekali się pięciorga wnucząt, które kochają nieskończoną miłością. W święto babci i dziadka liczą na wiele całusów.

- Moim zdaniem babcia jest ważniejsza niż mama - mówi pani Elżbieta. - Ktoś mi kiedyś powiedział, że własne dzieci są dla rodziców jak lalki. Bawią się nimi, ucząc się rodzicielstwa. Dopiero wnuczęta są prawdziwymi dziećmi. Bo starszy człowiek ma dla nich czas, cierpliwość, miłość. Słowem, wszystko. A w pędzie życia, gdy ma się 20-30 lat, często nie ma czasu dla własnych dzieci.
- Marzyłem, żeby mieć pierwszą wnuczkę - zaznacza pan Stanisław. - Ale na świat przyszedł chłopiec. Uwielbiam go z całego serca. Ale równie mocno kocham całą piątkę.
Córka Wróblewskich mieszka w Radomiu. Wraz z dziećmi: 15-letnim Marcinem i 12-letnim Dominikiem. Gdy tylko mogą, odwiedzają dziadków. W Przewozie mieszka z rodzicami 13-letni Michał, 10-letnia Agata i 2-letnia Ewunia. Choć chwil radości w życiu dziadka i babci jest wiele, to zawsze szczególne wydarzenia zapadają w pamięć.

- Gdy mój pierwszy wnuk Marcin był malutki, chcieliśmy go nauczyć wymawiać słowo "mleko". Prosiliśmy, żeby powtarzał za nami. Wtedy wyciągał język, jakby miał go zanurzyć w miseczce mleka. Śmialiśmy się z radości. Gdy prosiliśmy, aby powiedział głośniej, to wystawiał język jeszcze bardziej. Rozumiał już wówczas wszystko, ale jeszcze dobrze nie mówił. Również zeszłe wakacje były niezwykle piękne. Wnuki z Radomia były u nas w Przewozie przez całe dwa miesiące. Dominik uczył się jeździć na rolkach. Wyszedł rano, a wrócił wieczorem, cały potłuczony. Korzystał ze swobody, bo mama nie miała nad nim kontroli. Byli bardzo szczęśliwi - wspomina babcia. Jak w sierpniu chłopcy wracali do domu, to po drodze płakali.
- Dominik to prawdziwa przylepa. To buziaka da, to cały czas zagaduje - opowiada pan Stanisław. - Natomiast z Marcinem rozmawiam o sprawach historycznych. Z kolei Agatka, gdy przybiega z kościoła, krzyczy od progu: "Dziadek, przyszłam na rosołek". To nas bardzo cieszy. A Michał to naprawdę fajny chłopak i dobrze się uczy. Ale jest bardzo poważny jak na swój wiek.

- Mają mnie za psycholożkę. Radzą się, czasami płaczą - zdradza pani Elżbieta. - Zawsze ich uspokajam. Nie mają zahamowań, aby mi coś powiedzieć. Pytają o wszystko, co tylko możliwe. A ja im odpowiadam. Z mamą się wstydzą, a z babcią nie. Nigdy nie staram się dziecka peszyć. Córka, gdy miała osiem lat, bardzo chciała się dowiedzieć, jak rodzi się dzieci. Wzięłam ją na bok i wytłumaczyłam. Gdy urodziła swoje, przyszła do mnie i rzekła: "Mamo, nie okłamałaś mnie". I tak samo jest z wnukami. Nie ma tematu tabu. Dominik, nawet jak rozmawiam z córką, podbiega do telefonu i rzuca: "Babciu, kocham cię".
Ale zdarzają się też chwile cierpienia. - Pewnego dnia Marcin zachorował. Pamiętam, że pomagałem sąsiadowi kłaść panele - wspomina dziadek. - Trzeba było szybko jechać do Żar do lekarza. A w domu tego dnia nie było ani złotówki. Nie mogłem wybrać gotówki. Maluszek był chory, a nie było za co jechać do szpitala. Na szczęście, udało mi się załatwić pieniądze.
- Sześciomiesięczny wnuczek trafił do szpitala - dodaje babcia. - Zmieniałam się przy nim z córką. Miał skazę białkową. Męczyły go kolki. Był uczulony na ampicylinę, którą mu podano. Nie wiedzieliśmy wtedy o tym.
Rodzice i dziadkowie mają różne marzenia dotyczące swoich dzieci, wnucząt. Jedni myślą o bogactwie, drudzy o zdrowiu, trzeci o sprawiedliwym życiu dla swych pociech.
- Chciałabym, żeby ten nasz kraj się zmienił. Żeby mieli pracę. Skończyli szkoły i założyli rodziny. Żeby mogli zarobić na siebie i godnie żyć. Nawet jeśli człowiek ma zdrowie, a nie ma pracy, to co mu po tym zdrowiu... - stwierdzają dziadkowie. Chwilę zadumy przerywa dzwonek telefonu. Dzwonią kochane wnuki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska