Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolsztyn: Wędkarski narybek

Piotr Drozdowski 0 68 347 40 72 [email protected]
Co prawda w sobotę Adrianowi Hajdukowi nie udało się powtórzyć wyczynu ojca Grzegorza (oboje na pierwszym planie), który kilka tygodni temu nieopodal złowił 11-kilogramowego karpia, ale i tak może uznać ostatnie zawody za udane, bo wywalczył trzecie miejsce.
Co prawda w sobotę Adrianowi Hajdukowi nie udało się powtórzyć wyczynu ojca Grzegorza (oboje na pierwszym planie), który kilka tygodni temu nieopodal złowił 11-kilogramowego karpia, ale i tak może uznać ostatnie zawody za udane, bo wywalczył trzecie miejsce. fot. Piotr Drozdowski
Przysłowiowym strzałem w dziesiątkę okazał się pomysł, żeby w mieście zorganizować klub wędkarski dla najmłodszych.

W sobotę odbyły się wielkie zawody.

Kilka lat temu przy kole PZW nr 1 powołano tzw. klub kadeta. Zaczęło się skromnie od kilku dzieci poniżej 14 lat. - Powyżej tego wieku można już zdawać na kartę wędkarską i łowić samodzielnie. Nasz klub powstał z myślą o młodszych, którzy też lubią wędkować, ale za bardzo nie mają jak - wyjaśnia Stanisław Maraszek, który znalazł wyjście ze zdawałoby się patowej sytuacji.

Pomysłem okazał się właśnie klub kadeta. Jego członkowie dzięki życzliwości gospodarstwa rybackiego w Zbąszyniu, który jest gospodarzem jez. Wolsztyńskiego za kilka złotych wykupują znaczek do specjalnej legitymacji i przez cały rok mogą łowić w tym akwenie. Chętnych na taki relaks nie brakuje. - Od komputera bolą oczy. Lepiej posiedzieć nad wodą - przyznaje jeden z kadetów Oskar Duszyński.

Emocje nad wodą
Dziś klub kadeta, to prawie 70 młodych wędkarzy, którzy łowią dla przyjemności, czasem spotykają się na zawodach. Tak jak w minioną sobotę, gdy nad jez. Wolsztyńskim rozegrano kolejne zmagania dla najmłodszych wędkarzy (wyniki zawodów w ramce - red.).

Padający deszcz i niepogoda wcale nie odstraszyły największych zapaleńców. - To co, że pada deszcz? Zawody, to zawsze spore emocje - oznajmił Adrian Hajduk, który jak większość kadetów połknął wędkarskiego bakcyla dzięki tacie lub wujkowi, albo dziadkowi.

- Na tryby zacząłem chodzić z tatą. Fajnie jest na wodą, nawet jak nic nie bierze - przyznaje Sebastian Rozynek, a obserwująca w sobotę zmagania kadetów Aleksandra Maraszek tylko żałowała, że tym razem na starcie nie pojawiła się żadna dziewczyna, bo jak się okazuje w klubie jest ich kilka.

Uczą też kultury

- Cieszymy się, że wśród dzieci nie brakuje amatorów wędkowania - przyznaje Gerard Jastrzębski odpowiedzialny w kole numer jeden za szkolenie dzieci i młodzieży. Zalet owego szkolenia jest kilka. To chociażby nauka kultury nad wodą, poszanowania przyrody no i arkanów wędkarstwa. Efekty?

Żaden kadet nie zostawi po sobie śmieci nad wodą, a niejeden na tym samym akwenie ma lepsze wyniki niż seniorzy co już zdarzyło kilka razy na różnych zawodach. - Warto pracować z młodzieżą. Z myślą o niej chcemy wybudować specjalną stanicę, a przy domu kultury utworzyć nową sekcję - dodaje G. Jastrzębski.

Parada wyników

W sobotnich zawodach kadetów zwyciężył Wiktor Dubkiewicz (2.745 punktów), za którym kolejno uplasowali się: Sebastian Rozynek (1.935), Adrian Hajduk (1.040) oraz Marcin Fręśko (965) i Marcel Utrata (855). Dzień później, czyli wczoraj na jez. Krutla swoje zawody mieli seniorzy.

Tegoroczny Puchar Juliana Wirta zdobył Tomasz Kostrzyński z Rakoniewic (3.515 pkt), drugi był Eugeniusz Potworowski (3.225), a trzeci Andrzej Trajnerowicz (2.900). W sobotę największą rybę zawodów - leszcza o wadze 0,28 kg złowił Jakub Biliński, a w niedzielę łowcą okazów okazał się Waldemar Mikołajski (lin o wadze 0,615 kg).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska