Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyborczy karnawał

Rafał Darżynkiewicz
fot. archiwum
Przełom roku to niekończące się dyskusje o przeszłości i przyszłości. Gdzie nie spojrzeć, trwa dysputa nad zakończonymi dwunastoma miesiącami. Nie dość, że za nami rok, to jeszcze cała pierwsza dekada XXI wieku.

Podsumowaniom nie ma końca. Trochę to jeszcze potrwa i mieszać się będzie z przewidywaniami: jaki będzie ten 2011 rok. Na całe szczęście nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by przewidywać czy wróżyć przyszłość całej dekady.
W rocznych podsumowaniach i zestawieniach jak zwykle, i chyba słusznie, bo to całkiem niezła zabawa, ważną rolę odgrywają plebiscyty. Taki plebiscyt obowiązkowo ma każda dziedzina życia. Wybieramy najprzystojniejszego aktora, albo najlepszy film, albo głosujemy na polityków, mnie jednak najbliższe są te wybory sportowe. Niekończąca się i pewnie nigdy nierozstrzygnięta dysputa o tym czy wybieramy najpopularniejszego czy najlepszego nabiera rumieńców. Jak świat długi i szeroki sposoby wyłaniania tego naj lub tej naj są różne. Każdy sposób jest dobry. Przecież w całej tej plebiscytomanii chodzi o to, by się dobrze bawić.

Niektórzy, niestety, tak już mają, że traktują życie, a w szczególności takie wybory, ze śmiertelną powagą. Wtedy zabawa traci sens, bo zaczyna się walka. Walka na głosy o sportowy honor.
Ja w przeciwieństwie do wielu koleżanek i kolegów po piórze potrafię sobie wyobrazić plebiscytowe zwycięstwo Tomasza Golloba nad Justyną Kowalczyk i Adamem Małyszem. W takim oczywiście hipotetycznym rozstrzygnięciu nie widzę nic, co miałoby być ujmą dla mistrzyni olimpijskiej, a tym bardziej dla "Orła z Wisły". Nie takie wybory się zdarzały. Polski sport potrafił "przeżyć" nieoczekiwany triumf Roberta Kubicy nad mistrzami olimpijskim Leszkiem Blanikiem i Tomaszem Majewskim, więc i wygraną Golloba też strawi. Zasłyszane: "Jeśli nie wygra Kowalczyk to pora umierać" brzmi nie tyle poważnie, co śmiesznie. Przecież zabierając głos w dyskusji można przekornie stwierdzić, że żużlowcy tak jak i przedstawiciele kilku innych dyscyplin, stoją z góry na straconej pozycji. Podczas głosowania powinna obowiązywać cisza wyborcza. Tylko gdzież tu cisza jeśli kandydatka Justyna, jak również kandydat Adam, prowadzą zakrojoną na szeroką skalę kampanię wyborczą. O Turnieju Czterech Skoczni i Tour de Ski mówią wszyscy. Małysz tu, Kowalczyk tam i jeszcze wygrywają. Taki Gollob, czy Maja Włoszczowska są bez szans. Gdzie tu równość? O czasie antenowym przynależnym kandydatom nie wspomnę.

Nadzieja pozostaje w wiernym elektoracie. Ten żużlowy potrafi zdziałać wiele, a i dyscypliny nie sposób mu odmówić. Potrafi jak jeden mąż stanąć licznie na stadionie, potrafi bić rekordy oglądalności przed telewizorem, więc i w roli wyborcy się sprawdzi. Elektorat gwiazd jest wprawdzie liczony nie w setkach tysięcy, a w milionach, ale to elektorat świąteczny. Taki niedzielny, do obiadu, niekoniecznie na tyle wierny, by za swoimi idolami skoczyć w wir plebiscytowego szaleństwa.
Jeśli mamy jako ten "żelazny żużlowy elektorat" dobrze zacząć rok to widzę to tak. Sportowiec roku: Tomasz Gollob, a Jarosław Hampel w dziesiątce. Trener roku: Marek Cieślak. Drużyna: Żużlowa reprezentacja Polski. Kto się nie zgadza niech "umiera", kto traktuje to jako zabawę niech się dobrze bawi. W końcu karnawał jest!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska