Działania Ruchu Miejskiego i KOD
Ruch Miejski oraz Komitet Obrony Demokracji wspólnie rozpoczęli społeczną akcję walki z nielegalnymi wyborczymi banerami w 2019 roku podczas wyborów parlamentarnych. Wtedy udało się kilkukrotnie udowodnić nieprawidłowości związane z wyborczymi ogłoszeniami. Akcja jest kontynuowana podczas tegorocznej kampanii prezydenckiej. Okazuje się, że jej efektem będzie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Co ciekawe, to zawiadomienie dotyczy zaniechań, jakie mieli poczynić urzędnicy zielonogórskiego magistratu.
- Zawiadamiamy o niedopełnieniu obowiązków służbowych przez prezydenta Janusza Kubickiego – twierdzi Patryk Nowakowski. Dlaczego? – Według naszej wiedzy urząd miasta wielokrotnie odstąpił od wymierzenia kary za wywieszanie nielegalnych plakatów wyborczych. Zamiast pobrać 10-krotność ich wartości jedynie przyjęto wpłaty uzupełniające. Tak było na przykład w zeszłym roku, gdy kandydaci PiS, m.in. pan Materna. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że miejscy urzędnicy nagminnie wydają pozwolenia bez wszystkich wymaganych dokumentów, m.in. bez decyzji lokalizacyjnej. Nie zwracają także uwagi na obowiązujące przepisy zezwalając na banery w okolicy skrzyżowań, co ze względów bezpieczeństwa jest przez prawo zakazane – wylicza członek KOD-u.
Sprawa baneru w kampanii prezydenckiej
Patryk Nowakowski przywołuje również sytuację z 16 czerwca, gdy sfilmował posła Jerzego Maternę, jak ten nielegalnie zawieszał baner Andrzeja Dudy przy Szosie Kisielińskiej. – Pan poseł tłumaczy się teraz, że miał częściowe zezwolenie. Jednak na 16 czerwca jedynie sztab Szymona Hołowni, jako jedyny w mieście, posiadł dopełnione formalności. 17 czerwca rano dowiedziałem się w magistracie, że wniosek komitetu wyborczego Andrzeja Dudy leży na biurku szefa i czeka na podpis z datą 16 czerwca. W związku z tym zachodzi uzasadnione podejrzenie, że mógł zostać przyjęty z datą wsteczną. Warto, aby organy ściągania to sprawdziły – tłumaczy Nowakowski. I jednocześnie dodaje, że przy Szosie Kosielińskiej banery PiS-u wisiały nielegalnie już wcześniej, na co KOD ma dowody w postaci fotografii.
Problem jest poważny
- Szacujemy, że podczas poprzednich wyborów nawet 80 proc. banerów wyborczych mogło zostać wywieszonych w Zielonej Górze nielegalnie, bez dopełnienia wszystkich formalności a więc wpływów do kasy miejskiej. Jeślibyśmy zliczyli wszystkie potencjalne pieniądze z tego tytułu to mówimy o kilkuset tysiącach złotych – twierdzi Joanna Liddane. I zwraca też uwagę na inną kwestię.
– W moim przekonaniu w Zielonej Górze od dawna brakuje uchwały krajobrazowej, która ograniczyłaby ten chaos reklamowy, ukróciłaby samowolę związaną z banerami wyborczymi. Ruch Miejski apelował już w 2015 roku o przyjęcie takiej uchwały. Niestety ani prezydent, ani radni miasta nic w tej kwestii nie zrobili – podkreśla członkini Ruchu Miejskiego.
Co ciekawe, społecznicy mają także uwagi, co do pracy miejskiej policji w Zielonej Górze. – Kiedy zgłaszamy problem nielegalnego baneru, policjanci często zasłaniają się, że nie mają podstawy prawnej, aby interweniować. Jest to nieprawda. Policja może usunąć dane ogłoszenie wyborcze i obciążyć za to kosztami dany komitet wyborczy. Są na to odpowiednie paragrafy – przekonuje Patryk Nowakowski.
Do tematu wrócimy.
Wideo: Zielona Góra. Pogromcy Bazgrołów wyczyścili ekrany przy Trasie Północnej
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?