Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wodotrysk cieszy oczy mieszkańców i natlenia wodę w jeziorze w Międzychodzie

Dariusz Brożek
- Dysze fontanny są sterowane, dlatego strumień wody ma różne kształty i wysokość - mówi Lidia Górna, która zajmuje się zielenią miejską.
- Dysze fontanny są sterowane, dlatego strumień wody ma różne kształty i wysokość - mówi Lidia Górna, która zajmuje się zielenią miejską. fot. Dariusz Brożek
Pływająca fontanna to jeden z ostatnich akordów rewitalizacji parku im. Oscara Tietza. Prace rozpoczęły się kilka lat temu.

Fontanna zamontowana jest na pontonie pływającym kilkadziesiąt metrów od zachodniego brzegu jeziora. Strumień wody jest regulowany. Raz bije w górę na wysokość do 12 metrów, po kilku sekundach rozgałęzia się na boki i przypomina odwrócony puchar.

- Ładnie wygląda. Zwłaszcza wieczorem, kiedy jest podświetlana - mówi Marlena Wacławik.

Międzychodzianka prawie codziennie przychodzi do parku im. Oscara Tietza nad jeziorem zrelaksować się na świeżym powietrzu w otoczeniu krzewów, drzew i kwiatów. Jest opiekunką w miejscowym stowarzyszeniu "Bądźmy razem", dlatego często przyprowadza tam swoich podopiecznych. Ostatnio była tam z Henrykiem Sobczakiem.

- Park bardzo się zmienił w ostatnich latach. Na lepsze - zapewniał jej podopieczny.

Bicz na glony i sinice

Pływającą fontannę zamontowali pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Ile kosztowała? Kierowniczka referatu gospodarki komunalnej w międzychodzkim magistracie Grażyna Flajszer wyjaśnia, że gmina zapłaciło zakładowi trzydzieści tysięcy złotych.

Wodotrysk jest jednym z ostatnich akordów rewitalizacji terenów rekreacyjnych wokół jeziora. Koordynator tych prac Wojciech Mamet zaznacza, że oprócz walorów estetycznych bicz wodny ma ogromne znaczenie dla akwenu.

- Fontanna natlenia wodę, co przyspiesza proces jej oczyszczania. Dlatego w okresie upałów nie rozwijają się w niej glony oraz groźne dla ludzi sinice - mówi.

Zasadzą drzewa

Rewitalizacja parku zaczęła się sześć lat temu od wycięcia drzew, co wzbudziło w mieście wiele kontrowersji. Potem jednak zasadzono nowe, wycięto chaszcze i wytyczono alejki spacerowe, które następnie obsadzono krzewami i kwiatami. Teraz prace przeniosły się na drugą stronę akwenu.

- Rozebraliśmy starą ścieżkę asfaltową, która i tak była już zniszczona przez korzenie rosnących w pobliżu topól. Teraz dróżka jest gruntowa, wzdłuż niej zasadzimy nowe drzewka szlachetnych gatunków - zapowiada Lidia Górna, która odpowiada w magistracie za zieleń miejską.

A na koniec plac zabaw

Na odcinku między starym młynem i ul. Sokoła ma powstać plac zabaw. Teren został już przygotowany, niebawem zamontowane tam zostaną urządzenia rekreacyjne tzw. ścieżki zdrowia. Zjeżdżalnie i huśtawki dla dzieci pojawią się jednak dopiero w przyszłym roku. W. Mamet tłumaczy, że na wyposażenie ogródka jordanowskiego trzeba wydać co najmniej 50 tys. zł. W dodatku wszystkie urządzenia muszą być wykonane z plastiku i drewna, dlatego nie można tam postawić np. starych metalowych i niebezpiecznych zjeżdżalni zdemontowanych z innych placów.

W pracach porządkowych w parku i nad jeziorem uczestniczyło w tym roku 75 osób z Klubu Integracji Społecznej. Trzymiesięczne roboty publiczne już się skończyły, ale ponad 20 z nich będzie jeszcze pracować do końca sierpnia. Ile zarabiają?

- Tysiąc złotych na rękę. Niby niewiele, ale lepsze to, niż nic - odpowiada jeden z kisowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska