W ostatnich dniach kampanii, tak jak przez całą drugą turę, odbywają się wizyty kandydatów na prezydenta w różnych częściach Polski. W środę Andrzej Duda – urzędujący prezydent, ubiegający się o reelekcję z poparciem PiS – pojawił się w województwie lubelskim, gdzie w czasie wieców mówił choćby o pozytywnych skutkach działania tarczy antykryzysowej, chęci by większość Polaków miała dostęp do szerokopasmowego internetu, czy wpisaniu pracy zdalnej do systemu prawnego.
Tymczasem Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej od rana ponownie pojawił się w Wielkopolsce, a konkretniej – w Trzciance. Ważnym punktem jego wystąpienia było żądanie od prezydenta udostępnienia wszystkich danych i dokumentów dotyczących ułaskawień z okresu jego kadencji. Trzaskowski mówił, że chodzi mu przede wszystkim o siedem osób. Trzy z nich zostały skazane za handel narkotykami i działalność w zorganizowanej grupie przestępczej, kolejne trzy – za znęcanie nad rodziną, a jedna za morderstwo. Kandydat opozycji chce też wiedzieć, czy dochodziło do ułaskawień osób związanych z PiS. Na termin przekazania tych informacji wyznaczył dziś wieczór.
Czytaj więcej: Rafał Trzaskowski wzywa prezydenta Andrzeja Dudę do przekazania informacji nt. ułaskawień
Najcięższe "armaty" wytacza się wcześniej
– To może być znak, że sztab KO ma jakieś dokumenty czy informacje o innych – rzekomo kompromitujących – ułaskawieniach. Jeżeli więc na finiszu kampanii miałaby się pojawić jakakolwiek „bomba”, to tylko taka. Jeśli nie, to dotrzemy do ciszy wyborczej w takt podobnej retoryki, co w ostatnich tygodniach. Sztaby ewidentnie skupiły się na objazdach Polski – ocenia dr Jakub Jakubowski, politolog z UAM w Poznaniu.
Jednak, jak dodaje – według niego najcięższe „armaty” wytacza się na wcześniejszych etapach kampanii wyborczej, co wskazywałoby raczej, że nie czeka nas nic nowego.
Nieco inaczej wypowiada się prof. Szymon Ossowski, również politolog UAM w Poznaniu.
– Teoretycznie przed samymi wyborami jeden lub drugi kandydat powinien jeszcze zaatakować. Najlepiej tak, by oponent nie zdążył odpowiedzieć przed ciszą wyborczą – mówi.
Przy czym zdaje sobie sprawę, że teoria może nie mieć zastosowania w praktyce: – Nie spodziewam się nowej narracji w kampanii. Kandydatom powinno zależeć na mobilizacji elektoratów. Andrzej Duda będzie podkreślał zasługi minionych pięciu lat, a Rafał Trzaskowski to, że będzie prezydentem niezależnym i bezpiecznikiem dla samodzielnych rządów PiS – prognozuje.
Według niego widać wyraźnie, że kandydaci postawili na kampanię bezpośrednią, przede wszystkim w średnich miastach powiatowych i to ta strategia może być na finiszu wyborów szczególnie intensywna. Ma to być o tyle zrozumiałe, że wynik w nich zadecyduje prawdopodobnie o ostatecznym rezultacie wyborów, ponieważ podział na duże miasta i wsie jest jasny. W pierwszych wygrywa Rafał Trzaskowski, a w drugich Andrzej Duda.
Czytaj również: Politycy PiS rozdają w Wielkopolsce czeki z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. „Na razie mają moc sprawczą jak karty Sasina”
Co do tematów, wokół których może się jeszcze skupiać narracja kandydatów, eksperci nie mają wątpliwości. W przypadku Rafała Trzaskowskiego będą to wspomniane kontrowersyjne ułaskawienia, podchwycone już przez media oraz wypowiedź dotycząca szczepień.
– W tym drugim przypadku wody na młyn nalał niefortunną wypowiedzią sam prezydent. Ze strony jego sztabu widać z kolei próby powiązania wypadków miejskich autobusów w Warszawie i dwóch kierowców pod wpływem narkotyków z tym, że Rafał Trzaskowski nie radzi sobie z zarządzaniem – komentuje prof. Ossowski.
Jeśli to bomba, to z opóźnionym zapłonem
A co z prezydenckim projektem zmian w konstytucji złożonym przez Andrzeja Dudę i zakazującym adopcji dzieci przez pary homoseksualne? W ocenie prof. Ossowskiego to próba wywołania emocji i powiązania z wypowiedzią kandydata opozycji, że chętnie udzieliłby ślubu parze homoseksualnej. – Sztab Andrzeja Dudy zna badania społeczne i wie, że większość Polaków jest temu przeciwna – mówi.
Z kolei dla dr. Jakubowskiego, jeśli projekt miał być bombą, to raczej z opóźnionym zapłonem, zważywszy na fakt jak długi będzie proces legislacyjny.
– Jedyne co mogłoby realnie wpłynąć na ostateczny wynik wyborów, to debata. Byłoby to wydarzenie na szeroką skalę, które mogłoby zaważyć na 1-3 proc. głosów potrzebnych w tym momencie do zwycięstwa. Do niej jednak nie dojdzie – podkreśla dr Jakubowski.
Co zarówno on, jak i prof. Ossowski oceniają mianem „porażki” – dla mediów, dziennikarzy, polityków i całej jakości debaty publicznej. Poniekąd rozumieją jednak strategię sztabu prezydenta, który jako walczący o utrzymanie urzędu i mając za sobą pięć lat rządów miałby więcej do stracenia.
Według dr. Jakubowskiego – czeka nas jeden z najciekawszych wieczorów wyborczych, a może nawet cała noc, kolejne dni czy tygodnie.
– Jeśli różnica w ostatecznym wyniku będzie niewielka, najpewniej skończy się oczekiwaniem na orzeczenie Sądu Najwyższego i końcowy wynik. W tym czasie mogą być zgłaszane protesty. Szczególnie biorąc pod uwagę docierające sygnały z zagranicy – np. o wyborcach, którzy nie otrzymali pakietów na czas – podsumowuje.
Sprawdź też:
- To miejsce pod Poznaniem ma tragiczną historię. Nadal przyciąga osoby żądne wrażeń
- 30 zdjęć przedwojennego Poznania. Tak pięknie wyglądał!
- Przestępcy z Wielkopolski poszukiwani przez policję. Widziałeś któregoś z nich?
- Pamiętacie taki Poznań? To był rok 2000
- 10 miejsc, w których najłatwiej złapać koronawirusa
- Ostatnie chwile targowiska Bema w Poznaniu. Zobacz zdjęcia
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?