Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Lis: - Wreszcie idziemy do przodu

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Wojciech Lis (w środku) ma 24 lata i 189 cm wzrostu. Gra na pozycji przyjmującego. Swą siatkarską przygodę rozpoczął w Astrze Nowa Sól.
Wojciech Lis (w środku) ma 24 lata i 189 cm wzrostu. Gra na pozycji przyjmującego. Swą siatkarską przygodę rozpoczął w Astrze Nowa Sól. Bogusław Sacharczuk
- Pierwszy rok był dla nas eksperymentalny. Teraz mamy poukładany zespół i spore ambicje. Forma rośnie, wróciła nam radość z gry. Czekamy na play offy! - mówi WOJCIECH LIS, przyjmujący drugoligowych siatkarzy Sobieskiego Areny Żagań.

- Po fatalnym początku rozgrywek Sobieski Arena rozpoczął marsz w górę tabeli. Skąd ta nagła poprawa formy i wyników?
- Cztery tygodnie temu naszym grającym trenerem został Adrian Milczarek. Praca pod jego kierownictwem zaczyna przynosić efekty. Trochę się denerwował, że w trzech pierwszych spotkaniach nie wszystko nam wychodziło. W ostatnią sobotę w Sulęcinie było już jednak całkiem nieźle. Małymi kroczkami, ale idziemy do przodu.

- W którym elemencie gry zrobiliście największy postęp?
- Zdecydowanie w przyjęciu. To była nasza pięta achillesowa. W końcu zaskoczyło i od razu wygraliśmy ,,za trzy'' z Olimpią.

- Chodzisz w koszulce z przekreślonym logiem Zielonej Góry. Co to oznacza?
- Że nie po drodze mi z niektórymi członkami zarządu AZS UZ. Nie mam nic do chłopaków, grających w tej drużynie. Oni nadal są moimi przyjaciółmi.

- Możesz się wyrazić bardziej precyzyjnie?
- Niektórzy panowie patrzą na siatkówkę i zawodników wyłącznie przez pryzmat zarabiania pieniędzy. Nie interesuje ich osobowość poszczególnych siatkarzy oraz fakt, iż oddają temu zespołowi całe swe serce. Ciągle dostrzegam działania, zmierzające do zdyskredytowania mojej osoby.

- To poważne oskarżenia. Co masz na myśli?
- Pod moje nogi wciąż są rzucane kłody. Zaczęło się od zmiany klubowych barw. Grałem dla AZS UZ sześć lat. Wydawało mi się, że spłaciłem dług wdzięczności. Chciałem odejść w spokoju, załatwić wszystko po dżentelmeńsku. Ale panowie działacze postawili sprawę na ostrzu noża. Uznali, że jestem ich wychowankiem i zażądali za mnie pieniędzy. O innych kwestiach wolę na razie nie mówić. Konkrety pojawią się niebawem. Na razie zostawiam je dla siebie.

- Nie jesteś jedynym siatkarzem, który przeniósł się z AZS UZ do Sobieskiego Areny...
- Najwyraźniej nie jest to przypadek. Nie tylko ja odczuwam napięcie w kontaktach z byłym klubem. Inni zawodnicy też. Zawsze tak było. Na początku się dziwiłem, teraz już nie. I bardzo dobrze rozumiem chłopaków, którzy opuszczali Zieloną Górę przede mną...

- A ja myślałem, że zmieniłeś klubowe barwy tylko w jednym celu: by awansować z żagańską drużyną do pierwszej ligi!
- Pierwszy rok był dla nas eksperymentalny. Teraz mamy dobrze poukładany zespół i spore ambicje. Forma rośnie, wróciła nam radość z gry, więc nie powinniśmy mieć problemów ze znalezieniem się w play offach. A co będzie dalej? O awansie nikt na razie głośno nie mówi. Zobaczymy, co przyniesie życie.

- Jesteś kandydatem w plebiscycie naszej gazety na najpopularniejszego sportowca powiatu żagańskiego. To dla ciebie ważne współzawodnictwo?
- Do tej pory moja gra była średnia. Teraz zaczyna się zmieniać na lepszą. Udział w plebiscycie to spore wyróżnienie. Fajnie byłoby zająć w nim jakieś wysokie miejsce. Jeśli jednak kibice zadecydują inaczej, tragedii nie będzie.

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska