Pan Lucjan jest kombatantem, siedem lat przesiedział w więzieniu. Od lat ma prawo do darmowych leków. Choruje na serce i cukrzycę. Chodzi do jednej apteki w Gorzowie, którą nazywa "swoją".
- Znają mnie tam, bo jestem u nich prawie codziennie. Nie sądziłem, że odmówią mi wydania leków refundowanych. Powiedzieli, że nie mogą ich sprzedać, bo na recepcie jest pieczątka "do decyzji NFZ" - opowiada pan Lucjan. I dodaje, że jak zwykle miał przy sobie legitymację kombatanta na dowód, że ma uprawnienia do darmowych lekarstw.
Gorzowianin poszedł do delegatury NFZ w Gorzowie. Tam usłyszał, że urzędnikom jest bardzo przykro, ale nic nie mogą zrobić. Wydrukowano mu zalecenia prezesa NFZ w sprawie realizacji recept i podano numer telefonu do siedziby Funduszu w Zielonej Górze. Ale pan Lucjan tam nie dzwonił, tylko przyszedł do naszej redakcji po pomoc.
- Dziwię się, że apteka nie wydała leków. Tym bardziej, że zna tego pacjenta. Samo posiadanie legitymacji kombatanta świadczy, że ma on prawo do refundacji. Poza tym od tego roku aptekarze mogą na recepcie dopisać symbol IB uprawniający w tym przypadku do bezpłatnych leków, jeśli lekarz tego nie zrobił - tłumaczy Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka lubuskiego oddziału NFZ. I obiecała nam, że jeszcze dziś urzędnicy Funduszu będą dzwonić do gorzowskiej apteki i interweniować w sprawie pana Lucjana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?