Na festiwalowym polu jesteśmy codziennie od niemal dwóch tygodni. Każdego dnia przecieramy oczy ze zdziwienia. Przybywa namiotów, kontenerów, podłączone są już krany, a scena zyskuje oświetlenie.
Kilka słów o tym, czego najprawdopodobniej nie będziecie mogli zobaczyć w czasie trwania festiwalu, czyli o zapleczu całego przystanku. To właśnie za sceną będzie znajdowało się epicentrum tej całej, przeogromnej zadymy. Stoją tam już ekskluzywne toalety dla vipów, wozy campingowe, kontenery, w których będą biura i centrum prasowe. Wczoraj stanęły też pierwsze namioty, w których przed i po koncercie będą mogli wypocząć artyści. Chociaż "namiot", to chyba niewłaściwe słowo. Konstrukcja ma drewnianą podłogę, wybudowana jest ze stabilnych, aluminiowych belek. Słowem - solidna robota.
- W sumie postawimy 13 takich namiotów. Będą mniejsze i większe. Mamy czas do poniedziałku - tłumaczy nam Mieczysław Rychter z firmy Kasprzak, która zajmuje się stawianiem konstrukcji.
Przystanek Woodstock jest jak wielka układanka i dziesiątki firm, z których każda zajmuje się czym innym. Tu wszystko musi pasować i być zgrane w czasie. Od wczoraj wszystkiemu przypatruje się Jurek Owsiak, który dość niespodziewanie pojawił się w Kostrzynie.
A co słychać na polu? Powoli przybywa namiotów. Wieczory to prawdziwe szaleństwo. Droga przecinająca teren festiwalu zapełnia się mieszkańcami Kostrzyna, którzy, podobnie jak my, przypatrują się, jak rodzi się Woodstock. Po prostu, przyjeżdżają na pole, siadają na krawężniku i... patrzą na scenę. Chyba nikt teraz nie powie, że w Woodstocku nie ma magii...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
