Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WOJCIECH KUCZOK

DANUTA PIEKARSKA 0 68 324 88 48 [email protected]
Rozmowa z WOJCIECHEM KUCZOKIEM, pisarzem

WOJCIECH KUCZOK

WOJCIECH KUCZOK

lat 34. Prozaik, poeta, krytyk filmowy, scenarzysta i... speleolog. Debiut prozatorski - ,,Opowieści słychane" (1999 r.) - przyniósł autorowi nominację do nagrody Nike. Laureat Paszportu ,,Polityki'' (2003) i literackiej nagrody Nike za powieść ,,Gnój'', odsłaniającą okrucieństwo życia rodzinnego. Autor scenariusza filmu ,,Pręgi'' w reż. Magdaleny Piekorz (Złote Lwy na festiwalu filmowym w Gdyni). Zielonogórska publiczność oglądała sztukę W. Kuczoka pt. ,,Doktor Haust'' w wykonaniu Michała Żebrowskiego.

- Pana książka pt. ,,Gnój'' mówi o bliznach, które są śladem bezgranicznej władzy rodzicielskiej. Rzecz w jakimś sensie prorocza wobec rosnącej ostatnio fali przemocy. Starsi, słysząc o coraz bardziej drastycznych jej przejawach, mówią: ,,za naszych czasów tego nie było''... - Mówią w taki sam sposób, jak stary K., bohater ,,Gnoju'' do syna: że za jego czasów takie zachowania by nie uszły na sucho. W swojej książce nie chciałem opisywać przypadków zwyrodniałych ludzi. Wręcz przeciwnie: chciałem pokazać tych ,,wychowawców'', którzy włączając się w swoistą sztafetę pokoleń, każą swoim dzieciom klęczeć na grochu. Po to, żeby wyrośli na dobrych porządnych ludzi.
,,Gnój'' nie traktuje o patologii. To książka o pewnym modelu wychowawczym, tyleż zwyrodniałym, co upowszechnionym w Polsce, zwłaszcza w kręgu duchowości polokatolickiej, jak ją nazywam.

- Czy patologia nie wyrasta z tej właśnie, ugruntowanej długą tradycją metody wychowawczej? - Oczywiście, że wyrasta. Rodzice jednak sprawują władzę. A każda władza deprawuje, kiedy staje się absolutna. Stąd przemoc, której nie da się sprowadzić do marginalnych przypadków patologii. Bo jest dość popularnym modelem wychowania poprzez upokorzenie. Bo nie upokarzane i nie tresowane dzieci wedle dość powszechnych przekonań wyrastają na jakieś dziwolągi. W poczuciu wielu ludzi starszego pokolenia, oburzających się dewiacjami, o których donoszą media, ci dewianci być może tacy są, bo nie byli bici w dzieciństwie...

- Zarówno ,,Gnój'', jak i film ,,Pręgi'' według pana scenariusza były mocnym wstrząsem dla wielu ludzi. Czy trwałym? - Książka pewnie uwolniła niektórych od wypartych głęboko blizn, ale z drugiej strony... Jeśli przez chwilę mogłem sobie roić, że ,,Gnój'' cokolwiek zmieni, wystarczyło posłuchać, co mówią politycy. Nie mówię o oszołomach. Jeśli człowiek, postrzegany, również w kręgach intelektualnych, jako przekorny, ale mądry polityk, Korwin - Mikke, wypowiada się mniej więcej w duchu ,,jak się dzieci nie bije, to im wątroba gnije''?!...
Jesteśmy w tym, niestety, po uszy. Pisarz okazuje się bezradny. Łatwo go zepchnąć w bezpieczną szufladkę opisywania marginesu przemocy w rodzinie. I odwrócić uwagę od tego, co jest istotą książki, czyli ataku na pewien skołtuniony model wychowawczy przeciętnego polskiego katolickiego mieszczańskiego białego domu.

- Kto wyjdzie z takiej rodziny? Jakie będą wnuki starego K. i dzieci młodego K., który został wychowany przez ojca przy pomocy pejcza? - Wyjdą dzieci poranione na pewno. Jeżeli taki człowiek spotka na swojej drodze w miarę szybko jakiegoś anioła, który zrównoważy zło, wyrządzone przez oprawcę, będzie miał szansę.
Najczęściej - tak jak w przypadku bohatera filmu ,,Pręgi''- aniołem jest kobieta. Bezgranicznie cierpliwa wobec agresji i wszystkiego, co się w nim od lat kotłuje, idzie do niego z miłością. Wie, że musi być bardzo wytrwała. Tylko wtedy poraniony człowiek ma szansę się odnaleźć. Być może szansa pojawi się dopiero po tym, kiedy on zniszczy ten związek. Być może jej cierpliwość będzie dla niego też deprawująca. Bo poczuje, że ma jakąś władzę. Że może powtarzać błędy swojego ojca.
Różne są możliwości. Może być i tak, że człowiek nie spotka anioła na swojej drodze. I symbolicznego ojcobójstwa dokona, wbijając nóż w plecy kibica wrogiej drużyny.

- Skąd tyle agresji w młodym pokoleniu? - Próbowałem to sobie w teoretyczny sposób tłumaczyć. Ale intelektualne analizy przyczyn przemocy biorą w łeb, gdy człowiek zetknie się z nią twarzą w twarz. Gdy wsiądzie np. do pociągu, którym o 4.00 wraca ekipa z dyskoteki. Kiedy tych ludzi, którzy są na jakimś kwasie, czy amfetaminie, tak rozsadza, że mogą chodzić po suficie.

- Przecież to też są czyjeś, przez kogoś wychowane dzieci? - Wychowywane... Być może tego wychowania wcale nie było, bo rodzice byli nieobecni. Albo byli obecni szczątkowo. W taki sposób, że dawali śniadania, kolacje, ewentualnie obiad. A potem przychodzili po wywiadówce i wrzeszczeli.
Absolutnie nie czuję się na siłach wyobrazić sobie idealny sposób wychowywania dziecka. Myślę, że wymaga czujnego przyglądania się z delikatnego dystansu. Nie - modelowania, nie - rzeźbienia na nasze podobieństwo, albo na podobieństwo naszego ideału.

- Bo trwałe blizny zostają też po władzy sprawowanej w jedwabnych rękawiczkach? - Myślę, że należałoby zaniechać pojmowania rodzicielstwa w kategoriach władzy. To ma być rodzaj partnerstwa mimo wszystko.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska