Bronisław Komorowski wygrał w Kostrzynie
Kostrzyn nad Odrą
Pani Małgorzata, lat 56, kiedyś na rencie, teraz bez renty i bez pracy, matka dzieciom i babcia wnukom, w siatkach zakupy i problemy codzienności, ale na twarzy uśmiech, a w głosie nutka optymizmu. Nie, żeby z powodu sukcesu Komorowskiego, do którego się przecież przyczyniła. Pani Małgorzata tak po prostu ma nadzieję, że będzie lepiej. W Kostrzynie, można powiedzieć twierdzy Komorowskiego, wielu tak patrzy na życie, jak pani Małgorzata.
Ten nienachalny optymizm to jedno. Drugie to - jak twierdzi sekretarz miasta Anna Suska - przedsiębiorczość. Te dwie cechy na pewno mają kostrzynianie, z których wielu 20 czerwca zagłosowało na Komorowskiego (Jarosław Kaczyński zdobył tu tylko 24,69 proc. głosów, za to Grzegorz Napieralski aż 16,51). - Ludzie w Kostrzynie są nauczeni, że trzeba brać sprawy w swoje ręce. Kiedyś zarabiali, handlując na bazarze, teraz pracują np. w Niemczech - mówi sekretarz Suska i chociaż kocha to miasto, wie, że żyć w nim trudno.
Wybory prezydenckie 2010: Tak głosowali Lubuszanie
Na pozór 18-tysięczne miasteczko jest spokojne i zadbane. Starej zabudowy tu niewiele, bo w czasie wojny Kostrzyn, ważną twierdzę, praktycznie zrównano z ziemią. Dlatego teraz kostrzynianie mieszkają przeważnie w czteropiętrowych - kolorowych, a jakże - blokach albo domkach.
Wybory prezydenckie 2010: Zobacz ostateczne wyniki głosowania w pierwszej turze
Alicja Pioterek właśnie ma to szczęście: dom z ogrodem, a co ważniejsze - szczęśliwą, liczną rodzinę. To z powodu rodziny zagłosowała na Komorowskiego. - Człowiek, który ma rodzinę, będzie umiał zadbać o młodych - liczy pani Alicja, co nie znaczy, że po kandydacie spodziewa się cudów. Zresztą gdyby nawet, to z Warszawy do Kostrzyna daleko i problemy zupełnie inne.
Jarosław Kaczyński jest faworytem w Niegosławicach
Niegosławice
Na 3.681 niegosławiczan, uprawnionych do głosowania w wyborach prezydenckich, do urn poszło 42,08 procent. Na Jarosława Kaczyńskiego oddali 630 głosów. Jego główny konkurent Bronisław Komorowski zebrał 506 głosów. Kolejny był Grzegorz Napieralski z poparciem 229 osób, zaś Andrzeja Leppera poparło 64 wyborców. Reszta kandydatów dostała minimalną liczbę głosów.
Zobacz też: Wybory prezydenckie 2010. Na listach wyborczych były osoby, które już od dawna nie żyją!
Tuż przed drugą turą wyborów, życie w gminie toczy się leniwie i spokojnie. Nie widać plakatów wyborczych na tablicach i słupach. Indagowani przez nas mieszkańcy mówią, że to, na kogo oddali głos, jest tajemnicą. - Nie byłem na pierwszym głosowaniu - stwierdza pan Bronisław, popijający piwo pod sklepem w Suchej Dolnej. - Ale do drugiej tury już pójdę i zagłosuję na mojego imiennika, też Bronka.
Jego kolega, Józef głosował, ale nie chce się przyznać, kogo poparł. - Tu bardzo dużo ludzi do kościoła chodzi - stwierdza. - Idą głosować, jak tam usłyszą, na kogo oddać głos. Dużo ludzi nie dotarło na wybory, bo w niedziele autobusy nie kursują i nie ma jak dojechać do lokali wyborczych. Jakby gmina zorganizowała dojazd, to może więcej by poszło.
Wybory prezydenckie 2010: Druga tura jest jak nowe wybory
- Nie głosowałam w pierwszej turze i nie pójdę w drugiej - zaznacza Magdalena Kopeć. - Nie złożyło się, bo córeczka akurat obchodziła roczek. Teraz też nie zagłosuję, bo wyjeżdżam. Ale generalnie bardziej mi się podobał Grzegorz Napieralski, bo był najmłodszym z kandydatów. Pójdę na wybory samorządowe, bo one bardziej nas dotyczą.
Wojciech Wlazło mówi, że spełnił swój obywatelski obowiązek i zagłosował. - Skreśliłem wszystkich kandydatów, bo żaden nie spełniał moich oczekiwań - podkreśla. - W niedzielę też pójdę i skreślę obu.
Więcej na temat preferencji wyborczych Lubuszan przeczytasz w piątkowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?