Jeden z najbarwniejszych petów gorzowskich urodził się w 1949 r. w Jędrzejowie koło Piły. Skończył jedno z gorzowskich liceów ogólnokształcących.. Z roczną przerwą na Częstochowę, całe życie mieszkał w Gorzowie. O mieście Jasnej Góry do końca pogardliwie mówił Medalikowo.
Miał też Wawrzyna
Debiutował wierszem w "Nadodrzu" w 1974 r. Od tego czasu cały czas pisał. Wydał 12 tomików wierszy. Publikował w liczących się pismach literackich. Za ostatni tomik "Brzemię" został w tym roku uhonorowany nagrodą kulturalną prezydenta - Motylem. Był także laureatem Lubuskiego Wawrzynu Literackiego. Od lat należał do Związku Literatów Polskich. Od lat wygrywał liczące się konkursy literackie.
Uznawany jest za jednego z najbardziej liczących się poetów w regionie. Pierwszą osobą, która zwróciła uwagę na talent K. Furmana był bardzo znany gorzowski poeta Zdzisław Morawski. To on zajął się obiecującym twórcą. Pomagał mu w początkach jego pisarstwa. Furman jednak wypracował zupełnie inny język poetycki niż mistrz. Był z pokolenia poetów przeklętych - Andrzeja Bursy i Rafała Wojaczka. Ale dokładał do swojej poezji zachwyt poezją Cypriana Kamila Norwida i Tadeusza Różewicza. Gdy ten kilka lat temu gościł w Gorzowie, to właśnie K. Furman prowadził z nim publiczny dyskurs o poezji.
Murziłka i pióra
K. Furman zaliczany był do towarzystwa, które gromadziło się przy słynnym "stoliku nr 1" w gorzowskim Empiku, czyli nieformalnego stowarzyszenia gorzowskich twórców, którzy w latach 70. wpływali na gorzowską kulturę.
Całe życie był poetą niepokornym, nie pracował na etacie. Wyróżniał się także wyglądem. Z reguły ubierał się na czarno, nosił długie włosy i zamaszyste szale. Zawsze mówił, to co myślał.
Był ostatnim, który kontynuował styl bohemy artystycznej. Miał słabość do srebrnych kolczyków i wiecznych piór, które z lubością kolekcjonował. Zawsze żartował, że za pierwsze pieniądze, jakie dostał jako dziecko, kupił sobie pismo "Murziłka" i wieczne pióro.
Był namiętnym czytelnikiem literatury i lubił o niej dyskutować. Miał olbrzymią kolekcję prozy i poezji. Choć o tym nie mówił, przygotował do matury kilku gorzowskich artystów najmłodszego pokolenia.
Ponadto znał się na sporcie ze szczególnym uwzględnieniem lekkiej atletyki. Od lat też słuchał jazzu, bywał w Jazz Clubie Pod Filarami.
Ostatni raz publicznie się pokazał 2 października w bibliotece wojewódzkiej, podczas wręczania mu Motyla. Była bardzo słaby, na tyle, aby tylko wzruszająco podziękować za nagrodę. Także towarzyszyła mu rodzina i przyjaciele.
Pogrzeb poety w poniedziałek o 12.30 na cmentarzu komunalnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?