Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolsztyniak Wolsztyn: wielkie rozczarowanie

(flig)
Gospodarzy można wprawdzie tłumaczyć brakiem kontuzjowanych czołowych zawodników, ale nawet w składzie z soboty powinni poradzić sobie z sąsiadem z tabeli
Gospodarzy można wprawdzie tłumaczyć brakiem kontuzjowanych czołowych zawodników, ale nawet w składzie z soboty powinni poradzić sobie z sąsiadem z tabeli Biscione/sxc.hu
Najpierw Wolsztyniak przysnął a później gonił, ale nie dogonił. Tak krótko wypada podsumować występ Wolsztyniaka. Gospodarzy można wprawdzie tłumaczyć brakiem kontuzjowanych czołowych zawodników, ale nawet w składzie z soboty powinni poradzić sobie z sąsiadem z tabeli. Przyczyną była fatalna postawa zespołu w pierwszej połowie.

WOLSZTYNIAK WOLSZTYN - AZS ZEPTER WARSZAWA 25:27 (8:18)

WOLSZTYNIAK WOLSZTYN - AZS ZEPTER WARSZAWA 25:27 (8:18)

WOLSZTYNIAK: Wieczorek, Płóciniczak - Przekwas 5, Szutta i Pietruszka po 4, Kubiak i Patelski po 3, Wajs, Chrapa i Kiciński po 2, Rogoziński.
AZS ZEPTER: Słudownik, Malinowski - Marciniak 7, Puszkarski 5, Wolski, Ł. Monikowski i B. Monikowski po 3, Szpejna 2, Rębalski 1, Żak, Lis, Nowak.
Kary: 10 min - 16 min. Sędziowali: Jakub Jedlecki i Maciej Łabul (obaj Szczecin). Widzów 500.

Nasi przystąpili do meczu kompletnie rozkojarzeni i zanim się obejrzeliśmy rywal wygrywał 7:2. Przez pierwszy kwadrans gospodarze zdobyli jedynie trzy bramki (dwie Michał Przekwas, jedną Jarosław Patelski)! To znacznie poniżej pierwszoligowych standardów. Goście mieli zbyt wiele swobody, a Wolsztyniak pobił chyba rekord zmarnowanych sytuacji.

Po przerwie nasz zespół ruszył do ataku. Gospodarze podjęli agresywną obronę i od razu nasuwa się pytanie: czemu nie robili tego od początku? Naciskani akademicy zaczęli się gubić. Wynik dziesięciu minut drugiej połowy to 8:1 dla Wolsztyniaka. Znakomicie w bramce spisywał się Jarosław Płóciniczak, który obronił kilka groźnych rzutów. Kiedy w 40 min było już tylko 15:19, w kibiców wstąpiła nadzieja. Niestety, goście opanowali sytuację, myśmy nieco stanęli i przez kilka minut przewaga oscylowała wokół pięciu bramek.

Mecz był ciekawy, ostry i mógł się podobać. Mieliśmy akcje, rzuty, parady bramkarzy, ładne gole. W 55 min czerwoną kartkę - i to zupełnie słusznie - ujrzał Maciej Kiciński po tym jak staranował najlepszego strzelca AZS-u Adama Marcinika. Wolsztyniak jeszcze próbował odwrócić losy tego spotkania. W 58 min po rzucie Marcina Pietruszki było tylko 23:25. Wydawało się, że jest jeszcze szansa. Niestety, Łukasz Monikowski zdobył bardzo ważną bramkę dla gości. Było to na minutę przed końcem. Już tego nie odrobiliśmy, co oznaczało zwycięstwo zespołu z Warszawy. Szkoda, bo gdyby nie ta zawalona pierwsza połowa, Wolsztyniak mógł być bogatszy o dwa punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska