Wyborcy J. Kaczyńskiego spotkali się w Hotelu Gorzów. - Miejsce nie jest przypadkowe, bo jesteśmy lokalnymi patriotami - mówi Augustyn Wiernicki, jeden z organizatorów wieczoru wyborczego. Do sali konferencyjnej przyszło około 40 osób. Większość z uczestników spotkania to ludzie… doświadczeni wiekowo. Młodych było może kilku. Telewizor stanął w centralnym punkcie, dookoła monitora przypięte plakaty kandydata na prezydenta. - To przede wszystkim ludzie bezpartyjni, którzy tworzą społeczny komitet poparcia Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczy Wiernicki 30 minut przed godziną zero.
- Nie należę do partii, ale jestem patriotą - potwierdza gorzowianin Stanisław Golmento. - Od 1979 roku jestem w opozycji, z Kuroniem herbatę piłem. Ale zawiodłem się na nich, Wałęsa także mnie oszukał. Jeśli Kaczyński przegra, Polska zostanie wyprzedana - mówi wciąż pełen nadziei.
Wiernicki braci Kaczyńskich poznał w 1968 r. podczas wydarzeń marcowych. - Studiowałem w Poznaniu, spotkaliśmy się w Warszawie. Oni już wtedy byli słynni. Później działaliśmy razem w Komitecie Obrony Robotników. Jarosława kilka razy przyjmowałem w mieszkaniu - opowiada.
Jaki jest prywatnie? - pytam. - Małomówny, ale bardzo konkretny. Nie lubi gadulstwa, z nim trzeba wiedzieć o czym rozmawiać - odpowiada. - Wiążemy z nim nadzieję, bo jest politykiem, który jest odważny i nie wycofa się.
Kiedy rozmawiamy, podchodzi jeden z mężczyzn: - Dzwoniłem do Warszawy. Idą łeb w łeb, ale może być różnie - mówi.
Przed 20.00 w hotelu pojawiają się politycy PiS: senator Władysław Dajczak i posłanka Elżbieta Rafalska. Atmosfera oczekiwania staje się coraz bardziej emocjonująca. - Rozmawiałem z senatorami z Warszawy, którzy są blisko sztabów zliczających wyniki. O 18.30 obaj szli łeb w łeb - przemawia Dajczak. - Ale teraz głosują duże miasta. Wiecie państwo, co to dla nas oznacza… - robi pauzę. - Mam nadzieję, że nie zdążą oddać dużo głosów. W kampanii z 20 procent przeszliśmy na 50. To już jest sukcesem.
Parę minut przed 20.00 A. Wiernicki ścisza głos w telewizorze i zabiera głos: - Żeby Polska liczyła się w Europie, musimy mieć prawdziwego przywódcę, a nie ciamciaramcię. Dziś staniemy za naszym kandydatem bez względu na wynik. Jeśli zabraknie paru procent, nie odstąpimy od niego i będziemy go wspierać. W tej kampanii ludzie Solidarności podnieśli głowę i to jest nasz największy sukces - stwierdził.
W ich wypowiedziach czuć było przygotowywanie zwolenników Kaczyńskiego na ewentualną porażkę. Kiedy stała się faktem, zwolennicy prezesa PiS-u byli rozczarowani, ale nie z wyniku sondażu nie robili tragedii. - Jarosław Kaczyński nie przegrał batalii. Podczas kampanii stracił opinię polityka, który ma liczny elektorat negatywny - komentuje nam na gorąco poseł Rafalska. - Partia zyskała silną pozycję przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi. Teraz będziemy mieli sytuację, w której Platforma weźmie pełną odpowiedzialność za reformę zdrowia, sytuację gospodarczą kraju i społeczną. Nie będzie tłumaczenia, że w realizacji reform przeszkadzał im prezydent.
Wyborcy Kaczyńskiego nie wychodzą z sali. Czekają na wystąpienie ich kandydata. Kiedy pojawia się w na wizji, witają go oklaskami. Jeszcze większymi reagują, gdy prezes dziękuje za prace społecznym komitetom wyborczym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?