Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewódzkie dożynki: Rolnikom nie jest łatwo

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
- Choć rok był trudny, nie myślmy o tym, dożynki są świętem, czasem zabawy – mówią rolnicy niosący jeden z dożynkowych wieńców.
- Choć rok był trudny, nie myślmy o tym, dożynki są świętem, czasem zabawy – mówią rolnicy niosący jeden z dożynkowych wieńców. Fot. Wojciech Olszewski
Święto plonów na chwilę pozwoliło zapomnieć o codzienności. - To był trudny rok, powódź, susze, słabe zbiory - mówili rolnicy podczas wojewódzkich dożynek, które odbyły się w Nowym Miasteczku, rolniczej gminie powiatu nowosolskiego.

Barwny korowód po uroczystej mszy w kościele Opatrzności Bożej przeszedł ulicami odnawianego miasta przystrojonego rzeźbami wielkich chłopek i traktorów ze słomianych kręgów i kostek. Na jego czele z chlebem dumnie kroczyli starostowie dożynek Zdzisław Wawrzyńczyk z Nowego Miasteczka i Władysława Grabarek z Nowej Wsi. Za nimi delegacje rolników z całego województwa ze swoimi dożynkowymi wieńcami.

- Nowe Miasteczko adekwatnie do swojej nazwy zmienia swoje oblicze, świetnie korzysta z szans, jakie daje współczesny świat, czas i projekty unijne - komplementował gminę podczas ceremonii otwarcia święta plonów marszałek lubuski Marcin Jabłoński. - Podobne starania innych lubuskich gmin sprawiają, że jako region jesteśmy postrzegani coraz lepiej.

Ale rolnicy zauważają, że to nie był łatwy rok. - Na szczęście nie było u nas powodzi, ale po ulewach była susza, a na słabej ziemi ozime zboże źle obrodziło. Pierwszy raz od wielu lat nie wydało jare zboże - mówi Kazimierz Sobczuk z Wygnańczyc koło Wschowy. - W rolnictwie jest jak w totolotku. Posiejesz i nie wiesz: ile zbierzesz, za ile to sprzedasz. Ciągła niepewność - ocenia.

Sam stara się różnicować działalność na swoich 15 ha, trochę sieje zbóż, hoduje świnie, uprawia warzywa. Bo nigdy nie wiadomo, jak się uda trafić. Największy problem to nieprzewidywalne i niestabilne ceny skupu produktów.

- Nigdy nie było łatwo być rolnikiem. To zawód gorszy od górnika, pracuje się ciężko codziennie, a dochód przychodzi, trzeba go inwestować i tak w kółko - mówi Zbigniew Piętak z Konina pod Żaganiem. Ma prawie 20 ha ziemi, rolnictwem para się ponad 30 lat. -

Da się wyżyć, ale to wszystko oparte jest na kredytach. Wielu z nas drapie się po głowie, jak to się skończy. A ilu wpadło w pętle brania kolejnych kredytów na spłatę poprzednich - kręci głową. Dochody z gospodarki wystarczają na przeżycie, zysk jest niewielki. -

U mnie wychodzi na zero, żeby coś więcej zdziałać, remontować, nie ma jak. Gdybym mógł cofnąć czas, to bym się raczej na rolnictwo nie zdecydował. Chyba sytuacja się odwróciła, teraz w miastach mają ludzie lepiej niż na wsi - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska