Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspomnienia Henryka Gałki

Krzysztof Zawicki 0601 918 557 [email protected]
HENRYK GAŁKA ma 49 lat, wychowanek Promienia Radwanice. W Chrobrym grał w latach 1980-92, był środkowym pomocnikiem, żonaty, dwie córki
HENRYK GAŁKA ma 49 lat, wychowanek Promienia Radwanice. W Chrobrym grał w latach 1980-92, był środkowym pomocnikiem, żonaty, dwie córki fot. Krzysztof Zawicki
- Jak starsi piłkarze opowiadali o swoich karierach, to nam, młodym szczęki opadały - wspomina były piłkarz Chrobrego Głogów Henryk Gałka.

- Należy pan do najbardziej znanych piłkarzy Chrobrego. Jak pan trafił do sportu?
- W piłkę zacząłem grać w Płomieniu Radwanice. Mieliśmy fajną grupę młodych chłopaków, którzy reprezentowali całkiem przyzwoity poziom. Trenerem był były gracz Chrobrego Alojzy Poloczek. Z tamtych lat pamiętam mecz o Puchar Polski z rezerwami Chrobrego. Drużyna z Głogowa przyjechała do nas w bardzo mocnym składzie. Połowa zawodników stanowili piłkarze z pierwszego składu, jak Paleczny czy Maruszka. Pokonaliśmy ich 8:0! W tym pojedynku wpadłem w oko głogowskim działaczom i tak znalazłem się w Głogowie.

- Jak zaaklimatyzował się pan w nowym środowisku?
- Pierwszy sezon był ciężki. W tym okresie w Chrobrym następowała kadrowa zmiana warty. Sporo starszych zawodników poodchodziło z klubu, a z okolicznych wiosek sprowadzeni zostali młodzi. Ledwie utrzymaliśmy się w trzeciej lidze.

- Ale ten sezon chyba nie był dla was stracony.
- Na pewno nie. Wszyscy nabieraliśmy doświadczenia, co zaowocowało rok później. Awansowaliśmy do drugiej ligi.

- W drugiej lidze graliście przez trzy sezony.
- Całkiem dobrze sobie w niej radziliśmy. Pechowo zakończył się trzeci rok. Po rundzie jesiennej mieliśmy tylko dziewięć punktów. Wiosna była już znacznie lepsza i wydostaliśmy się ze strefy spadkowej. Niestety, znaleźliśmy na miejscu barażowym. O utrzymanie się w lidze graliśmy z Uranią Ruda Śląska. Pierwszy mecz przegraliśmy u nich 0:2. U siebie wygraliśmy 2:1, ale to okazało się za mało.

- Jak to była drużyna?
- Przede wszystkim bardzo wyrównana. Mieliśmy 20-22 zawodników grających na podobnym poziomie. Nikt tak naprawdę nie mógł być pewien, czy zagra w następnym meczu. Mieliśmy znanych na polskich boiskach piłkarzy, jak Tadek Fajfer, Krzysiek Teper czy Mietek Kopycki. Często nam opowiadali od meczach, w których występowali w poprzednich drużynach, a nam po prostu szczęki opadały.

- Czy czuję się pan spełniony jako piłkarz?
- Raczej tak. Choć oczywiście, jako młody chłopak marzyłem o grze w pierwszej lidze. Były jakieś rozmowy w klubie. Informowano mnie tylko, że ktoś się mnie pytał z Wałbrzycha czy ze Śląska. Ale konkretów nie było. Raz z Mirkiem Prokopem byliśmy na testach w Radomiu. Dobrze wypadliśmy, ale zrodziła się refleksja, po co zmieniać klub i miasto. Z Głogowem zawsze byłem mocno związany, tu się ożeniłem i ciężko było się wyrwać.

- Jak może pan porównać dzisiejszy zespół Chrobrego z tamtym, w którym pan grał?
- Przede wszystkim byliśmy silniejsi fizycznie. Może Prokop i Olek Adamowski nie grzeszyli wzrostem, ale pozostali, to były wielkie chłopy. Teraz jak oglądam mecze Chrobrego, to wydaje mi się, że grają sami juniorzy. Takie mikrusy.

- Obecnie prowadzi pan sklep sportowy. Interes idzie?
- Nie jest źle, a robię to, na czym się znam i lubię. Z sentymentem wspominam, jaki my mieliśmy kiedyś sprzęt sportowy. O dobre buty trzeba było starać się gdzieś za granicą. Teraz wybór jest wielki. Młodzież przychodząc do sklepu od razu patrzy na górne półki z drogimi rzeczami. Mówię, że mam także buty znacznie tańsze, a jakościowe dobre. Ale niemal wszyscy wybierają te droższe. Takie czasy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska