Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woda nie była dobra

Artur Matyszczyk
- Musieliśmy działać natychmiastowo. Dla bezpieczeństwa dzieci - wyjaśnia przyczyny zamknięcia przedszkola Ryszard Graczyk.
- Musieliśmy działać natychmiastowo. Dla bezpieczeństwa dzieci - wyjaśnia przyczyny zamknięcia przedszkola Ryszard Graczyk. fot. Bartłomiej Kudowicz
Dzieci z przedszkola w Jordanowie już są bezpieczne. Dziś wracają do placówki, która była przez tydzień zamknięta.

Wszystko działo się błyskawicznie.

20 marca w przedszkolu w Jordanowie odbyła się rutynowa kontrola sanepidu. Fachowcy pobrali próbki wody z kranu w kuchni.

Już dwa dni później do urzędu dotarły sygnały, że wynik jest zły. Po kolejnych 24 godzinach niepokojące informacje potwierdziły się oficjalnie.

Natychmiastowe zamknięcie

- Badania państwowej inspekcji sanitarnej wykryły nieprawidłowości. Ujawniły, że w wodzie są zawyżone ilości bakterii grupy coli. Zalecenia były jednoznaczne. Natychmiastowe zamknięcie przedszkola - mówi kierownik wydziału oświaty urzędu miejskiego Ryszard Graczyk.

23 marca drzwi do przedszkola zostały definitywnie zamknięte dla 36 dzieci, które chodzą do placówki. W związku z tym, że woda z kuchni przeznaczona jest do robienia posiłków. Zakażona mogłaby się stać przyczyną poważnych kłopotów.

Jeszcze tego samego dnia do przedszkola przyjechała ekipa specjalistów, która przechlorowała studnię. - Wlano specyfik, który pozostał tam przez 48 godzin. Aż do czasu następnych badań - opowiada Graczyk.

Będą na razie dowozić

UWAGA NA BAKTERIE

Bakterie coli (pałeczka okrężnicy) wchodzą w skład fizjologicznej flory bakteryjnej jelita grubego człowieka. Spotkać je można też w glebie i wodzie, gdzie trafiają z wydzielinami i kałem. Ich obecność w wodach powierzchniowych jest wskaźnikiem zanieczyszczenia wód. Bakterie, nieszkodliwe w jelicie, powodują schorzenia, np. układu moczowego, zatrucia pokarmowe, zapalenie otrzewnej.

Z kolejną kontrolą nie czekano długo. Już 27 marca ponownie pobrano próbki do kontroli. W piątek do urzędu dotarły sygnały, tym razem o pozytywnych wynikach badań.

A to oznacza, że maluchy już są bezpieczne. Mogą wracać do nauki i zabawy. Przez pierwsze kilka dni wciąż jednak urzędnicy będą zaopatrywać placówkę w świeżą wodę.

Skąd wzięło się zanieczyszczenie? - Problem w tym, że w całym Jordanowie nie ma sieci wodociągowej. Ludzie, podobnie jest w przedszkolu, czerpią wodę ze studni. Problem zniknie całkowicie, jeżeli w przeciągu dwóch lat gmina wybuduje wodociąg - tłumaczy Graczyk.

Czy to oznacza, że do tego czasu dzieci mogą być w niebezpieczeństwie? - Na pewno nie. Będziemy przeprowadzać wzmożone kontrole jakości wody pitnej w placówce - zapewnia Graczyk.

Co ciekawe, decyzja o zamknięciu przedszkola była tak błyskawiczna, że umknęła nawet niektórym mieszkańcom. - A było nieczynne? Nic mi o tym nie wiadomo. Że woda była zatruta? Może to była jakaś tajemnica? - zastanawia się kobieta, która mieszka nieopodal placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska