Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojenki naszych marszałków

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Elżbieta Polak jest marszałkiem od października 2010.
Elżbieta Polak jest marszałkiem od października 2010. Mariusz Kapała
Od roku 1998 lubuski sejmik wybrał czterech marszałków: Andrzeja Bocheńskiego, Krzysztofa Józefa Szymańskiego, Marcina Jabłońskiego i Elżbietę Polak. Co zrobili dla naszego województwa i jak oceniamy ich pracę?

Bocheński był pierwszym marszałkiem. Rządził przez pełne dwie kadencje. Od roku 1998 do listopada 2006, kiedy zastąpił go Szymański. - Dziś niewielu to pamięta, ale my zaczynaliśmy od zera - wspomina Bocheński. - Wojewoda przekazał nam ponad 100 urzędników, których szybko musiałem zapewnić, że nie będę ich zwalniał. A były takie obawy, ja byłem z SLD, a wojewoda z prawicy. Myślę, że udało się nam dużo zrobić, bo był doskonały zarząd, tu wymienię Edwarda Fedkę, Jolantę Fedak czy Marka Żeromskiego.

Pierwszy marszałek zwraca też uwagę, że od zera tworzone były wszystkie regulaminy, przepisy, dokumenty. - My już w marcu 2000 przyjęliśmy strategię rozwoju województwa, a tę obecną trzeba poprawiać. Dziś głośno jest o potrzebie innowacji, a my strategię innowacji województwa przyjęliśmy w 2005 roku.

Sukcesy? Bocheński wylicza zakup szynobusów, reaktywację połączenia z Międzyrzecza do Gorzowa, korzystanie z funduszy unijnych. Nie ukrywa, że szczególnie trudna była druga kadencja, kiedy samorządom dodawano obowiązków, ale w parze z tym nie szły pieniądze. Za niesprawiedliwy uznaje zarzut, że o tym, co ma być zrobione, decydowały sprawy partyjne. - Kiedy przestałem być marszałkiem, zostałem zwykłym członkiem SLD. To najlepszy dowód, jak oceniono moje preferowanie spraw partyjnych - tłumaczy.

Dwa lata marszałkowania Szymańskiego to ciągłe wojny, przepychanki i spory partyjne. - Stracony okres. Szymański się nie sprawdził, to było jedno wielkie nieporozumienie - mówi krótko Tadeusz Jędrzejczak, prezydent Gorzowa. Krytycznie ocenia ten czas także marszałek Polak. Niestety, z samym Szymańskim nie udało mi się skontaktować. W latach 2006-2008, czyli za jego rządów, coraz głośniej mówiło się o likwidacji szpitala w Gorzowie, który był zadłużony na gigantyczną sumę 300 mln zł. Marszałek zaakceptował pomoc dla placówki w wysokości 85 mln zł.

W 2008 roku Szymańskiego zastąpił Jabłoński. Przed kilkoma dniami jako jeden ze swoich sukcesów wymienił właśnie to, że za jego rządów szpital w Gorzowie przestał się zadłużać. Do swoich zasług dorzuca nadanie regionowi dynamiki, liderowanie w zakresie wydawania środków unijnych, wypracowanie marki Lubuskie Warte Zachodu. Przypomina też, że to za jego kadencji zainicjowano współpracę pięciu marszałków Polski Zachodniej. Jabłoński nie chce natomiast oceniać ani poprzedników, ani obecnego marszałka. - To nie moje zadanie - ucina.

W listopadzie 2010 Jabłońskiego zastąpiła dotychczasowa wicemarszałek Polak. Pamiętam te kilkakrotne posiedzenia zarządu województwa, władz PO i później dyskusje na forum sejmiku.
Wspominając rok 2010, marszałek Polak opowiada, że na początku wytyczyła sobie cel i metody, jakimi chciała go osiągnąć. - Stworzyliśmy i uchwaliliśmy wiele dokumentów, strategię rozwoju województwa, plan budowy i modernizacji dróg, by działać przejrzyście i móc rozliczać osoby odpowiedzialne za postawione zadania. I myślę, że się udało - stwierdza.

- Warto wspomnieć o 55 milionach euro, które dostaliśmy za wzorcowe wykorzystanie programów unijnych.
- Ale o programach unijnych, ich właściwym wykorzystaniu mówił także pani były szef Jabłoński - zauważam.
- To prawda, że był on wtedy marszałkiem. Ale pamiętajmy, że ja byłam wicemarszałkiem i odpowiadałam za lubuski program operacyjny. Wydaje się, że to moja zasługa, że udało się tak sprawnie zagospodarować pieniądze unijne. Nie chciałabym surowo oceniać pana Jabłońskiego, ale jedynym jego sukcesem było wypromowanie marki Lubuskie Warte Zachodu. Natomiast inne sprawy raczej mało go interesowały. A że nie dbał o dobre relacje z zarządem PO, musiał odejść. Samo lansowanie swojej osoby to zbyt mało, by rządzić województwem - ripostuje Polak.
Kiedy pytam o sukcesy, słyszę o awansie Lubuskiego pod względem konkurencyjności gospodarki, wzroście zatrudnienia, inwestycjach, cyfryzacji, budowie parków technologicznych, nowych kierunkach na

Uniwersytecie Zielonogórskim, przygotowaniach do nowej perspektywy finansowej na lata 2014-2020...
- Zapomniała pani wymienić szpital w Gorzowie - podpowiadam.
- To prawda. Nikt nie potrafił udźwignąć tego problemu. Dotychczas wszyscy zamiatali go pod dywan, a nam się udało pozyskać ponad 100 milionów złotych i wydaje się, że szpital wychodzi na prostą - dodaje marszałek Polak.

Jeden z radnych, prosząc o anonimowość, mówi, że dla niego najlepszymi marszałkami byli Bocheński i Jabłoński. Pierwszy był najdłużej, bo osiem lat, i to dzięki jego kulturze i traktowaniu wszystkich jak partnerów województwo stało się silne i dziś się rozwija. - A pamiętajmy, że tuż przed powstaniem Lubuskiego jego północna część dążyła do Szczecina. Ale mądra polityka Bocheńskiego zapobiegła rozłamowi - przekonuje.
- A Jabłoński? - dopytuję.
- To typowy menedżer, znający języki. To dzięki niemu wydaliśmy unijne miliony, on też zadbał o naszą markę. Szkoda tylko, że dziś jest kojarzony głównie z komputerem za osiem tysięcy złotych i drogimi garniturami. Dlatego przegrał wybory na szefa PO - uważa radny.
- A marszałek Polak? - drążę temat.

- Razi mnie zbytnia promocja. Ale ma pan rację. Za samo rozwiązanie problemu szpitala w Gorzowie zasłużyła na pomnik. Należy się jej także tytuł Honorowego Obywatela Gorzowa - ocenia radny.
Jędrzejczak chwali sobie współpracę z Bocheńskim: - Był wzorem bezpośredniego kontaktu. Zawsze miał czas na rozmowę, odbierał telefony, oddzwaniał. Jeśli zgłaszałem sprawę, szybko się ją załatwiało.
Gdy było to niemożliwe, od razu to mówił. Jabłoński był zbyt krótko, by go ocenić. Na razie dobrze oceniam współpracę z marszałek Polak. Też jest w miarę konkretna, chociaż dostęp do niej nieco utrudniają urzędnicy.

Czesław Fiedorowicz, uczestnik politycznych wydarzeń ostatnich 15 lat, wskazuje, że marszałkowie Bocheński i Szymański zaczynali jako osoby mało znane. - Może dlatego Bocheński nie wykorzystał wszystkich możliwości, chociaż SLD, który reprezentował, miał większość polityczną. Szymański, podobnie jak Jabłoński, stracili swoje funkcje, bo przestali się cieszyć poparciem władz PO.
- A jakby pan ich ocenił? - pytam.
- Wysoko trzeba ocenić Bocheńskiego i marszałek Polak. Za czasów Bocheńskiego pieniędzy unijnych było niewiele, ale udało się sporo zrobić. Szkoda tylko, że niemal zawsze, i tak jest teraz, dochodziło do konfliktów między marszałkami a wojewodami - stwierdza Fiedorowicz.

Tadeusz Ardelli z PiS, radny od 1998 roku: - Marszałek Bocheński to inne czasy. Ale cenię go za konkrety i za to, co za jego kadencji zrobiono. Myślę, że wtedy Gorzów zyskał najwięcej. Natomiast Szymański był zbyt krótko i wdał się w wojenki.

O marszałku Jabłońskim radny Ardelli mówi, że wziął się solidnie do roboty, ale później postawił na autopromocję. I to zostało do dziś. - Marszałek Polak kontynuuje politykę Jabłońskiego, też zbytnio się promuje, ale mniej się obraża. Ma wiele sukcesów. Pewnie miałaby nawet więcej, gdyby nie częsta wymiana członków zarządu. Dlatego wiele musi robić sama - tłumaczy.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska