Blokada zacznie się rano
Protest potrwa siedem godzin. Rozpocznie się o godzinie 7.30 i potrwa do 14.30.
- Zablokujemy drogę w kierunku Szczecina – zapowiada Dariusz Matulewicz, prezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w Szczecinie. - Będziemy przepuszczać jedynie autokary i samochody ciężarowe powyżej 3,5 tony. Kierowcy aut osobowych będą musieli korzystać z objazdów.
Protest znacznie wydłuży podróż do Szczecina i na Wybrzeże. Mogą tworzyć się korki.
Policja radzi, jak ominąć zablokowany fragment S3
- Pojazdy poruszające się w kierunku Szczecina zostaną przekierowane z węzła Pyrzyce na drogę wojewódzką DW122 w kierunku Pyrzyc lub Gryfina - informuje Policja Zachodniopomorska. - Następnie kierowcy będą musieli wjechać na drogę wojewódzką DW119 Pyrzyce-Szczecin. Ci, którzy pojadą dalej drogą DW120, będą mogli wjechać na S3 na wysokości Stare Czarnowo-Gardno. Jest tez możliwość jazdy DW121 do Gryfina a następnie drogą DW120 do węzła Gryfino, gdzie można wrócić na drogę ekspresową
Firmy transportowe chcą zwrócić uwagę na swoje problemy
Protest w dniu, w którym mnóstwo osób wybiera się na wypoczynek nad morze, ma skierować uwagę opinii publicznej i rządu na problemy, z jakimi mierzą się polscy przewoźnicy drogowi.
- Rozmowy z ministerstwem infrastruktury trwają praktycznie od grudnia i do tej pory nie przyniosły żadnych rezultatów - mówi prezes Matulewicz. - Apelujemy o takie zmiany w prawie, które sprawią, że polscy przewoźnicy nie będą na straconej pozycji na rynku europejskim. Nasze postulaty wciąż czekają na rozwiązania.
Firmy transportowe zwracają uwagę na duże obciążenia podatkowe i składkami ZUS. Regulacje wprowadzone przez rząd w 2022 roku doprowadziły do skokowej podwyżki kosztów. Branży nie pomaga też stałe podwyższanie płacy minimalnej. Do tego dochodzi wzrost kosztów za granicą - opłaty za przejazd ciężarówkami po niemieckich drogach i autostradach wzrosły aż o 80 proc.
Już wkrótce właściciele firm będą musieli znowu sięgnąć do kieszeni. Unia Europejska, w pakiecie mobilności, wymogła wymianę tachografów na urządzenia drugiej generacji. Przewoźnicy będą musieli wymienić sprawne urządzenia na nowe. Koszt jednego tachografu to 4 - 5 tys. zł. Przy kilkunastu pojazdach kwota robi się pokaźna.
- Chcemy, aby polski rząd na 24 miesiące obniżył o połowę obciążenie składkami ZUS. I nie chodzi nam o zmniejszenie składki, ale o wsparcie dopłatami. To nasz najważniejszy postulat – wyjaśnia Dariusz Matulewicz. - Firmy transportowe nie są w stanie podnosić cen, bo konkurencja na rynku Wspólnoty Europejskiej jest olbrzymia, a w unijnych krajach obciążenia są dużo niższe - dodaje. - Chcemy także, aby rząd rozważył sfinansowanie wymiany tachografów. Niemieccy kierowcy, z którymi musimy konkurować, dostali 100-procentowy zwrot kosztów.
Matulewicz uważa, że na razie rząd nic nie robi, aby poprawić trudną sytuację przewoźników.
- Naszym zdaniem brakuje współpracy między resortami. Nad naszymi problemami powinny wspólnie pochylić się ministerstwa: infrastruktury, finansów, rodziny, pracy i polityki społecznej, aktywów państwowych i spraw wewnętrznych – wylicza. - Silne firmy przewozowe są jednym z filarów gospodarki, państwu powinno na nich zależeć. Czekamy na konkrety - podkreśla.
Czytaj także: 19-latka straciła panowanie nad autem. Nie przeżyła wypadku. Tragedia w powiecie świebodzińskim
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?