Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2010. Nazwiska na listach SLD owiane są jeszcze tajemnicą

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
Bogusław Wontor gra pierwsze skrzypce w zespole lubuskiej lewicy. I nie lubi, gdy ktoś miesza mu w partyturze.
Bogusław Wontor gra pierwsze skrzypce w zespole lubuskiej lewicy. I nie lubi, gdy ktoś miesza mu w partyturze. fot. Mark Marcinkiewicz
W Sojuszu Lewicy Demokratycznej trwa właśnie zatwierdzanie wyborczych kandydatów. Ale podobno toczy się także ostra walka o dobre miejsce na listach. Głównym "strażakiem" gaszącym emocje został Bogusław Wontor, lider lubuskiego SLD.

Zobacz też: Bomba gruchnęła dwa tygodnie temu. Wicemarszałek Wontor nagle znikł z urzędu

- Apelowałem do członków miejskiego SLD, by pohamowali emocje i zajęli się tym, żebyśmy mieli jak największe zaplecze - przyznaje B. Wontor, poseł, szef Sojuszu w Lubuskiem i członek zarządu krajowego partii. Jednym słowem lider uchodzący za gracza samodzielnego i wpływowego. Bo choć lewica nie jest już tak mocna w regionie, jak jeszcze niedawno, to B. Wontor jest. Powodów jest kilka. A główny taki, że Wontorów jest... dwóch. Tomasz, młodszy z braci, to z ramienia SLD lubuski wicemarszałek. To właśnie jego dotyczy opisana przez nas w zeszłym tygodniu plotka, którą żył cały nasz polityczny światek. Gruchnęło, że T. Wontor podał się do dymisji z powodu zabrania mu asystentki. Atmosferę podgrzewał fakt, że wicemarszałek naprawdę nagle znikł z urzędu. Nie przychodził też na partyjne zebrania, a przecież jest także szefem SLD w Zielonej Górze.

Zagotowało się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że osobista asystentka T. Wontora rzeczywiście została przeniesiona do innego departamentu urzędu marszałkowskiego. Dochodzące z niego niepokojące informacje brzmiały na tyle poważnie, że Janusz Kubicki (ale nie jako prezydent Zielonej Góry, a zwykły mieszkaniec) na piśmie zapytał marszałka Marcina Jabłońskiego, czy T. Wontor jest jeszcze jego zastępcą.

Przeczytaj też: Zobacz oświadczenia majątkowe samorządowców

Jabłoński zapewniał nas wtedy, że żadnej dymisji nie było. To samo powtarzał wicemarszałek. Nie wiedział, skąd wzięła się dotycząca go plotka. Podejrzewał, że to czyjaś brudna kampania wyborcza.

- Nie uważam tak, ale coś może być na rzeczy - przyznaje działacz zielonogórskiej lewicy. - Bo to raczej nie przypadek, że takie pogłoski rozpuszczono właśnie teraz.

Czyli w najbardziej gorącym dla partii okresie przedwyborczym. Gdy ustalane są listy kandydatów do różnych rad. Nazwiska są jeszcze tajemnicą, ale wiadomo, że na radnego Zielonej Góry wystartuje Andrzej Brachmański, były poseł i wiceminister. Do politycznej gry wraca z poparciem Kubickiego. Ma być jedną z wyborczych "lokomotyw", które zrobią dobry wynik i przy okazji pociągną kandydatów z drugiego miejsca. I to właśnie o te pozycje toczą się teraz boje w zielonogórskim SLD. Ścierać ma się frakcja Kubickiego z ludźmi Wontora. Konflikt lewicowego prezydenta z B. Wontorem jest zresztą ogólnie znany. Panowie mieszkali kiedyś w jednym pokoju w akademiku. Ale kiedy T. Wontor jako pracownik magistratu wystartował w miejsce Kubickiego na szefa zielonogórskiego SLD, prezydent przeniósł go niższe stanowisko. Co sprawiło, że byłych kolegów łączą już bardziej oficjalne stosunki.

- Ale nie ma politycznych sporów. Janusz Kubicki ma przecież poparcie SLD na prezydenta Zielonej Góry - zauważa poseł. Co do list przyznaje: są znane praktycznie od miesiąca, ale rzeczywiście podlegają teraz zmianom.

- Ulepszeniom, dopracowaniu - tak, by wystawić najbardziej optymalnych kandydatów - uściśla B. Wontor. Zdradza, że zarząd wojewódzki Sojuszu listę kandydatów do lubuskiego sejmiku wysłał już do konsultacji władzom krajowym.

- Nie boi się pan, że przewodniczący Grzegorz Napieralski mocno namiesza panu na tej liście? - pytam. - Bo inna plotka niesie, że nazwisko Wontor działa na Napieralskiego jak płachta na byka…

- Nie słyszałem - odpowiada poseł. - Nie spodziewam się większych zgrzytów. Przecież przewodniczący organizacji powiatowych przyjęli zgłoszenia niemal jednomyślnie. To nie jest tak, że ktoś jest zaskakiwany.

Listy do sejmiku i do powiatów definitywnie będą zatwierdzone w przyszłym tygodniu.
W tym czasie klepnięte zostać mogą też listy kandydatów do rady miasta Zielona Góra.

- Jeśli tu nie będzie kontrowersji, nie widzę powodu, by nie zostały przyjęte - mówi lider lubuskiego SLD. - Zapewniam, że wszystko odbędzie się w sposób cywilizowany, bo nie ma u nas wewnętrznych rozgrywek.

- A skoro dymisja pana brata była plotką, to nie była to próba skasowania was politycznie? - pytam B. Wontora.
- Nie wiem, komu zależy na tym, by jątrzyć… Nie wiem, kto wymyślił te plotkę. Nie szukam winnych. Ale rozmawiałem z kolegami, by nie puszczali takich "zajączków" do prasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska