Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na Ukrainie. Zepsuta operacja w Donbasie, czyli jak rosyjscy generałowie (znów) ulegli presji Putina

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Ukraińska artyleria skutecznie powstrzymuje Rosjan.
Ukraińska artyleria skutecznie powstrzymuje Rosjan. Ukraine Ministry of Defense
Zapowiadana od dawna, jako decydująca dla losów całej wojny, bitwa o Donbas okazuje się długą pozycyjną kampanią, a nie szybkim manewrowym starciem sił pancernych. Dla Kijowa to lepsze rozwiązanie. Zresztą ukraińska armia akurat na tym froncie przygotowana na wojnę była doskonale od lat.

Po kilku tygodniach kampanii widać już wyraźnie, że w najlepszym dla Rosji wypadku, siły ukraińskie zostaną wyparte z Donbasu za cenę ogromnych strat rosyjskich. I to raczej nie w perspektywie tygodni, a miesięcy. Zamknięcie Ukraińców w kotle? Nic nie wskazuje na to, by dali się złapać w pułapkę.

Ofensywa i jej cele

Rosyjska ofensywa w Donbasie ruszyła 18 kwietnia 2022 r. Po dwóch tygodniach trudno dostrzec wielkie sukcesy. Od początku było widać wyraźnie dwa główne kierunki działań ofensywnych Rosjan. Z jednej strony natarcie z północnego wschodu, na łańcuch ufortyfikowanych miast w północnej części obwodu ługańskiego, od Kreminnej, przez Rubiżne, Siewierodonieck, Łysyczańsk po Popasną. Z drugiej atak od strony Iziumu (obwód charkowski) na Słowiańsk i Kramatorsk, w celu odcięcia wojsk ukraińskich broniących się w północnej części Donbasu.

Rosjanie zdobywają teren, ale bardzo wolno. Na tyle wolno, że już teraz wiadomo, że nie są realizowane terminy wskazane w planie operacji. Kluczowe natarcie na osi Izium-Słowiańsk od początku zostało zahamowane przez Ukraińców. Dlatego po pewnym czasie Rosjanie próbowali obejść główne obronne pozycje ukraińskie od południowego zachodu. Też nieskutecznie. Choćby dlatego, że aura nie sprzyja najeźdźcom. Zejście z asfaltowych dróg na boczne drogi teraz w Donbasie to duże ryzyko. Słynne donieckie stepy rozmokły, jak zawsze o tej porze roku. To sprawia, że czołgi i inny cięższy sprzęt stać się mogą łatwym celem dla Ukraińców gdzieś w otwartych przestrzeniach między wsiami południowo-wschodniej części obwodu charkowskiego i północno-zachodniej części obwodu donieckiego.

Nie dość, że Ukraińcy skutecznie zahamowali ofensywę z kierunku iziumskiego, mającą na celu odcięcie zgrupowania ukraińskiego w Donbasie, to w ostatnich dniach byli w stanie wyprowadzić kontratak na tyły Rosjan. Ukraińskie oddziały odepchnęły Rosjan na 40 km na wschód od Charkowa. To oznacza możliwe zagrożenie dla szlaków dostaw ludzi i broni z Rosji w rejon Izium, nie mówiąc o odsunięciu rosyjskiego zagrożenia od Charkowa. Teraz Moskwa musi decydować, albo pójdzie zdecydowanie swymi przeszło 20 batalionowymi grupami taktycznymi od Iziumu na Słowiańsk, albo część tych sił przerzuci na północ, by chronić swe tyły. Zresztą o kłopotach Rosjan na kierunku iziumskim świadczy pojawienie się tam samego szefa sztabu generalnego gen. Walerija Gierasimowa. Co więcej, miał on tam być ranny odłamkiem.

Słabe punkty Rosjan

Problemy na kluczowym kierunku iziumskim nie tłumaczą jednak wszystkich problemów Rosjan. Skąd tak wolne tempo ofensywy? Przede wszystkim wynika to z tego, że Rosja zaatakowała zbyt wcześnie. Nie zebrała wystarczających sił, by móc myśleć o przełamaniu frontu w jakimś punkcie. Od paru tygodni ściągała oddziały z północy Ukrainy i z głębi Rosji, ale od początku było jasne, że nie jest to potencjał gotowy do boju w 100%. Raz, to straty osobowe w jednostkach. Dwa, to straty w sprzęcie. Trzy, to kiepskie morale, osłabione porażką na północnym froncie. Jednak generałowie ulegli presji Kremla: zwycięstwo potrzebne na 9 maja.

Niewątpliwie nie można zauważyć, że dużo ostrożniej poczyna też sobie rosyjska generalicja. Po cięgach zebranych pod Kijowem, dowódcy rosyjscy obecnie są bardzo ostrożni w poczynaniach ofensywnych. No i jeszcze jeden powód słabych postępów armii rosyjskiej w Donbasie: brak rezerw ludzkich i sprzętowych. Nie można też nie dostrzec taktycznego powodu kłopotów Rosjan w ofensywie w Donbasie. To po prostu problem ze zdobyciem Mariupola. Ciągnąca się tygodniami walka, by zniszczyć ostatnie pozycje ukraińskie w tym mieście, powoduje, że Rosja nie może na front donbaskiej kampanii rzucić co najmniej kilku tysięcy doświadczonego wojska.

Podczas wcześniejszych walk wokół Kijowa, czy pod Czernihowem i Sumami, ciężkie straty Rosjan tłumaczono rozciągniętymi liniami zaopatrzenia, atakowanymi przez Ukraińców. Rozciągnięte kolumny pancerne zdążające ku Kijowowi były łatwym celem. Batalia w Donbasie miała być inna. Rosjanie zaatakowali mająca linie zaopatrzenia mocno skrócone, dużo bardziej niż podczas operacji kijowskiej. Wszak część Donbasu od 2014 r. jest okupowana przez Rosję, zaś obwód charkowski graniczy z Rosją. Mimo to, mimo dużo bliższego zaplecza, Rosjanie mają problem ze zdobywaniem terenu. Powód? Oczywiście doskonale zorganizowana obrona ukraińska. Ale też systemowy problem logistyczny w armii rosyjskiej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojna na Ukrainie. Zepsuta operacja w Donbasie, czyli jak rosyjscy generałowie (znów) ulegli presji Putina - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska