- Jechaliśmy pięć godzin, po drodze trochę pobłądziliśmy, bo zgłupiał nam GPS - mówił Benek. Swój namiot rozbili pod jednym z kilku drzew na woodstockowym polu, bo jak sami przyznają - "drzewo wpływa na wszystko"
Na Woodstocku każdy z nich jest już piąty raz. Za każdym razem przyjeżdżali około dziesięć dni przed rozpoczęciem imprezy. Na polu jest też oczywiście Dziadek, który przed chwilą wraz z 9-osobową ekipą pierwszych woodstockowiczów zjadł kolację. Był barszcz.
Po festiwalowym polu wciąż krzątają się ekipy, jedni rozstawiają płoty, drudzy pracują przy przystankowej infrastrukturze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?