Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wulkan energii, czyli społecznik na motocyklu

Redakcja
Pasję Jakuba Korżyńskiego do motocykli podziela jego żona Karolina. A i starszy syn Maksymilian już jeździ z tatą.
Pasję Jakuba Korżyńskiego do motocykli podziela jego żona Karolina. A i starszy syn Maksymilian już jeździ z tatą. Archiwum Jakuba Korżyńskiego
Zawsze było mnie wszędzie dużo. Ale nauczyciele chyba się na mnie nie skarżyli - mówi o sobie Jakub Korżyński z Kostrzyna. Jednak zamiast opowiadać, zdecydowanie woli pokazywać zdjęcia z domów, które odwiedza.

Korżyńskiego w Kostrzynie kojarzą chyba wszyscy. - To jest wulkan energii. Świetny społecznik. Wszystko robi bezinteresownie. Tylko po to, żeby coś dobrego działo się w naszym mieście - podkreśla Łukasz Dombek, znajomy pana Jakuba. Jako sztandarową akcję wymienia przejazdy MotoMikołajów przez miasto. I z tym przedsięwzięciem Korżyńskiego kojarzy najwięcej osób.

Od trzech lat kilkudziesięciu motocyklistów w czerwonych strojach obdarowuje dzieci słodkościami. Ale nie tylko dzieci. Odwiedzają też Dom Seniora. - I to chyba najfajniejszy moment, jaki można sobie wyobrazić. Bo ci ludzie autentycznie są wzruszeni, że ktoś ich odwiedza - opowiada z przejęciem pan Jakub. Ale akcje świąteczne to nie wszystko. Klub motocyklowy Free Riders, który założył Korżyński, przygotowuje też wyprawki szkolne dla dzieciaków, organizuje konkursy plastyczne, w których nagradzani są wszyscy uczestnicy, a nawet... wstawia drzwi frontowe w domu rodziny, której pomaga na co dzień.

Przeczytaj także: Jakub Korżyński i jego Moto - Mikołaje ruszyli w trasę z prezentami

Jak to się stało, że mąż, ojciec dwóch małych chłopców i - jak sam o sobie mówi - niezbyt zamożny człowiek zajął się działalnością charytatywną? - Zaczęło się dość prozaicznie. Siostra żony poprosiła mnie, żebym się przebrał za Mikołaja i rozdał prezenty dzieciakom w jednej wsi. I wtedy zobaczyłem tę biedę. Nie miałem pojęcia, że może być tak tragicznie - wspomina 34-letni pan Jakub.

Pomaganie potrzebującym okazało się dla niego bardzo proste. Wystarczyło skrzyknąć kolegów i koleżanki z klubu i znalazły się słodycze, potem plecaki, zeszyty, kredki, mazaki... Kiedy to już się rozkręciło, zaczął też pomagać rodzinom. A to usłyszał, że dawnej koleżance ciężko się wiedzie, a to ktoś podpowiedział, że w innej rodzinie jest straszna bieda. I tak uzbierało się osiem rodzin, którym motocykliści pomagają na co dzień...

Więcej o tym przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, 9-10 kwietnia papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska