Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fibak: Iga Świątek to materiał na pierwszą szóstkę na świecie, a Magda Linette, Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak na dwudziestkę

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Kamil Majchrzak
Kamil Majchrzak Xinhua News/East News
- Wydawało się, że w polskim tenisie po odejściu Agnieszki Radwańskiej zapanuje jakaś pustka, posucha. Tymczasem nagle mamy tyle radości, tyle fajnych przeżyć. Nie tylko w US Open - mówi nam Wojciech Fibak, finalista Masters i czterokrotny ćwierćfinalista turniejów wielkoszlemowych w singlu, mistrz Australian Open w deblu. - Możemy liczyć na to, że w niedalekiej przyszłości on i Hubert przebiją się do pierwszej dwudziestki na świecie. Hurkacz taką grą w stylu Miloslava Mečířa, czy wspomnianego już Murraya, a Majchrzak to może być taki nowoczesny Djoković. Iga Świątek będzie w grupie, która zdominuje damski tenis na następne dziesięć lat - dodaj

US Open w polskim wydaniu dobiegło końca, jeśli chodzi o start naszych singlistów. Jak można podsumować ich występ w Nowym Jorku?
Świetnie się spisali, co musi cieszyć. Wydawało się, że w polskim tenisie po odejściu Agnieszki Radwańskiej zapanuje jakaś pustka, posucha. Tymczasem nagle mamy tyle radości, tyle fajnych przeżyć. Nie tylko w US Open, bo przecież tuż przed nim Hubert Hurkacz wygrał turniej ATP w Winston-Salem, a Magda Linette WTA w nowojorskim Bronksie. Cieszyć musi tym bardziej fakt, że nie wygrywa tylko jeden tenisista czy tenisistka, bo mamy ich całą grupkę. I to całkiem sporą, bo przecież w Nowym Jorku mieliśmy w turnieju głównym pięciu naszych reprezentantów.

Najdalej [trzecia runda] przebił się w tegorocznym US Open Kamil Majchrzak.
Co jest bardzo miłym zaskoczeniem. Może nie takim wielkim, bo wiedziałem, że stać go na wiele. Niemniej gdy rok temu Hubert Hurkacz wygrywał turniej w Poznaniu [rangi challenger - red.], to wydawało się, że odskoczy Kamilowi, który przeżywał wtedy trudne chwile. Ja jednak mówiłem wówczas, że wierzę, iż zwycięstwa Huberta go zmotywują i miałem rację. Podobnie zresztą było u kobiet, bo wiosenne zwycięstwa Igi Świątek wpłynęły pozytywnie na Magdę Linette. Obudziła się, dalej gra ten swój atletyczny tenis, ale zaczęła trafiać bliżej linii. Okazało się, że to potrafi - zawsze tak uważałem, ale podczas meczów ona grała bardziej zachowawczo. To jest właśnie pozytywny efekt wewnętrznej rywalizacji, bo tak jak sukcesy Świątek zmobilizowały Linette, tak zwycięstwa Hurkacza wpłynęły pozytywnie na Majchrzaka.

I mamy drugiego Polaka w czołowej setce rankingu ATP. Oby na dłużej.
Jeśli Kamil będzie nadal tak się rozwijał, pójdzie va banque z tą swoją wszechstronnością i kontrolowaną agresją na linii końcowej, to możemy na to liczyć. On ma potencjał - tak jak przed laty nazywałem Michała Przysiężnego polskim Federerem, tak teraz nazywam Kamila polskim Djokoviciem, a Huberta polskim Murray’em. Niektórzy pewnie są zdania, że na wyrost, ale to się sprawdza, bo mamy polskiego Djokovicia. Nawet mocniej grającego, bo to już jest inne pokolenie. Młodsi grają inaczej, niż ich starsi koledzy, podobnie jest zresztą u dziewczyn. Kamil gra bezkompromisowo, mocno z obu stron. Mam świetny kontakt z jego trenerem Tomaszem Iwańskim, więc dobrze wiem, jak wielką pracę wykonała ta dwójka. Dla trenera należą się specjalne gratulacje, bo bez przesady można powiedzieć, że z chłopaka stworzył mężczyznę.

Na co stać Majchrzaka?
Możemy liczyć na to, że w niedalekiej przyszłości on i Hubert przebiją się do pierwszej dwudziestki na świecie. Hurkacz taką grą w stylu Miloslava Mečířa, czy wspomnianego już Murraya, a Majchrzak to może być taki nowoczesny Djoković.

Duży komplement.
Ale zasłużony, bo on już gra bardziej nowocześnie niż Djoković. Kamil ma tę samą cechę, co Novak, a wcześniej Andre Agassi - nie tylko potrafi zagrać bardzo mocno, ale również z każdej pozycji na korcie, obojętnie, czy bekhendem, czy forhendem, jest w stanie zagrać dokładnie tam, gdzie chce. Taka precyzja to wbrew pozorom bardzo rzadka cecha.

Na Grigora Dimitrowa to jednak nie wystarczyło.
Mimo to trzeba go pochwalić, bo rozegrał świetne spotkanie. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę przez co wcześniej przeszedł, bo zaczynał przecież w Nowym Jorku od eliminacji, a w turnieju głównym rozegrał w poprzednich rundach dwie pięciosetówki. Jestem spokojny o jego przyszłość.

US Open. Trener Kamila Majchrzaka po meczu z Grigorem Dimitrowem: "Brawo Kamil!! Przyjemnie obserwować, jak się rozwijasz"

A co jest największym atutem Hurkacza?
Wszechstronność. Hubert czuje się świetnie zarówno w obronie, jak i w ataku. Gra tenis, nie powiem ładniejszy niż Kamil, ale bardziej płynny.

Czy jego porażkę w pierwszej rundzie można traktować jako niepowodzenie?
Absolutnie nie. Trzeba pamiętać, że Hubert wygrał turniej tuż przed US Open [jako pierwszy polski tenisista po Fibaku - red.]. To tak często jest niestety, że po takim sukcesie przychodzi mały kryzys. Sam tego doświadczyłem przed laty, tylko z drugiej strony siatki, gdy zmierzyłem się z Vijay’em Amritrajem w pierwszej rundzie Wimbledonu. On wygrał wtedy wcześniej turniej na trawie i był jednym z faworytów - tak się przynajmniej wydawało. Tymczasem trafił na mnie i przegrał w czterech setach. Widziałem wiele takich sytuacji, bo prawda jest taka, że występ tuż przed Wielkim Szlemem może zaowocować w dalszej perspektywie słabszą dyspozycją. Zawsze się denerwowałem, gdy Agnieszka Radwańska grała w Brukseli tuż przed Roland Garros albo wcześniej w Stambule. W przypadku Huberta nie ma co jednak załamywać rąk, bo dla jego kariery ważniejsze jest zwycięstwo w Winston-Salem, niż ewentualne dwie rundy więcej w Nowym Jorku. Może nawet tylko jedna, bo przecież Jeremy Chardy przegrał w kolejnym meczu ze Stanem Wawrinką. Ja nie twierdzę oczywiście, że Hubert nie byłby w stanie wygrać z Wawrinką, ale na pewno łatwo by nie było. Bardziej byśmy żałowali, gdyby w grę wchodził wynik na poziomie ćwierćfinału albo półfinału.

US Open. Bolesna porażka Huberta Hurkacza w pierwszej rundzie

Czy Hurkacz to materiał na zwycięzcę turnieju Wielkiego Szlema?
My mamy dzisiaj jakąś obsesję na punkcie Wielkiego Szlema. To jest oczywiście ważne, ale najważniejsze będą jego dokonania na przestrzeni następnych 10 lat. Czy Agnieszka Radwańska jest niespełnioną tenisistką, bo nie ma w dorobku wielkoszlemowego tytułu?

Ona twierdzi, że nie.
Ja też tak uważam. Miała bardzo udaną karierę i na pewno nie jest gorszą tenisistką, niż Marion Bartoli, chociaż Francuzka wygrała Wimbledon 2013 roku, a Agnieszka przegrała rok wcześniej w finale. Zresztą gdyby to Radwańska, a nie Sabine Lisicki [z którą przegrała w półfinale - red.], była wówczas rywalką Bartoli, to nie tylko ja jestem zdania, że to nasza tenisistka by wygrała. Tak się jednak nie stało, choć było bardzo blisko. Zdecydowało kilka piłek. Dwa lata później Agnieszka wygrała za to w nieprawdopodobnych okolicznościach Mistrzostwa WTA. W równie chyba nieprawdopodobnych, co ja przegrałem w 1976 roku finał Masters. O wielkich rzeczach w sporcie decydują czasem drobne sprawy.

Jak ocenić występ Igi Świątek? Kapitalny mecz w pierwszej rundzie, kapitalny pierwszy set z Anastasiją Sevastovą. A później...
Później niestety wróciły stare demony, bo pierwszego seta zagrała na poziomie pierwszej szóstki na świecie, w której, mam nadzieję, już niebawem się znajdzie. Obok Amandy Anisimovej, Sofii Kenin, Dajany Jastremskiej, Cori Gauff, Bianki Andreescu i Naomi Osaki. Z tej grupy wyłonią się tenisistki, które zdominują kobiecy tenis na następne 10 lat i jestem przekonany, że jedną z nich będzie Świątek. Tego pierwszego seta z Sevastovą Iga zagrała, jakby już była w tym gronie. Później jednak wróciły stare demony. Ona zawsze gra z dużym ryzykiem, ale w pierwszym secie była regularna. Trafiała i bekhendem, i forhendem, i serwisem. A potem nagle to wszystko uciekło, wróciła ta gorsza Iga. Jestem jednak spokojny, bo to wszystko z czasem się unormuje. Świątek będzie grała coraz lepiej.

US Open. Dobry początek, zły koniec Igi Świątek. Polka przegrała w drugiej rundzie z ubiegłoroczną półfinalistką

A Magda Linette? Mówi się, że dla niej przełomem był mecz z Simoną Halep podczas Roland Garros. Przegrany, ale po niesamowitej walce. Magda chyba uwierzyła w końcu, że jest w stanie powalczyć z każdą tenisistką na świecie?
Byłem na tym meczu i faktycznie był wspaniały. Coś w tym jest, chociaż ja już wcześniej wiedziałem, że stać ją na więcej, niż pokazywała. Też jestem z Poznania i czasami oglądam jej treningi. Wiosną porozmawiałem sobie nawet przy okazji z jej trenerem. Magda grała na treningu wspaniale, trafiała tuż przy liniach. Zapytałem go, dlaczego ona nie gra tak podczas swoich meczów, tylko zachowawczo. Mocno i atletycznie, ale przez środek. Ja zawsze byłem zdania, że Linette nie ma takiego talentu jak Radwańska, bo nie jest taka precyzyjna, a tu okazało się, że jednak potrafi. Sztuką było namówić ją, by zaczęła tak grać nie tylko na treningach. Pierwsze przebłyski nowej Linette obejrzeliśmy w Paryżu i zgadzam się, że ona wtedy uwierzyła w siebie. Potem był Wimbledon, potem Bronx i Magda jest dziś zupełnie inną tenisistką. I tak jak kiedyś uważałem, że ciężką pracą może wywalczyć sobie miejsce w pierwszej pięćdziesiątce na świecie, tak teraz jestem zdania, że spokojnie może pukać do dwudziestki.

W tegorocznym US Open zagrała jeszcze Magdalena Fręch. Odpadła co prawda w pierwszej rundzie, ale...
Trzeba się cieszyć, że mieliśmy jeszcze jedną Polkę w turnieju. Bardzo kibicuję Magdzie - podoba mi się jej pracowitość i waleczność.

US Open na żywo w Eurosporcie 1, Eurosporcie 2, oraz usłudze Eurosport Player

Wojciech Fibak o Idze Świątek: Ona będzie jedną z najlepszych sześciu zawodniczek na świecie. To talent na miarę Agnieszki Radwańskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska