Przypomnijmy, że po niedawnym meczu w Polkowicach, u najskuteczniejszej zawodniczki AZS PWSZ Sowood odezwały się znów bóle w kolanie, a lekarze w swych diagnozach nie byli jednomyślni. Skrajnie pesymistyczne opinie brzmiały jak sportowy wyrok...
Nie jest to wprawdzie pierwsza dolegliwość w karierze świetnej koszykarki, ale spadła nagle. Od dłuższego czasu ,,Pysia'' znajdowała się przecież w świetnej formie, robiła furorę na parkietach ekstraklasy.
Wszystkie za jedną
Jeszcze w piątek rano trudno było o optymizm, bo markotna Szott powiedziała nam: - Chodzę od lekarza do lekarza, zastanawiam się, co robić, ale wciąż nie wiadomo, jak z moim kolanem jest naprawdę. W klubie wszyscy mi pomagają, razem szukamy korzystnego rozwiązania dla mojego zdrowia i sposobu wyleczenia kontuzji, ale nie doraźnie, tylko całkowicie i do końca. W obecnym sezonie mam już jednak znikome szanse na powrót do gry...
Trening typowo koszykarski został przerwany, choć ,,Pysia'' ćwiczyła indywidualnie pod okiem specjalistów od przygotowania atletycznego i odnowy biologicznej Jerzego Chmielnickiego i Roberta Brałko, również na siłowni. A póki co, zespół znalazł się w nowej sytuacji, z którą muszą sobie poradzić szkoleniowcy i pozostałe zawodniczki. Sezon zasadniczy jeszcze przecież trwa, a po nim zacznie się faza play off.
Trochę optymizmu
- Zespół musi się nastawić, że będzie grał bez swojej liderki, a ciężar odpowiedzialności powinien się rozłożyć na wszystkie zawodniczki - powiedział nam trener Dariusz Maciejewski. - Spotkanie w Łodzi pokazało, że jest to możliwe i idziemy we właściwym kierunku.
W piątek tuż po południu, Szott stawiła się w szpitalu wojewódzkim, skąd napłynęły pierwsze optymistyczne wieści. - Doktor Krzysztof Kapica postawił diagnozę, że z moim kolanem jest wszystko w porządku, wymaga tylko trochę odpoczynku - powiedziała już znacznie bardziej wyluzowana. - Zalecił mi także kilka zabiegów, ćwiczeń bez obciążeń, a na koniec zapewnił, że za dwa lub trzy tygodnie wrócę znów na parkiet.
Trener Maciejewski przyjął tę wiadomość oczywiście z zadowoleniem, ale bez przedwczesnej euforii. - Mając w pamięci poprzednie perypetie zdrowotne Agnieszki, wolę dmuchać na zimne - dodał. - Wróci więc ona do gry dopiero wówczas, gdy będzie całkowita pewność, że nic jej już nie dolega.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?