W lasku na lewo od sceny jest już około dziesięciu osób. Jest wśród nich Dziadek, czyli woodstockowy weteran z Czerwieńska. Przyjechał w poniedziałek wieczorem. W tym roku na Przystanek miał nie przyjeżdżać, do zmiany zdania skłoniły go jednak smsy i telefony od ludzi z całej Polski. - Po tylu prośbach i namowach po prostu nie mogłem nie przyjechać - mówi.
Idziemy dalej. Pokonujemy na przestrzał całe festiwalowe pole i w lesie u stóp wzgórza ASP napotykamy kolejne obozowisko. Spotykamy tam m. in. Młodego, Rogera, Gila, Piórka, Ninję i Agatę. Przyjechali z różnych stron Polski: z Cieszyna, Warszawy, Szczecina, Zamościa, Malborka i Zakopanego. Przyjechali przedwczoraj. Dlaczego tak wcześnie? - Przyjechaliśmy wcześniej, żeby woodstock był jak najdłuższy - mówią. Poza tym chodzi też, a może przede wszystkim o klimat. - To najlepsze pole namiotowe na świecie - przyznają. Dla wielu z nich tegoroczny festiwal to już siódma edycja imprezy. Wszystkie, na których byli, odbywały się w Kostrzynie.
Nieco dalej, w kierunku miejsca, gdzie już niedługo staną stoiska gastronomiczne, na skraju lasu kolejne, ale już mniejsze obozowisko. Ten teren zajęła ekipa z Politechniki Wrocławskiej. Na razie są tam tylko trzy osoby i trzy namioty, ale jak zapowiadają, już niedługo będzie tam grubo ponad dziesięć namiotów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?