Wielka walka z dopingiem trwa m.in. w światowym kolarstwie.
Bracia Szczepaniakowie
Jedna z większych w historii wpadek dopingowych lubuskich sportowców dotyczyła braci Szczepaniaków. Skala też była duża, bo w przypadku pochodzących ze Zwierzyna kolarzy nie było marginesu na tłumaczenie się przypadkowym zażyciem odżywki. W ich organizmach wykryto odmianę erytropoetyny (EPO) - środka stosowanego przez m.in. kolarzy i zwiększającego wydolność.
Paweł Szczepaniak stracił złoty medal młodzieżowych mistrzostw świata w kolarstwie przełajowym w Taborze w 2010 r. Zawodnik został zdyskwalifikowany na osiem lat (był już wcześniej karany za doping). Jego młodszy brat Kacper został zdyskwalifikowany na cztery lata i stracił srebrny medal z tej samej imprezy.
- Jestem w szoku. Przed mistrzostwami świata w Taborze mieliśmy rozmowę ze wszystkimi zawodnikami na temat dopingu i każdy zapewniał, że jest czysty. Poświęciłem przełajom kilka ładnych lat, a teraz jest mi po prostu przykro - powiedział trener kadry Jan Antkowiak.
- Na stare lata chciałem mieć trochę radości i satysfakcji, a tu taki wstyd! - mówił trener POM Strzelce Kraj. Józef Szymański. - Wszyscy jesteśmy załamani. Zorganizowaliśmy wielką fetę na cześć mistrzów, tymczasem oni okazali się oszustami. Co tu dużo mówić: wyszliśmy na durniów!
Łukasz Klekot
W 2012 r. pięcioboista Łukasz Klekot, zawodnik ZKS Drzonków, wicemistrz Europy i dwukrotny mistrz Polski był murowanym kandydatem do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Jednak w lipcu 2012 r. brama na te prestiżowe zawody zamknęła się przed nim z hukiem. W jego organizmie wykryto obecność zakazanych środków. Sportowiec wspomagał się na własną rękę medykamentami zawierającymi niedozwolone substancje. Twierdził jednak, iż nie wiedział, że zażywane przez niego środki są niedozwolone. - W obliczu startu na igrzyskach nie wolno im bez konsultacji sięgać nawet po krople do nosa. Tymczasem Łukasz sięgnął po coś na własną rękę. Sam kupił coś w aptece, czy zamówił w internecie, to już nieistotne. Mówił, że nie spodziewał się po tych środkach dodatkowego ładunku mocy. Chciał po prostu lepiej znosić trudy treningów. Jako klub i kadra Polski odcinamy się od takiego postępowania - orzekł jego trener Piotr Maciaszczyk. - Jestem zdruzgotany tą sytuacją - powiedział dyrektor ZKS-u Sebastian Jagiełowicz. - Tak się cieszyliśmy, że mamy dwóch olimpijczyków. Łukasz odniósł największy sukces w karierze awansując do kadry na igrzyska, a tu coś takiego!
Półtoraroczna dyskwalifikacja, skończyła się w lutym 2014 r. Zawodnik w trakcie kary, służył w wojsku i trenował tzw. pięciobój wojskowy. Pracował też jako ratownik na basenie.
Mirela Olczak
Pływaczka klubu MKP Słowianka Gorzów także miała szansę na występ na londyńskich igrzyskach. Była trzykrotną złotą medalistką mistrzostw Europy juniorów. W 2011 r. w jej organizmie wykryto dwa niedozwolone środki dopingujące, m.in. specyfik o nazwie metyloheksanamina (pochodna efedryny). Sprawa wyszła na jaw dzień przed rozpoczęciem mistrzostw Europy na krótkim basenie w Szczecinie.
- Popełniłam błąd. Duży błąd. Taki, który może mnie skreślić u niektórych osób. Tych, które na mnie liczyły. Straciłam stypendia prezydenta miasta, marszałka województwa i Słowianki. Także indywidualny tryb nauki w Zespole Szkół Sportowych.
W moim działaniu nie było żadnej premedytacji. Najwyżej brak rozsądku. Po wakacjach sporo przytyłam. Zaczęłam rozmawiać z koleżankami na temat odchudzania. Wtedy zaufane osoby z pływackiego światka, ale nie z gorzowskiego klubu, poleciły mi specyfik na zbicie wagi. Mocno go reklamowały. Zapewniały o jego czystości - tłumaczyła Olczak.
W 2013 r. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) podtrzymała decyzję Polskiego Związku Pływackiego o dyskwalifikacji zawodniczki na jeden rok.