Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wóz bojowy jak taksi

Tadeusz Krawiec
- Nie miałem pojęcia o tym, że wróciłem do domu wozem bojowym straży - tłumaczył się wczoraj Stanisław Barna, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.

W artykule ,,Strażak wiózł radnego'' ujawniliśmy wczoraj, że Krzysztof K. w nocy z piątku na sobotę rozbił pod Żeliszewem bojowy wóz strażacki. Odwoził radnego Barnę po zakrapianej imprezie z okazji 60-lecia Ochotniczej Straży Pożarnej w Reczu. Wczoraj Barna tłumaczył nam, że o niczym nie miał pojęcia. - Wypiłem chyba o jednego za dużo - mówił. - W tym dniu umówiłem się, ze strażakami z Choszczna, że zabiorą mnie do domu. Byłem pewny, że tak było. Żona twierdzi, że po wypadku przyjechali do domu policjanci, ale nie byłem w stanie rozmawiać. Dopiero rano dotarło do mnie, co się wydarzyło - tłumaczył się.

Strażacy bronią kolegi

Strażacki ford koziołkował i wylądował na drzewie koło Żeliszewa, kiedy Krzysztof K. wracał do Recza. Z połamanymi żebrami i obojczykiem trafił do szpitala.

OSP w Reczu dostała forda trzy lata temu. Na jego zakup pieniądze przekazała centrala OSP, gmina i strażacy, którzy zorganizowali specjalny festyn. - Byliśmy z wozu dumni. Płakać mi chciało, jak zobaczyłem wrak - mówił nam wczoraj jeden z nich (zastrzegł dane do wiadomości redakcji). Denerwował się, że z kolegi Krzysztofa K. zrobiono kozła ofiarnego. - Przecież to, że zabierał auto bojowe, musiało widzieć kilkadziesiąt osób - mówił nam kolejny strażak.

Obaj nie zostawią kolegi bez pomocy. Chcą sprowadzić z Anglii podobnego forda i go naprawić. Według nich potrzeba na to 15 tys. zł.

Doniesienia nie ma

Od naczelnika OSP w Reczu Jerzego Pietrzaka dowiedzieliśmy się, że klucze od bram miało czterech strażaków. - Przeprowadziliśmy śledztwo. Strażak samowolnie zadysponował wozem. Zarząd już dawno podjął uchwałę zabraniającą wykorzystywania wozów bojowych do podwożenia kogokolwiek. Gdybyśmy chcieli odwozić oficjeli, użylibyśmy poloneza - powiedział nam Eugeniusz Nykiel, prezes OSP w Reczu.

Według niego, na naprawę wozu potrzeba około 40 tys. zł. Wczoraj miał złożyć doniesienie na policję, ale do 15.00 tego nie zrobił. - Jeśli okaże się, że kierowca był pijany (nie zgodził się na badanie alkotestem, pobrano mu krew - red.), a nikt nie zgłosi kradzieży, strażak będzie odpowiadał tylko za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu. Grozi za to do dwóch lat więzienia - mówi Jakub Zaręba, rzecznik policji w Choszcznie.

Burmistrz milczy

- Ktoś poniesie konsekwencje. Jednostka w Reczu jest w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym i szybko musimy znaleźć wóz, który uzupełni lukę - mówi Stanisław Dycha, prezes zachodniopomorskiej OSP. Według niego, za stan bezpieczeństwa na terenie gminy odpowiada burmistrz Józef Romanowski. - Byłem już w domu, gdy usłyszałem syrenę. Nie będę się wypowiadał w tej sprawie, dopóki nie poznam stanowiska policji - powiedział nam wczoraj włodarz gminy.

- Mam moralnego kaca i pomogę strażakom - zapewnił nas wiceprzewodniczący Barna. Wczoraj jeszcze nie wiedział, w jaki sposób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska