Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fortuna: - W Vancouver przyjdzie czas na złote medale

Krzysztof Zawicki
Wojciech Fortuna ma 58 lat, był zawodnikiem Wisły Gwardii Zakopane, złoty medalista z Sapporo w 1972 r. na dużej skoczni, ma także jeden tytuł mistrza Polski.
Wojciech Fortuna ma 58 lat, był zawodnikiem Wisły Gwardii Zakopane, złoty medalista z Sapporo w 1972 r. na dużej skoczni, ma także jeden tytuł mistrza Polski. Krzysztof Zawicki
- Nowy system punktowania jest bez sensu - mówi mistrz olimpijski w skokach narciarskich Wojciech Fortuna. - Nie oglądam tych zawodów, po prostu odchodzę od telewizora.

- Za kilka dni rozpoczynają się igrzyska w Vancouver. Na pierwszy ogień ruszają skoczkowie, a wśród nich Adam Małysz. Czy faktycznie stać go na dobry wynik?
- Nie ulega wątpliwości, że tak. Pewnie oglądał pan ostatnie zawody z jego udziałem, z których jednoznacznie wynika, że jest w wysokiej formie. Stać go na dwa medale, w tym nawet na złoty.

- Jeżeli chodzi o dyspozycję Adama, to możemy być spokojni, ale co z drużyną? Na początku sezonu było w miarę dobrze, teraz jest klapa...
- To prawda. Widać, że chłopcy się pogubili. Jakoś to się wszystko rozjechało. Jedni trenują w tym miejscu, drudzy w innym. Starują też różnie. Osobno wyjechali na igrzyska. Trudno w tym przypadku mówić, że tworzą drużynę. Ale tak było ustalone już wcześniej. Adam miał trenować oddzielnie.

- Małyszowi wyszło to na dobre, ale gorzej z drużyną...
- Tak to, niestety, wygląda. Adam chciał tego, a nie innego trenera, bo z nim się najlepiej czuje. Może jednak tej drużyny nie wolno jeszcze przekreślać?

- A jak pan ocenia formę Austriaków?
- Fakt, że od początku sezonu, jako zespół, dominują, ale ostatnio jakby trochę spuścili z tonu. Igrzyska rządzą się swoimi prawami i nigdy nie można wytypować stuprocentowego faworyta.

- Każdego roku powraca temat kombinezonów. Uszyte w jakiś specjalny sposób pomagają w uzyskiwaniu lepszych wyników...
- Są takie kombinacje. Przykładowo, w jednych można odpinać zamki, inne są nieco luźniejsze. Później okazuje się, że są za długie w kroku. To są takie chwyty, bo wtedy kombinezon staje się lotnią. Za moich czasów były inne stroje, które w ogóle nie łapały powietrza. Jeżeli jednak teraz daje się takie możliwości, to się je wykorzystuje.

- Co pan sądzi o zmianach w systemie punktowania skoków?
- Absolutnie mi to nie pasuje. Punkty brane są z księżyca. Zawodnik, który skoczy najdalej powinien był normalnie oceniany. Jak to wygląda, że następny wystartuje już z niższej belki ma plus 10 punktów, a inny z wyższego rozbiegu ma odjęte 20 "oczek"? To bez sensu! Prawdziwa ocena będzie na igrzyskach. Kto skoczy najdalej ten wygra. Czarowanie tą punktową matematyką wymyśloną przez austriackich urzędników nie ma racji bytu. Powiem więcej. Jak tych eksperymentalnych zawodów prawie nie oglądałem, odchodziłem od telewizora. Tylko z drugiego pokoju pytałem żonę, jaka jest sytuacja na skoczni.

- Jest pan jest jedynym złotym medalistą zimowych igrzysk. To niesamowite...
- Czekam na drugi złoty krążek od prawie 40 lat. Na pewno pozostanę tym pierwszym, ale nie chciałbym być jedynym. To jest jakiś obciach. Niedawno od Ireny Szewińskiej dostałem album "Najlepsi z najlepszych". Przedstawionych tam zostało 100 polskich złotych medalistów olimpijskich. Dyscyplinę zimową w tej publikacji reprezentowałem tylko ja. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Przecież mamy zdolną młodzież, która gdzieś później ginie. Przykładowo: Małysz odejdzie i pozostanie niemal pustka. I widoki też nie są najciekawsze. Kilka dni temu w Bułgarii odbyły się mistrzostwa świata juniorów. Jakiś Bułgar zajął na nich siódme miejsce. Nasi byli daleko w tyle.

- Tak czy inaczej będziemy kibicować naszym...
- Oczywiście. Fachowcy wyliczają, że możemy przywieźć pięć, sześć medali. Przecież mamy jeszcze Justynę Kowalczyk i Tomasza Sikorę. Justyna na pewno powalczy o złoto i to nie jeden raz.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska