Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpuszczeni w kanalizację. Mieszkańcy są oburzeni

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
Mieszkańcy Nietkowa są oburzeni, że gmina narzuciła im równą stawkę 1.300 zł. Według burmistrza Piotra Iwanusa, wszystko zostało ustalone. Nazywa to porozumieniem społecznym. Ale żadnego dokumentu nie ma.
Mieszkańcy Nietkowa są oburzeni, że gmina narzuciła im równą stawkę 1.300 zł. Według burmistrza Piotra Iwanusa, wszystko zostało ustalone. Nazywa to porozumieniem społecznym. Ale żadnego dokumentu nie ma. Mariusz Kapała
Mieszkańcy Nietkowa dowiedzieli się, że muszą do 30 września zapłacić 1.300 zł za podłączenie do kanalizacji. Są oburzeni, a burmistrz Piotr Iwanus twierdzi, że to porozumienie społeczne. Ustne!

- Skąd mamy wziąć do 30 września 1.300 zł na przyłączenie do sieci kanalizacyjnej? - pytają mieszkańcy. - Przecież dowiedzieliśmy się o tym na zebraniu w remizie zaledwie trzy tygodnie temu.
- Znają termin od kilku miesięcy - zapewnia Tomasz Frąckowiak, prezes Przedsiębiorstwa Obsługi Mienia Komunalnego POMAK.
Znalezienie takiej kwoty w kilka czy kilkanaście dni to spory problem. - Poza tym bezsensem jest opłata 1.300 zł za wykonanie podłączenia do studzienki, która jest półtora metra od szamba. Tym bardziej, że jeden musi płacić tyle samo, ile na przykład sąsiad, który ma do niej metrów dziesięć - denerwuje się Jan Hojsak.
- Prezes POMAK-u zmusza do zapłaty i straszy, że jeśli jej nie uiścimy, to później będziemy musieli zapłacić za wszystko nawet trzy razy więcej - dorzuca Marian Mróz.
Frąckowiak odpiera zarzuty. - O zastosowaniu przez spółkę ceny promocyjnej poinformowałem radnych, sołtysów, a za ich pośrednictwem mieszkańców wsi Laski i Nietków na sesji Rady Miasta i Gminy w Czerwieńsku 28 czerwca. Następnie na początku lipca stosowne ogłoszenia znalazły się na słupach ogłoszeniowych. I nikogo nie straszyłem, ale powiadamiałem, że wykonanie przyłącza na własną rękę może wiązać się z wyższą opłatą, co jest związane nie tylko z pracami przyłączeniowymi, ale także z dokumentami, na których podstawie może być ono zrobione.
Sprawa jest jednak znacznie bardziej skomplikowana. Okazuje się, że opłata 1.300 zł dla każdego mieszkańca jest nie do końca zgodna z prawem.
- Na terenie miasta i gminy Zielona Góra takich praktyk nie stosujemy, bo tak po prostu nie można - twierdzi Jan Markowski, dyrektor do spraw technicznych i członek zarządu ZGKiM.
- Wszystko jest zgodne z prawem - odpiera Tomasz Frąckowiak, prezes POMAK-u.
W podobnej sprawie procesował się z zielonogórską gminą Józef Nogły z Raculi i wygrał. - Ustalanie równej kwoty jest bezprawne. Nie można tak robić i sąd stanął po mojej stronie.
- Sądy są takie, jakie są, każdy ma rację, więc proszę iść i założyć sprawę - broni się Frąckowiak. - Przyłącze leży po stronie właściciela posesji. Uprościłem procedury, uśredniając kwotę za przyłącze do 1.300 zł.
A co jeśli jedna osoba ma dwa metry do studzienki, a druga dziesięć? - Dwa plus dziesięć równa się dwanaście, a to na dwa jest po sześć. To uśrednienie, czy nie? - pyta prezes POMAK-u.
Część mieszkańców uważa, że równa kwota 1.300 zł absolutnie się im nie opłaca. Tymczasem burmistrz twierdzi, że to... porozumienie społeczne. - Ależ to jest uchwała zebrania wiejskiego. Ja niczego od ludzi nie chciałem - twierdzi Iwanus. - Oni sami zdecydowali, że chcą partycypować w takich kosztach. Powiedziałem im, że na etapie wykonawczym nikt nie musi się przyłączyć.
Czy jest na to jakiś dokument? - Nie, to porozumienie społeczne jest ustne - kończy burmistrz Iwanus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska