Ten nieco dziwaczny budynek usłyszał już wyrok śmierci. Wydał go magistrat, nie widząc żadnych szans na znalezienie finansów na jego remont. Pierwotnie nie miał pomysłu na jego zagospodarowanie nowy właściciel terenu. Mocno sfatygowany spodek miał zostać zrównany z ziemią, bo i nowy dworzec autobusowy Sulechowa ma się znaleźć obok dworca kolejowego.
- Jak dla mnie to wielkie nieporozumienie - komentuje Monika Kraska. - Pamiętam takie niebieskie, drewniane kioski ruchu, czy takie z nabiałem. Dla mnie to ta sama architektura. Po prostu waląca się szopa.
Centrum przesiadkowe w modernistycznej wersji
Zerknijmy na argumentację kontrowersyjnego wpisu. Lata 1963-1965. Jak wynika z dokumentacji LWKZ, projekt wykonano w Wojewódzkim Biurze Projektów w Zielonej Górze, a jego autorem był mgr inż. arch. Eugeniusz Stochel. Dworzec składa się z trzech części: głównego budynku na planie centralnym, usytuowanego pośrodku oraz dwóch mniejszych obiektów po bokach, wzniesionych na planie koła, które połączono z budynkiem dworca płytami żelbetowymi stanowiącymi zadaszenie.
W budynku dworca znajdowały się: poczekalnia, kasa biletowa, przechowalnia bagażu, lokal gastronomiczny oraz toaleta. Jeden z bocznych obiektów (od wschodu) przeznaczono na pokój dyżurnego ruchu, a w drugim obiekcie, od strony zachodniej, funkcjonował kiosk RUCH-u.
Dodatkowo wykonano perony oraz oświetlenie terenu dworca. Zgodnie z opinią sporządzoną przez Narodowy Instytut Dziedzictwa Oddział Terenowy w Zielonej Górze dworzec stanowi interesujący przykład rozwiązań architektoniczno-inżynieryjnych i technologicznych kwalifikujących do objęcia ochroną. Na uwagę zasługuje, iż zabytek nie uległ większym przekształceniom, zachował pierwotną modernistyczną bryłę i artykulację elewacji. Wnętrze dworca, pomimo przekształceń (m.in. likwidacja lokalu gastronomicznego), nie utraciło pierwotnego układu.
To akcja ratunkowa
Częściowo zachowana została oryginalna stolarka drzwiowa i okienna. Oceniono, iż zabytek imponuje interesującymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi i charakteryzuje się ekspresyjną, dynamiczną i nowoczesną formą, która wynika zarówno z założeń technologiczno-ergonomicznych, jak i świadomości estetyczno-urbanistycznej projektanta. W opinii tej stwierdzono m.in., że połączone ze sobą trzy obiekty wzniesione na rzucie koła, z mocno przeszklonymi ścianami, tworzą interesującą i oryginalną architekturę (…). Symetrycznie i proporcjonalnie wzniesione obiekty wkomponowały się w sulechowski krajobraz.
A tak na marginesie, to akcja... ratunkowa. Lubuska wojewódzka konserwator zabytków podjęła decyzję o prawnej ochronie budynku, właśnie aby zapobiec jego rozbiórce.
Wideo: Ten most to bezcenny zabytek. Miał walczyć i bronić bunkrów, teraz go remontują
Pod tą informacją na społecznościowym koncie rozpętała się burza.
„Dzisiaj, po blisko czterech dekadach, choć to uczucie było już wcześniej, nie mogę patrzeć na tę perłę architektury. Ktoś napisał o starej zasadzie zostawiania zabytków innym pokoleniom.
Rozumiem, jeżeli mają wartość historyczną, jak brama w Sulechowie, jak mur starego miasta, zamek, kościół w Klępsku itp. A ile zabytków zostawionych w myśl zasady następnym pokoleniom stoi i niszczeje od wielu lat, zupełnie bez opieki ze strony konserwatora.
Stwarzają zagrożenie, niejednokrotnie wyłącza się z użytku chodniki w ich pobliżu dla bezpieczeństwa. Takie perły, powinny być zakopane głęboko w gruncie, a te złote i stare zasady powinny być zapomniane bezpowrotnie w konkretnych przypadkach” - pisze jeden z internautów.
„Fatalny precedens ułatwiający ścieżkę chronienia wszelakiego postmodernistycznego badziewia zaśmiecającego przestrzeń urbanistyczną ułożoną i uporządkowaną zgodnie z kanonami przedwojennymi” - dodaje kolejny internauta.
Na drugim biegunie są wpisy w rodzaju: „Słuszna decyzja, bo jeszcze trochę i znikną te obiekty, a one były bardzo ambitne, nierzadko cechowały się realnym projektem i stylem, indywidualnymi koncepcjami. Dziś mało osób to rozumie, nie myśli się o zabytku tylko o tym, jak się go pozbyć i powstaje w to miejsce później jakiś blaszak albo pseudoarchitektura w kanarkowym kolorze. Stara zasada mówi, że jak nie wiesz, co zrobić z zabytkiem, zostaw go kolejnym pokoleniom... Dobrze, że takie obiekty są dostrzegane, zabytek nie polega na tym, że jest ładny, tylko na trochę wyższych przesłankach, a ten obiekt ma ich bardzo dużo...”
A wszystko to przyprawione jest bardzo dużą porcją wspomnień związanych z tym budynkiem. W większości dobrych.
„Widząc ten dworzec ożyły wspomnienia. Lata nauki w LPdWP zawsze łączę z tym dworcem PKS i radością, że jadę do domu na tzw. wyjazdówkę. Ech, wspomnień czar...” - czytamy.
Ktoś inny napisał: „Mój dziadek był jednym z budowniczych tego budynku”.
- Wszystko pięknie, tylko kto zapłaci za remont tego budynku - zastanawiał się głośno telefonujący do nas Czytelnik. - Skończy się jak z wieloma pałacami. Będą stały, dopóki się nie zawalą... Myślę, że zanim dokona się podobnych wpisów, powinno się ocenić realność remontu.
Architektoniczny Oskar
Wsparcie dla decyzji konserwator przyszło z... Kielc. Tam też mają dworzec autobusowy, tam też nie wiedziano, co z nim zrobić, tam też mówi się o postmodernizmie. Przeszedł lifting i jego przebudowa została nominowana do prestiżowej nagrody Miesa van der Rohe, która zwana jest również architektonicznym Oskarem, bo ma takie właśnie znaczenie w świecie architektury. Od 1987 roku w konkursie wybierane są projekty będące ważnym wkładem europejskich projektantów w architekturę. O tym obiekcie również mówiono, że szkaradny.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?