Wojna na Ukrainie. Oto co kobieta znalazła w domu po wyzwoleniu terenów w obwodzie charkowskim - WIDEO

Kiedy w Rosji została ogłoszona mobilizacja na wojnę z Ukrainą, głównym jej kryterium stała się szybkość znalezienia mężczyzn i dlatego komendy uzupełnień sięgały po tych, którzy byli pod ręką. Niezależny rosyjski kanał Możem Objasnit informował, że najłatwiej jest uzyskać dane osobowe m.in. alkoholików i osób leczących się z uzależnienia od narkotyków.

Na jednym z portali społecznościowych pojawiło się zaskakujące nagranie, na którym pewna kobieta po powrocie do domu na wyzwolonych terenach w obwodzie charkowskim dokonuje interesującego odkrycia. W jej mieszkaniu stacjonowali Rosjanie. Na stole widać karty do gry, butelkę z podejrzanym, niebieskim płynem (najpewniej zawierającym przemysłowy alkohol metylowy), który był porozlewany do kieliszków oraz puste opakowania po bliżej nieokreślonych tabletkach. Nie trzeba dodawać, że alkohol metylowy jest trujący dla człowieka. Okupanci najwyraźniej nie zdążyli dokończyć ani rozgrywki ani dopić tego, co w kieliszkach, zanim przyszli po nich żołnierze z Sił Zbrojnych Ukrainy.

Niedawno "znajomy jednego z gubernatorów" powiadomił, że osoby uzależnione od narkotyków "trafiły już na policyjne listy", ponieważ "łatwo je odszukać na podstawie miejsca meldunku". W całym kraju największe "szanse" na powołanie do armii mają mężczyźni, którzy mieszkają i regularnie głosują w wyborach tam, gdzie zostali oficjalnie zameldowani - twierdzą niezależne media.

Wezwania na front otrzymują także osoby cierpiące na przewlekłe choroby i charakteryzujące się "ograniczoną sprawnością fizyczną".

Do opinii publicznej na świecie dociera coraz więcej informacji o fatalnym stanie rosyjskiej armii: żołnierze Putina są źle traktowani, głodni, dostają przestarzałą broń, często śpią na dworze, a w ich mundurach lęgnie się robactwo – to wszystko stało się powodem do licznych protestów rekrutowanych wojowników, nawet jeszcze zanim zostali wysłani z Rosji na Ukrainę.

rs