Zaczęło się od jednego z portali społecznościowych. To tam woodstockowicze zaczęli się umawiać na przyjazd do Kostrzyna nad Odrą. Jak pomyśleli, tak zrobili. W czwartek 4 czerwca na woodstockowej łące od rana zaczęło przybywać samochodów. Pojawiły się też pierwsze namioty. Po południu na terenie Przystanku Woodstock było już grubo ponad 100 osób. - Przyjechaliśmy z Lubska, Szczecina, Myśliborza, Dębna, Wrocławia, Sulęcina, Namysłowa, Gryfowa- mówią woodstockowicze. Łukasz, ksywa Soulfly, przyjechał do Kostrzyna na stopa aż z Olsztyna!
- Tu jest niepowtarzalny klimat. Przyjechaliśmy, bo już nie mogliśmy się doczekać atmosfery, jaka panuje na Przystanku Woodstock. Śpiewamy, gramy, słuchamy muzyki, bawimy się. Przyświecają nam też woodstockowe zasady. Sprzątamy po sobie i dzielimy się tym, co mamy - mówi jedna z dziewczyn, które w czwartek po południu spotykamy na łące.
Młodzi ludzie pamiętali też o Dziadku, czyli Stanisławie Kuleszyńskim, woodstockowym weteranie z Czerwieńska, który zmarł w kwietniu 2013 r. po długiej i ciężkiej walce z chorobą. Upamiętniając jego postać kostrzynianie ustawili pamiątkowy kamień i tablicę w lasku, gdzie Dziadek co roku rozbijał swój namiot. Ci, którzy przyjechali na "Przedwoodstockowy zawrót głowy" (taką nazwę nosi nieoficjalna impreza) odwiedzili pamiątkowy kamień. Uprzątnęli to miejsce, położyli kwiaty i zapalili znicze. Były wspomnienia i minuta ciszy.
Jak długo woodstockowicze zabawią w Kostrzynie? - To różnie, bo niektórzy muszą wracać do pracy. Na pewno część z nas będzie tutaj do niedzieli - mówi jeden z imprezowiczów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!